Łomżyński blues Holy Water
Holy Water rozpoczął promowanie swej drugiej płyty specjalnym koncertem w Miejskim Domu Kultury – Domu Środowisk Twórczych. Album „Nie ma bluesa w Łomży” zawiera siedem autorskich kompozycji i nowe opracowanie „Srebrnych łez” Sergiusza Fabiana, przedwcześnie zmarłego syna gwiazd polskiego bigbitu, Katarzyny Sobczyk i Henryka Fabiana. – Jesteśmy zadowoleni z tej płyty – mówi basista Sławek Trzcinka. – To efekt kilku ładnych lat naszej pracy – postawiliśmy na własną twórczość i bardzo cieszymy się, że dzisiaj możemy zaprezentować ją publiczności!
Wbrew przewrotnemu tytułowi „Nie ma bluesa w Łomży”, zaczerpniętemu z utworu „Poszukiwany blues”, blues i blues-rock mają się w grodzie nad Narwią całkiem nieźle. Dzieje się tak za sprawą tylko jednego zespołu, bo silna scena bluesowa w Łomży to już historia, ale Holy Water trzymają się mocno i nie zamierzają odpuszczać. Istniejąca od 13 lat grupa pierwszą płytę „Mania wolności” wydała na jubileusz 10-lecie istnienia, a teraz jej dyskografia powiększyła się o kolejny CD.
– Nad płytą „Nie ma bluesa w Łomży” pracowaliśmy trzy lata, ale utwory są starsze – mówi Bernard Krasuski, gitarzysta i lider Holy Water. – Z różnych przyczyn trochę się to przeciągnęło, ale w końcu udało się to wszystko zebrać, poprawić i wydać.
Prace nad tym materiałem zaczęły się jeszcze w czerwcu 2016 roku, kiedy to Paweł Czerwonko zarejestrował partie perkusji.
– Nagranie perkusji trwało jeden dzień, około ośmiu godzin – mówi Paweł Czerwonko. – Musiałem się do tego nagrania solidnie przygotować, poza tym nagraliśmy wcześniej piloty tych kompozycji i później w studiu nagrywałem do nich, mając już świadomość, jak będą wyglądać poszczególne utwory – to wszystko trwało 7-8 miesięcy, ale dlatego same nagrania poszły już szybko.
Pozostałe ścieżki instrumentalne i wokalne też zostały zarejestrowane w krótkim czasie, ale płyta nie ukazała się w roku ubiegłym z powodu opieszałości pierwszego realizatora nagrań – dokończono ją w słynnym studio Hertz braci Wiesławskich, ale dzięki temu brzmi lepiej niż debiut.
Zawartość płyty potwierdza, że warto było czekać. Łomżyńska grupa równie efektownie i stylowo wypada bowiem w siarczystym blues-rocku, tradycyjnym bluesie, jak i balladach. Ciekawym urozmaiceniem autorskiego repertuaru autorstwa Bernarda Krasuskiego jest utwór „Srebrne łzy” Piotra Rozbickiego i Sergiusza Fabiana w aranżacji gitarzysty, gdyż autor muzyki nigdy nie stworzył ostatecznej wersji tej piosenki. Nowością w dorobku grupy jest zaś klimatyczny „Blues o samotności” z gościnnym udziałem flecisty Jacka Krupy, muzyka Filharmonii Kameralnej.
– Już dawno myślałem o czymś takim, bo większość zespołów wykorzystywała inne instrumenty – a to harmonijkę, a to saksofon – mówi Bernard Krasuski. – Postawiliśmy na coś innego i wydaje mi się, że ten flet bardzo fajnie się sprawdził. Szkoda tylko, że Jacek z powodu choroby nie mógł z nami dzisiaj zagrać.
Holy Water zagrali jednak „Blues o samotności” bez flecisty, wykonali też niemal wszystkie utwory z nowego albumu, za wyjątkiem „Ostatniego pociągu”. Nie zabrakło też „Funky Blues” z debiutu i „Free Man” z przygotowywanej już trzeciej płyty, a program udanego i bardzo energetycznego koncertu dopełniły trzy covery klasyków bluesa i rocka: „Boogie Man” Bernarda Allisona, „Born To Be Wild” Steppenwolf i „Let Me Love You Baby” S.R. Vaughana.
– To spełnienie kolejnego marzenia, realizacja następnego celu i trzecia, a właściwie nawet i czwarta płyta w mojej osobistej, życiowej karierze – mówi wokalistka Jolanta Baranowska. – Jestem zadowolona z dzisiejszego występu, ale chciałabym, żeby taki koncert odbył się wielkiej sali na pięć tysięcy ludzi. Może kiedyś doczekamy się, bo w Grecji zdarzyło mi się śpiewać w takich miejscach na parę tysięcy osób i było to coś niesamowitego.
– Skupiliśmy się na materiale z płyty, pojawiło się też trochę coverów – dodaje Bernard Krasuski. – Ale pomysły na kolejne utwory są i na pewno ruszymy z nowym materiałem – planujemy trzecią płytę na 15-lecie zespołu, a nagrania ruszają już jesienią!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk