Pijany zaatakował ratowników
Do niedopuszczalnego zdarzenia doszło w sobotę przed południem w Konarzycach. Podczas wykonywania czynności ratowniczych zostało zaatakowanych dwóch ratowników medycznych. Świadek zdarzenia opowiada, że kiedy ratownicy próbowali opatrzyć głowę rannemu mężczyźnie, ten uderzył z pięści w twarz najpierw jednego z ratujących, a za chwilę drugiego. Agresywny i pijany mężczyzna trafił do szpitala, gdzie także atakował personel i ostatecznie został zatrzymany przez policję.
Hanna Waniewska, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Łomży, mówi, że na szczęście tego typu zdarzenia w naszym regionie są bardzo rzadkie. Podkreśla, że łomżyńskie pogotowie działa na terenie miasta i pięciu okolicznych powiatów i z ostatnich lat nie pamięta podobnego zdarzenia. Były przypadki znieważania ratowników, ale nie ich bicia.
- Ratownicy medyczni jadą na wezwanie, aby nieść pomoc, ratować czyjeś życie, a nie po to aby być podawani presji fizycznej czy psychicznej – mówi dyrektor Waniewska, przyznając, że w polskich mediach niestety coraz częściej są informacje o atakach na ratowników medycznych.
- Rzeczywiście, w sobotę miała miejsce taka przykra sytuacja w szpitalnym oddziale ratunkowym – potwierdza wicedyrektor dr Hanna Majewska – Dąbrowska. - Około południa z Konarzyc został na SOR naszego szpitala przywieziony pacjent karetką pogotowia WSPR w Łomży. Miał uraz głowy, ranę ciętą, która została zaszyta, zrobiono mu także tomografię komputerową. Wcześniej, w trakcie oględzin, przywieziony ranny pacjent, który miał 3 promile alkoholu we krwi, krzyczał, był bardzo agresywny, wulgarny. Popchnął pielęgniarkę i kopnął sanitariusza. Nasi sanitariusze z ratownikami medycznymi musieli go obezwładnić. Gdy został unieruchomiony pasami bezpieczeństwa, dopiero wtedy częściowo się uspokoił. Po tym, jak zrobiono mu badania i zaszyto głowę, zabrała go policja.
Zdarzenie potwierdza policja. Urszula Brulińska z KMP informuje, że wobec mężczyzny będzie prowadzone dochodzenie pod kątem naruszenia nietykalności cielesnej.
Zgodnie z kodeksem karnym za tego typu czyn grozi grzywna, ograniczenie wolności albo pozbawienie wolności do roku. Jeśli poszkodowany jest „funkcjonariuszem publicznym”, a do ataku doszło w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, napastnikowi grozi do lat 3 więzienia.