Nowe oblicze Janusza Radka
Janusz Radek ponownie zaśpiewał w Łomży. Nie dość, że popularny wokalista zapełnił salę Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich, co wcześniej nawet w połowie nie udało się Katarzynie Groniec czy Joannie Trzepiecińskiej, to zaprezentował też świeże spojrzenie na swą twórczość. Często korzystał więc z loopera, a nowe aranżacje znanych utworów bazowały na nowoczesnej elektronice czy tanecznych rytmach. Przed gwiazdą wieczoru wystąpiło też czworo uczestników warsztatów „Scena z Mistrzem”, w tym Franek Przybylski w arcytrudnej, musicalowej piosence. – Ci ludzie wykazali się niesamowitym talentem i niebywałą wrażliwością! – podkreślał Janusz Radek dodając, że trzeba to docenić i pielęgnować.
Janusz Radek lubi zaskakiwać. Pomimo tego, że śpiewa od wczesnych lat 90. nie ma mowy o jakimś artystycznym skostnieniu i uporczywym eksplorowaniu jednej stylistyki, w dodatku dawno już przebrzmiałej. Zaczynał więc od poezji śpiewanej, miał etapy punkowy oraz hardrockowy, jak mało kto śpiewał piosenki Czesława Niemena, a do tego regularnie nagrywał albumy autorskie. Na najnowszym „Kim ty jesteś dla mnie” sięgnął po wiersze Haliny Poświatowskiej i nie mogło ich również zabraknąć podczas trzeciego w jego karierze koncertu w Łomży. Występy przed sześciu i czterema laty były jednak diametralnie odmienne, bo nie dość, że całkowicie zmienił się skład towarzyszącego soliście zespołu (Adam Drzewicki – keys, Jacek Długosz – gitara, Wojciech Fedkowicz – perkusja), to Janusz Radek znacząco unowocześnił swe muzyczne oblicze. Dzięki
looperowi zyskał możliwość wzbogacenia warstwy wokalnej wielu piosenek, zapętlając i nakładając na siebie kilka czy czasem nawet więcej głosów, a aranżacje opierały się na nowoczesnej elektronice i transowo-tanecznych bitach. Było to szczególnie słyszalne w starszych utworach jak „Groszki i róże” czy „Sur le pont d'Avignon” z repertuaru pierwszej damy polskiej piosenki poetyckiej Ewy Demarczyk czy „Domku bez adresu” Czesława Niemena, z syntetycznym rytmem kojarzącym się z muzyką klubową i rozbudowanymi chórkami z loopera.
– Chciałem tak przekrojowo do was przyjechać, bo ostatnio byłem tu jakieś trzy lata temu – podkreślał artysta, intonując kolejne, bardzo znane piosenki „Pan Roman”, „Dobro” czy „Dziękuję za miłość”, ale całkowicie zmienione w warstwie muzycznej; czasem robiące nawet wrażenie utworów z repertuaru znacznie młodszych wykonawców pokroju Dawida Podsiadły.
Zróżnicowana wiekowo publiczność przyjmowała jednak te wszystkie nowinki bardzo życzliwie, tym bardziej, że Janusz Radek jest w Łomży i jej okolicach uznawany za swego z racji tego, że rodzina jego żony mieszka w Wygodzie i bywa tam nader często, szczególnie w okresie letnim.
Poza tym Radek to niezrównany showman, błyskawicznie nawiązujący kontakt ze słuchaczami i potrafiący wciągnąć ich do wspólnego śpiewania. Jest też świetnym pedagogiem, co potwierdziły piątkowe i sobotnie warsztaty w MDK-DŚT. – Uczestników było bodajże 12. i tak naprawdę wszyscy powinni zaprezentować się i zaśpiewać na tej scenie, ale miejmy nadzieję, że następnym razem tak się stanie! – podkreślał Janusz Radek, komplementując wszystkich młodych wokalistów.
Ostatecznie do udziału w koncercie zaprosił „przyszłość i nadzieję łomżyńskiej wokalistyki”: Lidię Czajkowską, Zofię Trojanowską, Laurę Kobryńską i Franka Przybylskiego, który szczególnie zachwycił słuchaczy popisowym „Czasem katedr” z musicalu „Notre Dame de Paris”.
Wojciech Chamryk