Przeloty
Wspomnienie lata… Coraz mniej tych ptaków, choć pod ścisłą ochroną.. Jak twierdzą encyklopedie, rycyk zwyczajny najczęściej spotykany jest na Bagnach Biebrzańskich oraz w dolinach Narwi, Bugu i Liwca. To średniej wielkości ptak lubiący podmokłe łąki, torfowiska a w przelotach brzegi wodne i zalewowe. W połowie roku wyprowadza jeden lęg. Gniazdo na ziemi wyścielone suchymi liśćmi. Rodzice wysiadują jaja na zmianę. Pisklęta po 4 tygodniach zdobywają zdolność lotu i wtedy cała rodzinka przemieszcza się stale między oczkami wodnymi - a we wrześniu odlatują na zimowiska. Dlaczego populacja systematycznie spada? M.in. osuszanie łąk jest powodem coraz mniejszej ilości miejsc lęgowych. Na początku XXI wieku szacowano całkowitą liczebność na nie więcej niż 7 tysięcy par… Fotografia powstała ok.1960 r. Autor wybrał technikę fotomontażu, aby uzyskać mocny efekt końcowy. To były czasy ograniczonych dostaw filmów negatywowych, więc kto nie potrafił działać oszczędnie tego życie w PRL „przymuszało” aby jednym strzałem robił dobre zdjęcie. Tutaj przez teleobiektyw fotograf w ułamku sekundy przewidywał odpowiedni ruch skrzydeł do zamrożenia w kadrze. Potem do wmontowania ptaka musiał dobrać dużą chmurę widzianą pod tym samym kątem - czyli z „perspektywy żabiej” zrobić standardowym obiektywem drugie zdjęcie środowiska naturalnego. W ciemni podwójne naświetlanie papieru fotograficznego pod powiększalnikiem: najpierw pejzaż, potem ptak - na tle białej chmury niewidoczna stawała się granica łączenia 2 obrazów. A dalej wywołanie i utrwalenie papieru w półmroku czerwonej lub oliwkowej lampy, w oparach chemicznych odczynników. Tak powstawała jedna z wersji artystycznej wizji, pracochłonne rękodzieło - odpowiednik pracy malarza na płótnie. Oczywiście od początku mistrzowie pędzelka czujący się zagrożeni nowym wynalazkiem chętnie kupowali fotografie jako szkice do własnych malowideł, ale mistrzów obiektywu lekceważyli, pomniejszając ich wysiłek twórczy pomówieniami, że „aparaty same robią zdjęcia automatycznie” - choć to równie idiotyczne co przekonanie, że wystarczy pędzel do stworzenia obrazu. Na świecie przywrócono godność fotografom, ale nie w ubogiej Polsce. W efekcie mamy śladowe aukcje fotografii, nieliczne galerie i mało kształcenia na poziomie. To pokolenie nie potrafi oprzeć się polskojęzycznym mediom oraz przeładowanej chemią żywności przetwarzanej na Zachodzie - na razie wystarczą kolorowe papierki z byle czym w środku. Wyrwę kulturową zapełnia zalew disco-polo i nadprodukcji obrazkowej klasy B. Kto ma olej w głowie, ten próbuje samokształcenia, poszukiwań własnej ekspresji twórczej. Nawet bajki są ciekawsze, jeśli sytuacje są prawdopodobne ! W tym pokoleniu to się nie zmieni, więc zajmijmy się twórczością, nie bójmy się eksperymentów. Złośliwcy niech obnażają własną zazdrość mówiąc o przeszkodach przy obróbce surowego materiału wg zamysłu Autora albo co można używać do montażu. Kiedyś braki materiałów wymuszały oszczędzanie z pożytkiem dla sztuki, dziś nadmiar zwłaszcza informacji cyfrowej zmusza do trudnej „sztuki wyboru”. Ciekawe czasy, z możliwością odkrywania na nowo niedocenianych lub nieznanych dokonań twórczych, jak to ciepłe wspomnienie lata: fotografia publikowana po raz pierwszy !