Przegrana ŁKS-u w meczu przyjaźni
ŁKS 1926 Łomża uległ na własnym stadionie 1:2 drużynie Orła Kolno. Mimo, że goście od 13 minuty grali w 10-tę, to udało im się strzelić 2 bramki i to kibice Orła cieszyli się po ostatnim gwizdku.
Dzisiejszy mecz był wyjątkowy z wielu względów. Po raz pierwszy w tym roku na trybunach mogli pojawić się kibice. Rząd w ramach otwierania sportu pozwolił na obecność kibiców na otwartych obiektach sportowych. Na trybunach mogło więc zasiąść 25% pełnego obłożenia stadionu. Dziś przy ulicy Zjazd na żywo oglądało około 400 widzów. Orzeł Kolno to zaprzyjaźniona drużyna i sąsiedni powiat, mecz więc mógł zahaczać o derby. W przerwie spotkania obie drużyny otrzymały prezenty od władz. Wicemarszałek Marek Olbryś wręczył ŁKS-owi czek na 80 tys. zł. To wizualizacja wcześniej przyznanej dotacji z Urzędu Marszałkowskiego. Także Orzeł Kolno otrzymał w ramach przyznanej dotacji czek na 50 tys. zł. Obie drużyny otrzymały także po 10 piłek. Obecni ma meczu włodarze miast dołożyli się prezentami klubom. Prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski wręczył łomżyńskim zawodnikom 35 toreb sportowych, a burmistrz Kolna Andrzej Duda, przekazał „kolniakom” 30 toreb sportowych.
Jak na mecz przyjaźni to obfitował on w sporo fauli i kartek w tym jedną czerwoną. Już w 13 minucie bramkarz gości sfaulował poza polem karnym atakującego Szymańskiego z ŁKS-u, za co otrzymał czerwona kartkę. W bramce musiał go zastąpić zawodnik z pola i całkiem nieźle sobie radził Patryk Sokołowski. Gra obu zespołów najczęściej prowadzona była w środkowej części boiska. Czasem zawodnicy z Łomży podchodzili pod bramkę gości, ale nie stwarzali groźnych sytuacji. Raz przy wykonywaniu rzutu rożnego, piłka odbiła się poprzeczki, a innym razem od słupka. Gra Łomży nie zachwycała. Wiele niecelnych podań, mało strzałów, a Kolno mimo, że w 10-tkę broniło się dobrze. Pierwsza połowa skończyła się bezbramkowo.
Po zmianie stron obraz gry był podobny. Kibice raz dopingowali ŁKS, a zaraz potem Orła. W 51 minucie, zawodnicy z Kolna krótko rozegrali rzut rożny i po ładnym strzale objęli prowadzenie. Na taki obrót sprawy od razu zareagowali kibice, którzy w niewybrednych słowach zaczęli dopingować gospodarzy. Mimo, że nadal najczęściej grano w środkowej strefie boiska, to spotkanie zyskało na dynamice. ŁKS 1926 koniecznie chciał zdobyć bramkę. Brakowało jednak składnych akcji i celnych podań, a drużyna gości potrafiła się bronić. Taką okazją na Zmianę wyniku był faul w strefie pola karnego, którą Patryk Szymański zamienił w 69 minucie na bramkę. Niestety, kilka minut później, po dotknięciu reką w polu karnym, także stanął przed szansą na zdobycia gola z rzutu karnego. Tym razem bramkarz gości obronił strzał, a dobitka poszybowała nad poprzeczką. Coraz bardziej nerwowe akcje ze strony Łomży kończyły się strzałami obok bramki lub wybiciem piłki przez zawodników z Kolna. Kiedy już zawodnicy czekali na gwizdek końcowy, w 90 minucie spotkania goście strzelili zwycięską bramkę. Radości zawodników i kibiców Kolna nie było końca. Przed meczem remis z Łomżą prawdopodobnie brali by w ciemno, to po spotkani wracają z 3 punktami. Przed meczem to wyżej notowany ŁKS 1926 był faworytem. Ponadto grał u siebie i to przed własną publicznością. Może to uśpiło albo zdekoncentrowało zespół i nawet gra w w 10-tkę przeciwnika nie pomogła. Wymownym obrazem jest ukłon zawodników przed kibicami na koniec meczu. Kibice Orła i ŁKS-u 1926 siedzieli obok siebie. Jak podeszła drużyna zwycięska była radość, taniec i uściski. Gdy do swoich kibiców podeszli łomżanie, były pretensje, przygnębienie i smutek.
ŁKS 1926 po 26 spotkaniach nadal zajmuje 4 miejsce w tabeli IV ligi, grupy podlaskiej. Warmia Grajewo traci już do łomżan 2 punkty.