Grzybiarze w lesie nie mają czego szukać
Trochę popadało, ma jeszcze padać... i grzybiarze, jak co roku, masowo ruszą w lasy. Jeden z czytelników ostrzega przed... leśnikami, którzy – jak mówi - wlepiają mandaty za wjazd samochodem na leśne dróżki. On taki dostał, bo w lesie przepisy są zupełnie inne niż na drodze - to co nie jest dozwolone jest tu zabronione. Potwierdza to nadleśniczy Dariusz Godlewski z Nadleśnictwa Łomża. - W lesie w ogóle nie wolno jeździć samochodami, motorami, motorowerami, quadami i ciągnikami. To obowiązek ustawowy, obowiązujące w całej Polsce prawo, nawet w przypadku braku znaku zakazu wjazdu do lasu. Nadleśniczy Godlewski mówi też, że póki co grzybiarze w lesie nie mają czego szukać.
W całym kraju, więc i na 22 tysiącach hektarów lasów Nadleśnictwa Łomża, obowiązuje od 1991 roku zakaz ustawowy poruszania się pojazdami silnikowymi. Chodzi o to, żeby naszych pięknych lasów nie rozjeżdżono, żeby nie zniszczono roślinności, nie zostawiano śmietniska, nie zanieczyszczano spalinami środowiska, nie straszono zwierząt i nie zakłócano ciszy. Od zasadniczego zakazu wjazdu do lasów samochodem, motocyklem czy ciągnikiem jest jednakże dużo wyjątków, tyle że nie dotyczą ludzi, wybierających się z koszykami, torbami i wiaderkami na grzyby. Zresztą, na razie nie ma po co. - Na dzień dzisiejszy nie mamy w lesie czego szukać, ziemia jest po upałach maja i czerwca tak nagrzana i wysuszona, że w ściółce leśnej nie rozwinęła się żadna grzybnia – tłumaczy nadleśniczy. - Bez rozwiniętej w wilgoci grzybni grzybów również nie będzie. Deszcze na razie są zbyt mało intensywne, a większość opadów zatrzymuje się w koronach drzew.
Las to królestwo roślin, ptaków i zwierząt
Ustawodawca dopuszcza wyjątki, związane z poruszaniem się po lesie w innych celach niż spacer, odpoczynek bądź zbieranie grzybów. Droga leśna może mieć oznaczenie jako dojazdowa do wsi. Z duktu może korzystać osoba niepełnosprawna, jadąc swoim samochodem, ale nie kierowca wiozący niepełnosprawnego. Uprawnione do poruszania się w lesie są wozy policji i straży pożarnej, tyle że w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. Mogą do lasu wjeżdżać służby geodezyjne, np. przygotowujące plany pod budowę drogi szybkiego ruchu lub inwestycji. Podobnie do wjazdu mają prawo firmy z udzieloną szczególną zgodą nadleśnictwa oraz służby, opracowujące plany realizacji gospodarki leśnej. - Silnie nagrzane katalizatory w samochodach i sucha ścioła pod autem prowadzą do zwiększonego ryzyka pożaru – podaje kolejne argumenty przeciwko poruszaniu się pojazdami silnikowymi w lasach. Służby leśne mają wykazy pouczonych, ażeby przy kolejnym spotkaniu nie powoływali się na „niewiedzę” o obowiązującym ustawowo zakazie. Mandaty wynoszą od 100 zł do 500 zł, zwłaszcza gdy to wjazdy połączone ze śmieceniem. Co roku jest ich kilkadziesiąt, zdarza się czasem 20, czasem 30. - Jeśli chodzi o śmiecenie w lesie jesteśmy bardziej restrykcyjni: każdy obywatel wie, że nie powinno się tego robić – podkreśla Dariusz Godlewski. Przypomina, że przed Lasem Jednaczewskim od strony Łomży jest parking i zadaszony stolik i ławy na odpoczynek. Gdy oznakowanego parkingu w lesie nie ma, należy zaparkować w pobliżu na poboczu drogi publicznej. Mimo że w naszym kraju panuje od ponad ćwierć wieku obowiązek ustawowy zakazu wjazdu do lasów, przyłapani na tym kierowcy tłumaczą się, że o tym nie wiedzieli albo że nie było na drodze leśnej zakazu wjazdu. Często grzybiarze lubią zapuszczać się samochodami w leśne ostępy, jakby nie pamiętając, że to miejsca ostoi, rozrodu i rozwoju wielu ptaków i zwierząt, żet o ich leśny dom.
Mirosław R. Derewońko
