Noc Muzeów z burzą i Big Cycem
Kilkaset osób bawiło się w deszczu na koncercie legendarnego zespołu Big Cyc, gwiazdy odbywającego się w ramach Nocy Muzeów Motoserca. Gwałtowna ulewa i burza nie przeszkodziły też innym uczestnikom muzealnej imprezy: wiele miejsc tętniło życiem do późnych godzin nocnych. Tylko Muzeum Północno-Mazowieckie odwiedziło około dwóch tysięcy osób, w Muzeum Diecezjalnym było około tysiąca zwiedzających. Właśnie tam świetny koncert zagrała orkiestra Filharmonii Kameralnej z solistami-wirtuozami: skrzypkiem Cezarym Gójskim i pochodzącym z Rumunii altowiolistą Adrianem Stanciu. Kolejna łomżynianka z wyboru, bułgarska artystka Ivayla Żivkowa Roszak jubileusz 20-lecia pracy artystycznej obchodziła w Galerii Sztuki Współczesnej. Prawdziwe tłumy odwiedziły też Sąd Okręgowy przy ulicy Dwornej, gdzie szczególnym zainteresowaniem cieszyły się symulacje rozpraw sądowych.
W ośmioletniej już historii łomżyńskiej Nocy Muzeów deszcz czy burza nie są niczym szczególnym, a aura wyjątkowo dała się zwiedzającym we znaki przed pięciu laty, gdy gwałtowna nawałnica niemal sparaliżowała imprezę. W tym roku nie było aż tak źle, ale krążąca nad miastem burza i długo padający deszcz opóźniły pierwszy łomżyński koncert Big Cyca. Wcześniejsze występy The Brzuch Brothers, Tharsys, Habass oraz The BL Blues Band odbyły się bez zakłóceń, ale około 20:00 lunęło tak, że o żadnym koncercie nie mogło być mowy. Gdy już jednak zespół Krzysztofa Skiby i Jacka „Dżej Dżeja” Jędrzejaka pojawił się na scenie, to pomimo wciąż padającego deszczu, pojawiło się pod nią wielu fanów, w tym sporo przyjezdnych. Świętująca w ubiegłym roku jubileusz 30-lecia grupa potwierdziła, że emerytura w żadnym razie jej nie grozi, chociaż Krzysztof Skiba żartował, że z racji wieku i faktu, że są już obiektami muzealnymi, pasują na Noc Muzeów idealnie. Od „Berlina Zachodniego” do „Makumby”, wielkie przeboje i powroty do zamierzchłej przeszłości grupy, koncertowa premiera najnowszego utworu „Będzie dym”, mnóstwo solidnego rocka, bujającego ska i lżejszych utworów oraz pozytywnej energii – nic dziwnego, że pod koniec tego długiego koncertu przestało padać, dzięki czemu publiczności przybywało z każdą chwilą. Tłumy oklaskiwały też orkiestrę Filharmonii Kameralnej pod batutą Rafała Jacka Delekty w Muzeum Diecezjalnym. W programie Pachelbel, Vivaldi, Stamitz, Mozart, a do tego dwie perełki: znane już łomżyńskiej publiczności „Oblivion” Astora Piazzolli w aranżacji przygotowanej specjalnie dla wirtuozów Cezarego Gójskiego i Adriana Stanciu przez Andrzeja Makala oraz absolutna premiera: Pasacaglia Johana Halvorsena /Jerzego Fryderyka Haendla w opracowaniu Wojciecha Sławińskiego na skrzypce, altówkę i orkiestrę smyczkową.
– To wspaniały wiolonczelista i mój bardzo dobry kolega – mówi Cezary Gójski. – Napisał to, gdyż sam to wykonywał, zresztą z byłym koncertmistrzem naszej orkiestry Gustawem Ciężarkiem. Wiedziałem o tym, bo im wtedy akompaniowałem, więc zadzwoniłem do Wojtka, on oczywiście wyraził zgodę, użyczył nam tego opracowania i udało się nam zagrać ten premierowy i bardzo wirtuozowski utwór z orkiestrą w czasie Nocy Muzeów.
Wydarzeniem tegorocznej odsłony muzealnej nocy była też wystawa malarstwa i rzeźby „Metamorfozy...” Ivayli Żivkowej Roszak w Galerii Sztuki Współczesnej. To wystawa dla bułgarskiej artystki szczególna w kilku aspektach: w Łomży, z którą związała swe losy już 23 lata temu, w galerii, z którą współpracuje od lat, przedstawiające najnowsze prace i do tego jubileuszowa, bo obchodzi w tym roku 20-lecie pracy twórczej.
– To dla mnie bardzo ważny i miły moment – mówi Ivayla Żivkowa Roszak. – Część tej wystawy to rodzaj podsumowania, reszta to prace najnowsze. To większa całość, bo nie chodzi tu o to, że zrobiłam figurki i potrafię do tego coś namalować – patrzę na tę wystawę całościowo, bo ona, zgodnie z tytułem „Metamorfozy...” ma przemieniać, transformować nas ku dobremu, do tej szlachetnej formy, którą widzimy. Nie są to więc anioły – zmierzam do tego, że to my możemy być aniołami, kiedy tylko zechcemy to zrobić.
Tłumy odwiedzały też gmach Sądu Okręgowego, gdzie można było zwiedzać choćby pomieszczenie dla konwojowanych, oglądać różne wystawy, w tym „Łomża i Dolina Narwi w obiektywie Gabora Lörinczego” oraz uczestniczyć w symulacjach rozpraw sądowych, przygotowanych przez studentów PWSIiP.
– Tyle się dzieje, że aż szkoda, że nie można być w kilku miejscach jednocześnie! – mówili krążący po różnych miejscach zwiedzający. Podkreślali też, że organizacja Nocy Muzeów w Łomży była strzałem w przysłowiową dziesiątkę i nie mogą się już doczekać kolejnej edycji – oby z lepszą pogodą.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk
