Lekarz pogotowia: „czas tam miał ogromne znaczenie”
Wracamy do tragicznego zdarzenia z środowego popołudnia na skrzyżowaniu ul. Zjazd z ul. Rybaki. Doszło tu do śmiertelnego w skutkach wypadku nastoletniego rowerzysty i autobusu komunikacji miejskiej. Okoliczności i przyczyny zdarzania wyjaśnić ma śledztwo wszczęte przez Prokuraturę Rejonową w Łomży. Świadkowie zdarzenia zwracają uwagę na stosunkowo długi, prawie 15 minutowy, czas dojazdu karetki pogotowia ratunkowego. Lekarz Mikołaj Czajkowski, zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Łomży przyznaje, że „czas tam miał ogromne znaczenie”.
Do wypadku doszło około godziny 15.35. Skręcający z ulicy Zjazd w ulicę Rybaki autobus komunikacji miejskiej przejechał po 14-latku, który jechał rowerem. Według relacji osób na miejscu zdarzenia chłopiec miał jechać rowerem z góry wzdłuż ulicy Zjazd. Jego rower w wypadku nie został zniszczony, ale po chłopcu przejechał autobus. Nastolatek z bardzo poważnymi i rozległymi obrażeniami został zabrany przez pogotowie ratunkowe do szpitala, ale niestety nie udało się go uratować. Świadkowie zdarzenia zwracają uwagę na stosunkowo długi, prawie 15 minutowy, czas dojazdu karetki pogotowia ratunkowego. Mikołaj Czajkowski, zastępca dyrektora Pogotowia ratunkowego w Łomży wskazuje, że w chwil gdy doszło do wypadku ta część Łomży była mocno zakorkowana.
- Byłem osobiście kierownikiem zespołu ratownictwa medycznego, który jako drugi przyjechał na miejsce zdarzenia, pierwsza była karetka podstawowa. My przebijaliśmy się przez 4 km do tego wypadku w ciągu chyba 7 minut – opowiada lekarz wskazując, że w środę zbiegło się kilka zdarzeń, które miały na to wpływ: koniec roku szkolnego, początek wakacji, długi weekend i większy ruch warszawiaków na Mazury.
Często spowolnienia jazdy karetki pogotowia przyczyniają się także kierowcy, który powinni tworzyć tzw. korytarze życia np. przy dojazdach do skrzyżowań.
- Niestety, co się nagminnie zdarza, kierowcy mimo posiadanych uprawnień i wiedzy jaką powinni w związku z tym posiadać, często nie udzielają nam pierwszeństwa przejazdu na tych skrzyżowaniach. Albo jeden kierowca próbuje, a inny albo nie słysząc nas, nie słysząc sygnałów, nie widząc, albo nie wiedząc co zrobić, stoi w miejscu zamiast poruszyć swój pojazd i zrobić miejsce do przejazdu – opowiada lekarz Mikołaj Czajkowski podkreślając, że w tym wypadku przy skrzyżowaniu ul. Rybaki i Zjazd „czas tam miał ogromne znaczenie”.