Wyrok na Zawadzką prawomocny
- Wojewoda podlaski nie złożył skargi kasacyjnej od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku z dnia 8 maja 2018 r., sygn. akt II SA/Bk 127/18 – poinformowała Anna Idźkowska rzecznik prasowy wojewody. To oznacza, że wyrok stał się prawomocny. Rodzi to poważne konsekwencje prawne. Podstawowa to ta, że pozwolenie na budowę przedłużenia ulicy od skrzyżowania z ul. Przykoszarową do Szosy do Mężenina nie jest i nigdy nie było prawomocne.
Dobudowa kilometra dwujezdniowej ulicy Zawadzkiej od skrzyżowania z Przykoszarową do skrzyżowania z Szosą do Mężenina ma być największym przedsięwzięciem na ten rok. Tylko na same prace budowlane trzeba będzie wydać 14 milionów złotych, a z np. wypłatami odszkodowań za grunty przejęte pod drogę, kwota wzrasta do ponad 20 mln zł.
Prace ruszyły wiosną. Początkowo były prowadzone na podstawie ZRID, który pod koniec grudnia ubiegłego roku po skargach okolicznych mieszkańców wydał wojewoda podlaski, zmieniając w tym zakresie podjętą kilka miesięcy wcześniej decyzję prezydenta Łomży. Po kolejnej skardze sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku, który w całości uchylił decyzję wojewody. Po ogłoszeniu wyroku 8 maja powstało przeogromne zamieszanie, choć władze miasta publicznie lekceważyły problem. Po cichu wstrzymano nawet na pewien czas budowę ulicy i podjęto negocjacje z protestującymi mieszkańcami. Cały czas powtarzano też, że wyrok sądu nie jest prawomocny i wojewoda może się od niego odwołać do Naczelnego Sadu Administracyjnego w Warszawie. Skargi kasacyjnej jednak nigdy nie było i wyrok się uprawomocnił. Prace na Zawadzkiej nadal są jednak prowadzone bo kilka tygodni temu prezydent Łomży zmienił swoją decyzję ZRID z ubiegłego roku i nadał jej rygor natychmiastowej wykonalności. Od tego czasu prace przy budowie ulicy prowadzone są na podstawie tego dokumentu, a nie decyzji ZRID wojewody z grudnia.
Problem prawomocności decyzji ZRID nadal jednak pozostaje. Nigdy ona taka nie była. To oznacza, że zawadzka budowana jest na tzw. „ryzyko inwestora”. Konsekwencją jest także zagrożenie dla przyznanej miastu unijnej dotacji na realizację tej inwestycji. W grę wchodzi aż 15 milionów złotych.
Zobacz: Karygodne błędy przy ul. Zawadzkiej