Strażacy położnicy
To miało być standardowe zmycie plamy oleju z jezdni. Przed godziną 2.00 w nocy strażacy z łomżyńskiej jednostki Państwowej Straży Pożarnej, przy drodze w Budach Czarnockich musieli odebrać poród rodzącej kobiety. Zarówno nowonarodzona dziewczynka, jej mama jak i strażacy położnicy Wojciech Żebrowski i Łukasz Piech zdarzenie przeżyli i czują się dobrze.
Strażacy nocą usuwali plamę oleju po kolizji samochodów, gdy zatrzymał się obok nich samochód i kierowca powiedział, że żona rodzi. Gdy strażacy podbiegli do kobiety leżącej na rozłożonym przednim siedzeniu w aucie, widać już było główkę wychodzącego na świat dziecka.
- Założyliśmy rękawice i przystąpiliśmy do działania – opowiada Wojciech Żebrowski jeden ze strażaków położników.
- Na początku uspokoiliśmy kobietę, która strasznie krzyczała – dodaje drugi strażak położnik Łukasz Piech, który przyznaje, że w tym zakresie miał przygotowanie, bo dwa razy uczestniczył w zajęciach szkoły rodzenia, gdy ćwiczone były oddechy przy skurczach rodzącej.
Strażacy opowiadają, że cała akcja porodowa przebiegła bardzo szybko.
- Położyliśmy córeczkę na brzuchu matki, przykryliśmy kocem i obserwowaliśmy funkcje życiowe matki i córki i gdyby coś się działo gotowi byliśmy do akcji – opowiadają strażacy. - Dziewczynka, która się urodziła wyglądała na zdrową, oddychała, była różowa, poruszała się.
Ile czasu to wszystko trwało tego nie wiedzą, bo jak przyznają w stresie stracili poczucie czasu. Poród mógł trwać może pięć minut, ale później strasznie dłużył im się czas na dojazd wezwanej na miejsce karetki pogotowia ratunkowego. Ostatecznie policja pilotowała samochód z matką i dzieckiem w kierunku Łomży i mniej więcej kilometr dalej, w okolicach Marianowa, spotkali się z karetką pogotowia. Strażacy pomogli jeszcze przełożyć kobietę z dzieckiem na nosze i włożyć do karetki, która przetransportowała je do szpitala w Łomży.
- Ojciec dziecka, w wieku około 28 lat był w szoku i wszystko tylko obserwował, chyba z przerażeniem – mówią strażacy, którzy przyznają, że sami gdyby byli na jego miejscu zachowywali by się podobnie.