poniedziałek 3.10.2005
Gazeta Współczesna - Gaudeamus w Łomży Gazeta Współczesna - Nigdzie stąd nie pójdę! Gazeta Wyborcza - Służba zdrowia. NFZ wypowiada wieloletnie kontrakty Kurier Poranny - Dlaczego doszło do traagedii?
Młodzi ludzie coraz częściej wybierają naukę tam, gdzie mieszkają, a nie w dużych ośrodkach akademickich. Tu jest taniej, a konkurencja podczas egzaminów mniejsza. Dlatego wyższe szkoły w Łomży przeżywają rozkwit.
Wyższa Szkoła Zarządzania i Przedsiębiorczości im. Bogdana Jańskiego jako pierwsza w mieście oficjalnie zainaugurowała w piątek zajęcia.
– Nie bójmy się słowa „służba”, nie bójmy się służyć innym, bo to nas nobilituje – podkreślał ks. Marian Piwko, pełnomocnik założyciela szkół im. Jańskiego w kraju – Służba innym ludziom, krajowi, to najwyższy honor dla człowieka. Starajmy się tego nauczyć naszych studentów.
Tych słów uważnie wysłuchało prawie 330 studentów pierwszego roku. Jednym z nich był Grzegorz Malinowski.
– Będę studiował zarządzanie – mówi Grzegorz. – Próbowałem sił w Białymstoku, ale nie wyszło, dlatego wróciłem do Łomży. To miasto znam i wiem, że uczelnia gwarantuje wysoki poziom nauczania.
W uroczystościach wzięły udział też Iza i Elżbieta, mimo że właśnie szkołę ukończyły.
– Żal rozstawać się z miejscem, gdzie spędziłyśmy wiele miłych chwil – wyjaśniają.
Łomżyńskie uczelnie cieszą się coraz większą popularnością.
więcej: Gazeta Współczesna - Gaudeamus w Łomży
Gazeta Współczesna - Nigdzie stąd nie pójdę!
– Nie wyprowadzę się stąd, niech mnie wyrzucają siłą – zarzeka się Helena Borawska z Piątnicy. – Jeśli nie będzie innego wyjścia, zmuszeni będziemy użyć przymusu – rozkłada ręce wójt Edward Łada. Bój toczy się o przeznaczony do rozbiórki dom przy ul. Stawiskowskiej 2.
Budynek znajduje się kilka metrów od ulicy, tuż przy moście, wciśnięty pomiędzy gminną podstawówkę i gimnazjum a szkolne boisko. Wygląda fatalnie. Straszy oknami bez szyb i zniszczoną elewacją. Wydaje się, że za chwilę się zawali. Po wejściu do środka jest jeszcze gorzej. Puste pomieszczenia są zasypane śmieciami, butelkami po piwie, niedopałkami papierosów. Mieszkają tu trzy rodziny. Inni już dawno się wyprowadzili.
Wie, że musi odejść
Dorota Sielawa do swojego mieszkania wchodzi po starych drewnianych schodach.
– Wiem, że muszę się stąd wyprowadzić, choć dzieciom do szkoły będzie dalej – kiwa głową kobieta. – Mamy mieszkać w oddalo-nych o prawie 10 km Górkach, a wójt na bilety dla dzieci do szkoły nie chce dać. Dał tylko na remont mieszkania i sama z mężem i dziećmi mamy się tym zająć.
Sielawowie wyprowadzą się w najbliższych tygodniach. Ostatnia lokatorka, Helena Borawska, nie zamierza odchodzić.
więcej: Gazeta Współczesna - Nigdzie stąd nie pójdę!
Gazeta Wyborcza - Służba zdrowia. NFZ wypowiada wieloletnie kontrakty
Wieloletnie umowy miały ułatwić życie placówkom służby zdrowia i samemu NFZ. Pozwalały uniknąć corocznych skomplikowanych proceduralnie negocjacji. Miało być łatwiej, a wyszło jak zwykle. Prawie czterystu placówkom służby zdrowia na Podlasiu fundusz wypowiedział właśnie takie umowy
Wieloletnie kontrakty były nowością w podlaskim oddziale NFZ. Do 2004 roku standardem były jednoroczne, wymagające za każdym razem przystępowania do konkursu. Pod koniec zeszłego roku trzysta osiemdziesiąt placówek z całego województwa zawarło z NFZ umowy na dwa, a nawet trzy lata. Były to głównie szpitale i ośrodki specjalistyczne, placówki opieki długoterminowej i rehabilitacyjne. Na rok zakontraktowano jedynie usługi stomatologiczne i większość z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej.
- Naprawdę cieszyliśmy się, że w tym roku ominie nas cała ta biurokratyczna machina i będziemy mogli poświęcić czas na inne ważne sprawy, z funduszem negocjując jedynie np. wysokość stawek za świadczenia. Teraz znów okazuje się, że musimy angażować naszych nielicznych pracowników w przygotowania do konkursu - ubolewa Tadeusz Borowski-Beszta, dyrektor białostockiego hospicjum Dom Opatrzności Bożej.
W ostatnich dniach września wszystkie umowy wieloletnie zostały przez NFZ wypowiedziane.
więcej: Gazeta Wyborcza - Służba zdrowia. NFZ wypowiada wieloletnie kontrakty
Kurier Poranny - Dlaczego doszło do traagedii?
Dwanaście zidentyfikowanych ciał, w tym dziewięciu maturzystów i trzej kierowcy – ten bilans piątkowej tragedii pod Jeżewem nie zmienił się. Rodziny ofiar wciąż zadają sobie pytanie: dlaczego? Niestety, do wczoraj nikt nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Dotarliśmy do osób, które przeżyły katastrofę. Niestety, ich wersje się różnią.
– Nie chcemy spekulować na temat przyczyn i przebiegu wypadku – mówi nadkomisarz Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy podlaskiej policji. – Przez cały czas przesłuchujemy świadków. Kiedy tylko będziemy mieli pewność, co się stało w ten feralny piątek, na pewno o tym poinformujemy.
Kierowca jechał brawurowo?
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jedna z opiekunek, która siedziała na przednim siedzeniu po przeciwnej stronie kierowcy już za Białymstokiem zauważyła, że jedzie on nieostrożnie. Co najmniej dwa razy wyprzedzał w miejscu niedozwolonym i na tzw. trzeciego. Kobieta przeżyła tylko dlatego, że wypadła przez przednią szybę. Na razie nie jest w stanie rozmawiać z dziennikarzami.
więcej: Kurier Poranny - Dlaczego doszło do traagedii?