„Cicha noc” w kinie plenerowym
Spektakularny fabularny debiut „Cicha noc” łomżanina Piotra Domalewskiego przyciągnął do kina plenerowego na Starym Rynku około 150 widzów. Były wśród nich osoby, które widziały już, obsypany Złotymi Lwami podczas ubiegłorocznego 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni film, ale nie brakowało też oglądających go po raz pierwszy. – Byłam ciekawa czy będzie frekwencja na takim plenerowym pokazie i okazało się, że tak! – mówi Wiesława Domalewska, dodając, że syn pracuje już nad drugim filmem pełnometrażowym, a do tego zdobył właśnie nagrodę podczas Transatlantyk Festival Łódź 2018 za krótki metraż „60 kilo niczego”.
W lipcowym kinie plenerowym wyświetlane są „4 filmy z Łomżą w tle”. I tak, widzowie w Domku Pastora mogli już zobaczyć kultowe komedie z epizodami łomżyńskimi: „Nie ma róży bez ognia” i „Miś”, a w najbliższy piątek 27. lipca będzie pokaz „Rozmów kontrolowanych”. Wszystko są to jednak filmy starsze, powstałe w latach 70. – 90. minionego wieku, gdy „Cicha noc” to produkcja najnowsza i zupełnie odmienna, obyczajowy dramat ukazujący bez osłonek destrukcyjny wpływ emigracji na życie typowej, polskiej rodziny na prowincji. Nietuzinkowe ukazanie tego problemu zaowocowało prawdziwą lawiną nagród nie tylko dla scenarzysty i reżysera filmu Piotra Domalewskiego (siedem nagród w Gdyni, w tym Złote Lwy dla najlepszego filmu oraz za najlepszą główną rolę męską, dziesięć nagród Polskiej Akademii Filmowej oraz wiele innych), ale także sukcesem finansowym oraz frekwencyjnym w kinach. Z większą liczbą widzów na „Cichej nocy” liczyli się też organizatorzy kina plenerowego, dlatego był to jedyny seans w tym cyklu zorganizowany na Starym Rynku. W niedzielę 15. lipca pokaz filmu nie odbył się z powodu deszczowej aury, ale w następny weekend pogoda już dopisała. Widzowie również: niektórzy oglądali film ponownie, twierdząc, że „za pierwszym razem nie da się wszystkiego ogarnąć i docenić, tyle się tu dzieje na tak różnych płaszczyznach”, inni skorzystali z okazji, by nadrobić zaległości, bo „filmu Domalewskiego po prostu nie wypada nie znać, szczególnie jak się jest z Łomży”, tym bardziej, że „to nasz ziomek i odczuwam dumę, że ktoś tak zdolny stąd pochodzi”.
– Każde oglądanie takiego filmu z całą pewnością daje coś nowego, bo zawsze dostrzega się coś nowego, wychwytuje jakieś znaczenia – zauważa Wiesława Domalewska, która razem z mężem Krzysztofem oglądała „Cichą noc” już bodaj po raz piąty, ale pierwszy raz w plenerze. – Choćby na początku jest taki trochę drżący obraz i wszyscy, oglądając film pierwszy raz, pytają dlaczego, a to jest zamierzone i jak się patrzy po raz kolejny, to rozumie się już dlaczego tak jest.
Przejmujący obraz rodzinnego życia bez normalnych relacji, uczuć i umiejętności komunikowania się między sobą, za to z nieodłącznym nadmiarem alkoholu, gdzie nawet święta Bożego Narodzenia nie są w stanie niczego zmienić, tak wiele w tej rodzinie konfliktów, zawiści i patologii, oglądano w skupieniu, podziwiając nie tylko mistrzowską wizję reżysera, ale też grę aktorów, w tym siostry Piotra, Katarzyny Domalewskiej.
I chociaż „Cicha noc” to wciąż nowy film, Piotr Domalewski nie spuszcza z tonu, reżyserując wciąż krótsze metraże („Jedyne wyjście” czy „Obcy” też były wcześniej nagradzane i doceniane przez krytyków, stając się punktem wyjścia do prac nad fabularnym debiutem), myśli już też o kolejnym filmie, bo jak napisał w liście do widzów kina plenerowego: „(...) pracuję nad kolejnym filmem, który mam nadzieję będziemy mogli za rok razem obejrzeć na łomżyńskim rynku”.
– Piotr dostał właśnie II nagrodę na festiwalu „Transatlantyk” w Łodzi w kategorii filmów krótkometrażowych za „60 kilo niczego” – mówi Wiesława Domalewska. – To też historia emigranta, który ma pod opieką człowieka, który uległ wypadkowi na budowie i warto go obejrzeć – jest dostępny na DVD w serii filmów „Najlepsze polskie 30'” Studia Munka, może będzie też pokazany w telewizji. Pracuje też nad kolejnym filmem fabularnym – czytałam już jego scenariusz i zapowiada się to bardzo ciekawie.
Wojciech Chamryk