środa 28.09.2005
Gazeta Współczesna - Stołki do wymiany! Gazeta Współczesna - Skok Jaroty Gazeta Współczesna - Szpital jak żona Kurier Poranny - Jurgiel od rolnictwa, Zieliński od edukacji? Gazeta Wyborcza - Półtora miliona utopione w stoczni
Szykuje się nam poważna zmiana miejsc, i to w całym regionie. Kilku nowych podlaskich parlamentarzystów pracowało dotychczas w samorządzie - teraz więc będą musieli zrezygnować ze swoich stanowisk i mandatów. Nowy będzie też wojewoda.
Marek Strzaliński, który został posłem z listy SLD, i tak musiałby zrezygnować ze stanowiska wojewody podlaskiego. Wmomencie powołania nowego rządu wszyscy wojewodowie podają się do dymisji - są oni przedstawicielami rządu w terenie i każda władza ma prawo powołać na te stanowiska swoich ludzi.
Nie wiadomo jeszcze, kto zastąpi Strzalińskiego na Podlasiu. Jarosław Kaczyński przed wyborami podkreślał, że chciałby, by wojewodami byli ludzie spoza regionów, nie znający miejscowych układów. Czy zdecyduje się na wprowadzenie swego pomysłu w życie, przekonamy się za kilka tygodni.
Nowe twarze w samorządach
Sporo nowych twarzy pojawi się też w radach gmin i powiatów. Nie można bowiem łączyć mandatu poselskiego z mandatem radnego. W Wysokiem Mazowieckiem radni będą musieli więc wybrać nowego starostę, poważne przetasowanie nastąpi także w łomżyńskiej radzie miejskiej: odchodzą z niej bowiem jednocześnie przewodniczący i wiceprzewodniczący.
więcej: Gazeta Współczesna - Stołki do wymiany!
Gazeta Współczesna - Skok Jaroty
– Dla mnie to żadna niespodzianka, że zostałem posłem – komentuje wybory Jan Jarota z Łomży, lider miejskiej Ligi Polskich Rodzin, nauczyciel w miejscowym Zespole Szkół Weterynaryjnych i Ogólnokształcących oraz przewodniczący Rady Miasta Łomży. – Ciężko na to pracowałem. I wiedziałem, co robię startując w tych wyborach.
Jaroty nie zraziło piąte miejsce na liście. Taka pozycja to według wszystkich komentatorów nikła szansa na fotel poselski. W dodatku przy czterech silnych kandydaturach z Białegostoku. Fakt, że Jan Jarota wyprzedził pozostałych kandydatów swej partii jest już dużym osiągnięciem.
–Miałem już doświadczenie z wyborów do europarlamentu, gdzie uzyskałem ponad 3 tysiące głosów, wiedziałem więc gdzie mogę liczyć na poparcie, a gdzie i jak o te poparcie zabiegać – komentuje Jan Jarota.
Białostoczanie polegli w bratobójczej walce, a kandydat z Łomży zebrał większość głosów na LPR w Łomży i powiecie łomżyńskim.
więcej: Gazeta Współczesna - Skok Jarotyz
Gazeta Współczesna - Szpital jak żona
Za pół roku spółka Szpital Miejski w Zambrowie wróci pod zarząd starostwa powiatowego. Wczoraj radni Zambrowa podjęli decyzję o zwrocie, w proteście przeciw brakowi zgody radnych powiatu na przekazanie spółce działek, na których leży szpital. A bez tej darowizny miasto nie ma szans na prywatyzację placówki.
Decyzję poprzedziła burzliwa dyskusja. Radni chcieli wiedzieć, dlaczego spółka nie może dostać gruntów i w ten sposób zwiększyć kapitału. To istotny czynnik negocjacji z inwestorem, które miasto już rozpoczęło.
– Jako członek rady nadzorczej nie mogę uzyskać żadnych informacji – tłumaczył się radny powiatu Marek Komorowski, starosta zambrowski poprzedniej kadencji. – Zabezpieczenia prawne są tylko ustne.
