Nauczyciele dużo zapłacą za strajk
- Spotkanie nic nie dało. Żadne propozycje, które padały z naszej strony nie zostały przyjęte przez władze miasta – mówi Aleutyna Kołos, prezes łomżyńskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, komentując wyniki rozmów nauczycieli łomżyńskich szkół z władzami miasta. Głównym tematem było finansowe rozliczenie strajku szkolnego, do którego w mieście przystąpiła większość nauczycieli. W piątek w Łomży i najbliższej okolicy nadal strajkowało około 200 osób w 12 placówkach. To jak mówi prezes Kołos ci, którzy gotowi byli strajkować do końca. - Wydaje mi się, że dobrze się stało, że strajk został zawieszony, ale w Łomży jest wielu nauczycieli, którzy myślą inaczej – dodaje.
Strajk szkolny rozpoczął się 8 kwietnia. Poczałkowo przystąpiło do niego ponad 800 nauczycieli z Łomży i gmin powiatu łomżyńskiego, którzy prowadzili strajk w 40 placówkach. Od drugiego tygodnia strajku część nauczycieli rezygnował, co skutkowało zmniejszaniem się liczby szkół objętych protestem. W tym tygodniu prowadzono go w mniej niż 20 szkołach i przedszkolach. Piątek formalnie jest ostatnim dniem strajku, bo centralne władze ZNP postanowiły zawiesić go od soboty 27 kwietnia.
- Mądrzejszy ustępuje – mówi prezes Aleutyna Kołos podkreślając, że strajkujący nauczyciele, zwłaszcza w ostatnim czasie, byli poddawani ogromnej presji.
W czwartek po południu w ratuszu doszło do drugiego spotkania nauczycieli łomżyńskich szkół z prezydentem miasta. Po pierwszym, z 15. kwietnia, zarówno nauczyciele jak i prezydent Mariusz Chrzanowski nie chcieli nic mówić. Tajemnicą poliszynela było, że rozmowy dotyczyły przede wszystkim możliwości zrekompensowania nauczycielom strat finansowych. Rozpoczęcie strajku oznaczało dla nauczycieli bolesne uderzenie po kieszeni, bo zgodnie z prawem strajkujący pracownik traci prawo do wynagrodzenia. Niektóre samorządy w kraju deklarowały wsparcie dla strajkujących nauczycieli, ale w Łomży nikt z władz na ten temat nigdy się nie wypowiedział. Teraz prezes ZNP Aleutyna Kołos mówi, że rozmowy z prezentem nic nie dały.
- Dyrektorzy dostali polecenia, że mają potrącać z poborów strajkującym nauczycielom - mówi prezes Kołos. - Jedyne, co można powiedzieć, że jest gestem w kierunku nauczycieli, to że dyrektorzy będą mieli wolną rękę, czy potrącenia rozliczyć na raty, czy od razu ściąć całą kwotę. Prezes Kołos tłumaczy, że władze miasta stoją na niekorzystnym dla nauczycieli stanowisku, że potrącenia dotyczą nie tylko płacy zasadniczej, ale także wszystkich innych składników wynagrodzenia. - Ja przedstawiałam inne wykładnie prawne, ale nikt tego nie chciał brać pod uwagę. Proponowałam podpisanie porozumienia, ale tego też nie ma. Władze nie wykorzystały wszystkich możliwości, aby pójść na korzyść nauczycielom – ocenia.
Prezes Aleutyna Kołos wyjątkowo surowa jest w ocenach radnych miasta, z których duża część jest nauczycielami, a jeden nawet należy do kierownictwa oddziału ZNP.
- Radni nie raczyli zabrać głosu w tej sprawie. Nie wiem, kogo oni w tej radzie reprezentują, ale na pewni nie nauczycieli. Oni mają władzę. Można, zgodnie z prawem podjąć działania, aby zrekompensować nauczycielom, to co w strajku stracili. Nasi radni nawet nie raczyli się odezwać i stanąć po którejś ze stron – dodaje prezes Kołos.
Prezes Kołos dziękuję strajkującym przez trzy tygodnie nauczycielom za postawę, za determinację „i za to, że mogliśmy być razem”. - Dziękuję tym wszystkim, którzy nas wspierali. Dziękuję dyrektorom szkół i rodzicom, którzy byli z nami.