Łomżyńskie morsy zakończyły sezon
Kilkaset osób uczestniczyło w ostatniej w tym sezonie imprezie morsów na nadnarwiańskiej plaży. Nie wszyscy weszli do wody, ale i tak zdecydowało się na to ponad stu śmiałków, mówiących nawet, że jej temperatura, wynosząca około 7 °C, jest zbyt wysoka, jak na ich wymagania. Morsy tańczyły też zumbę, podziwiały pokazowe walki młodych bokserów z BKS „Tiger” Łomża, podopiecznych Zbigniewa Maleszewskiego, miały do dyspozycji ruską banię z podgrzewaną wodą i generalnie miło spędziły słoneczne, sobotnie popołudnie. – Trochę nam smutno, że kończymy sezon, bo lubimy to co robimy, ale kończymy zabawą, grillem i integracją, wiedząc, że spotkamy się znowu jesienią! – mówi Agnieszka Kołakowska z łomżyńskiej grupy morsów.
Morsy Łomża zaktywizowały się przed dziewięciu laty, ale już wcześniej nad Narwią nie brakowało entuzjastów zimowych kąpieli, takich jak Marek Czerwonko. Obecnie grupa liczy prawie 300 osób w różnym wieku, gdy jeszcze dwa-trzy lata temu było to zaledwie 30-40 osób. Spotykają się regularnie na miejskiej plaży od października do kwietnia, często też uczestniczą w imprezach organizowanych przez zaprzyjaźnione grupy z całego kraju.
– Staramy się integrować z innymi grupami – potwierdza Agnieszka Kołakowska. – Zawsze też jak gdzieś jedziemy, nawet te 600-800 kilometrów, to przedstawiamy innym walory naszej okolicy, bo mamy przecież piękną rzekę i plażę, więc później ci ludzie chętnie odwiedzają Łomżę.
Tak było też na zakończenie poprzedniego sezonu, bowiem nad Narwią pojawili się goście nie tylko z pobliskich miejscowości jak: Nowogród, Łyse, Zambrów, Grajewo czy Ostrołęka, ale też Ełku, Ciechanowca, Mrągowa, Białegostoku, Gołdapi czy Siemiatycz.
– Od czterech lat jestem efektywnie morsującym morsem – mówi Jarosław Zieliński z Gołdapi.
– W tym czasie zaliczałem wszystkie zjazdy, byłem choćby w Szwecji czy na Litwie, ale to był już samodzielny wyjazd i ekstremalne warunki, bo akurat Niemnem schodziła kra. Bardzo chętnie przyjechałem też do Łomży, bo wszyscy nadajemy na tych samych falach, wzajemnie bardzo się lubimy, a do tego macie tu bardzo prężnie działający klub – w naszym Morsy Gołdap jest nas około 30, czyli znacznie, znacznie mniej.
Po zumbie i pokazowych walkach bokserskich nastąpiła intensywna rozgrzewka, po czym liczna grupa radośnie weszła lub wbiegła do wody. Część spędziła w niej kilka minut, ale zdecydowana większość znacznie więcej, a byli i tacy, którzy wyszli z niej dopiero na wieść, że trzeba ustawić się do pamiątkowego zdjęcia. Jak podkreślają morsy, takie kąpiele to nie tylko duża frajda i świetna zabawa, ale przed wszystkim poprawa stanu zdrowia, coś na podobieństwo krioterapii.
– Miałem różne schorzenia bólowe związane z kręgosłupem, z kolanami, ze stawami – mówi Jarosław Zieliński. – I zimą, jak morsuję raz-dwa razy w tygodniu, to te bóle mijają!
Wśród morsów był też wicemarszałek województwa podlaskiego Marek Olbryś. Jak przyznał woli nieco cieplejszą wodę, ale nie wykluczył, że w przyszłości może również spróbuje morsowania.
– Marszałek województwa podlaskiego po raz pierwszy podjął decyzję, żeby objąć tę imprezę honorowym patronatem – mówi Marek Olbryś. – Staramy się włączyć w tę bardzo dobrą inicjatywę morsów łomżyńskich, która bardzo się rozrasta i trzeba ją doceniać, nagłaśniać i wspierać, bo to nie tylko zdrowy styl życia, ale też kontakt z naturą i działania na rzecz ochrony środowiska.
– Już możemy zaprosić wszystkich zainteresowanych zdobyciem odporności na przyszły sezon – podsumowuje Agnieszka Kołakowska. – Zaczynamy w październiku/listopadzie i kąpiemy się regularnie aż do nadejścia wiosny – warto się do nas przyłączyć nie tylko z dbałości o zdrowie, bo w naszej grupie jest świetna atmosfera.
Wojciech Chamryk