– Na pana miejscu wstydziłbym się tu przychodzić – puściły nerwy burmistrzowi Kazimierzowi Dąbrowskiemu. – To pan doprowadził do tego, że miasto musiało wziąć odpowiedzialność za szpital.
Burmistrz tłumaczył, że proces prywatyzacji poprzedza analiza ekonomiczna spółki i przedstawienie oferty publicznej. Nie ukrywał, że rozmowy z inwestorem mogą „nie wypalić”, ale trzeba szukać kogoś, kto wyłożyłby kilka milionów na sprzęt i remonty. Ani miasta ani starostwa na to nie stać, a szpital musi być konkurencyjny.
więcej: Gazeta Współczesna - Szpital jak żona
Kurier Poranny - Jurgiel od rolnictwa, Zieliński od edukacji?
Podlascy posłowie Krzysztof Jurgiel i Jarosław Zieliński mogą objąć ministerialne stanowiska u boku przyszłego premiera PiS. Pierwszy kierowałby resortem rolnictwa, drugi ministerstwem edukacji.
– Obaj nasi posłowie mają duże szanse, żeby zasiąść w ławach rządowych – zapewnia Krysztof Putra, prezes PiS.
Desant z Podlasia
Te szanse nie wynikają tylko ze „chciejstwa" regionalnych działaczy PiS. Na posiedzeniu rady politycznej PiS Jarosław Kaczyński w obecności 150 działaczy oświadczył, że Krzysztof Jurgiel jest kandydatem partii na szefa resortu rolnictwa. W poniedziałek wieczorem PiS wystosowało list do lidera PO Donalda Tuska z zaproszeniem do rozmów w sprawie rządu. Zostały powołane też zespoły programowe, którymi kierują potencjalni kandydaci na ministrów. Na czele zespołu rolnego stanął właśnie Jurgiel.
Jako jego konkurenta wymienia się posła Wojciecha Mojzesowicza, byłego działacza Samoobrony, który startował z listy PiS. Jednak Mojzesowicz nie jest nawet członkiem PiS, a bracia Kaczyńscy nie ufają zbytnio ludziom z zewnątrz. Platforma na razie nie przejawiała specjalnego zainteresowania sprawami rolnictwa. Gdyby to się zmieniło, to kandydatem PO zostałby prawdopodobnie poseł Aleksander Grad.
Krzysztof Jurgiel pytany o szanse na objęcie resortu rolnictwa, odpowiada: – Na razie czekają nas negocjacje programowe z PO. Jeśli resort rolnictwa przypadnie PiS, to jestem poważnym kandydatem na to stanowisko.
więcej: Kurier Poranny - Jurgiel od rolnictwa, Zieliński od edukacji?
Gazeta Wyborcza - Półtora miliona utopione w stoczni
Kupując obligacje szczecińskiej stoczni, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Białymstoku stracił prawie 1,5 mln zł. Oskarżeni: były prezes i były główny księgowy funduszu, nie przyznają się do winy. Wczoraj usiedli na ławie oskarżonych
To miała być bezpieczna i szybka transakcja. W miesiąc można było zarobić blisko 27 tys. zł. Trzeba było tylko wyłożyć 1,48 mln zł. Za czasów Mieczysława I. fundusz pieniędzy miał w nadmiarze. Zarządzał bowiem wpływami z opłat od firm i instytucji za gospodarcze korzystanie ze środowiska oraz kar za jego zanieczyszczanie. Zebrane w ten sposób środki przeznaczane są na różne inwestycje związane ze środowiskiem i jego ochroną. Roczny budżet funduszu opiewa na ok. 25 mln zł.
Za czasów Mieczysława I. fundusz skutecznie inwestował w różne papiery wartościowe 37 razy. Inwestycja z lutego 2002 r. dotyczyła zakupu obligacji stoczni szczecińskiej.
- Wszystkie dostępne wtedy informacje wskazywały, że osiągniemy zysk. Nic nie wskazywało na jakiekolwiek zagrożenie - mówił wczoraj przed sądem były prezes, choć winę za zakup obligacji Mieczysław I. zrzuca na swojego księgowego. To on telefonicznie zlecił kupno papierów.
więcej: Gazeta Wyborcza - Półtora miliona utopione w stoczni