Groźny smog w Łomży
Według oficjalnych pomiarów powietrze w Łomży jest najbardziej zanieczyszczone wśród miast województwa podlaskiego. Kilka dni temu informowaliśmy o ogłoszeniu „ALERTU POZIOMU 1” w związku z ryzykiem przekroczenia w tym roku poziomu dopuszczalnego pyłu zawieszonego PM2,5. „Ryzyko” wynika z faktu, że w 2018 roku i latach poprzednich stwierdzano takie przekroczenia. - Także normy zanieczyszczeń powietrza pyłami PM10 są na granicy ogłaszania alarmów – mówił Dominik Polesiński, naczelnik Regionalnego Wydziału Monitoringu Środowiska w Białymstoku, podkreśla, że stacja pomiarowa w Łomży daje najgorsze wyniki w województwie, także ze względu na jej położenie – w pobliżu osiedla domków jednorodzinnych. - W Łomży wpływ emisji niskiej na zanieczyszczenie powietrza jest bardzo widoczny – dodawał podkreślając, że to czym oddychamy ma związek z tym jak ogrzewany domy.
O tym jak bardzo zanieczyszczone jest powietrze w Łomży „debatowano” podczas „I Łomżyńskiej Debaty Antysmogowej”, która we wtorek odbyła się w głównej sali konferencyjnej ratusza. Przyszło – łącznie z organizatorami i prelegentami – kilkanaście osób. Debatę zorganizowało powstałe na początku roku Łomżyńskie Towarzystwo Ekologiczne „Ekosfera doliny Narwi”, którego prezesem jest Wojciech Winko. Podkreślał, że z danych pomiarowych jakości powietrza dokonywanych przez Wojewódzka Inspekcję Ochrony Środowiska w Białymstoku, wynika, że powietrze w Łomży jest znacznie bardziej zanieczyszczone niż np. w Białymstoku. Mówił, że za 80% zanieczyszczeń powietrza odpowiada niska emisja, czyli domowe piece grzewcze. Zwracał uwagę na fakt, że ważne także co w tych piecach jest spalane – węgiel, drewno czy także śmieci.
Winko podkreśla, że zamontowane w Łomży urządzenia nie mierzą stężenia rakotwórczego benzoapirenu i poinformował, że ŁTE już zwróciło się z prośbą do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska o ich montaż.
Wśród zaproszonych na „Debatę” gości byli Dominik Polesiński, naczelnik Regionalnego Wydziału Monitoringu Środowiska w Białymstoku, Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego oraz dr Katarzyna Paździor – Falkowska, lekarz pulmonolog i alergolog ze szpitala w Łomży.
- My monitorujemy stan jakości powietrza, ale świadomość ludzka jest bardzo mała – mówił Dominik Polesiński. Opowiadał o wynikach pomiarów powietrza uzyskiwanych w Łomży. Tłumaczył, że wpływ ma także lokalizacja stacji, która znajduje się w pobliżu osiedla domków jednorodzonych, a np. w Białymstoku dwie są ulokowane w centrum miasta. Podkreślał, że dzięki temu dobrze widać w Łomży, że główną przyczyną zanieczyszczenia powietrza jest tzw. niska emisja, a nie transport drogowy. Przekroczenia dopuszczalnych norm notowane są głównie, gdy nie ma wiatru.
Wypowiedź naczelnika wzbudziła uwagi niektórych, że gdybyśmy stację w Łomży przesunęli w inne miejsce, to mielibyśmy lepszą jakość powietrza.
- W naszym interesie jest nie wybielać tych danych. My w tym powietrzu żyjemy i ponosimy konsekwencje tego powietrza – ripostowała dr Katarzyna Paździor – Falkowska
Polesiński zapowiedział także, że prawdopodobnie w 2020 roku w Łomży zostaną zamontowane urządzenia do mierzenia zanieczyszczenia powietrza benzoapirenem, o które wnioskował ŁTE, natomiast Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego, pokazując europejskie mapy i dane, wskazywał, że Polska jako kraj ma najgorszą jakość powietrza i największe stężenie rakotwórczego benzoapiren w Unii Europejskiej.
- Benzopiren powstaje wskutek spalania węgla czy drewna w stosunkowo niskich temperaturach i występuje również w dymie – mówi podkreślając, że wchodząc w skład smogu może prowadzić do śmierci.
Odnosząc się bezpośrednio do sytuacji w Łomży Piotr Siergiej mówił, że zlikwidować niską emisję „będzie stosunkowo łatwo”. - Wystarczy zlikwidować kopciuchy (stare domowe piece grzewcze – dop. red.) i o 80% zmniejszamy zanieczyszczenie powietrza. Dojedzie obwodnica miasta i macie problem z głowy – mówił podkreślając, że wymiana około 1,5 tysiąca starych pieców na nowoczesne w domach jednorodzinnych „jest do zrobienia.