Elektromobilność w Łomży?
- Dziś nie kupiłbym jednego elektryka za dwa miliony, wolałbym kupić dwa diesle po milionie, ale prawo nas do tego zmusza – mówił Janusz Nowakowski, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji wskazując uchwaloną w styczniu przez Sejm i Senat i podpisaną w lutym przez Prezydenta Andrzeja Dudę ustawę o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Zgodnie z jej wymogami w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców komunikacja miejska do 2028 roku musi mieć co najmniej 30% autobusów zeroemisyjnych. W warunkach Łomży to przynajmniej 12 autobusów, przy czym pierwsze dwa muszą ruszyć w miasto przed 2021 rokiem.
Autobusy zeroemisyjne to takie, które nie emitują dwutlenku węgla, czyli CO2. To przede wszystkim auta o napędzie elektrycznym. Dziś tego typu pojazdy jeżdżą już w wielu miasta, ale jeszcze nie w Łomży. Miejskie MPK ma 37 autobusów - same diesle. 22 autobusy marki Scania z są z 2011 roku, a 15 autobusów Volvo ma od 13 do 18 lat. Scanie spełniają normy emisji zanieczyszczeń Euro5, a Volva Euro2 lub Euro3. W sumie - jak przedstawiał Andrzej Petkowski z MPK - cała komunikacja miejska w Łomży ma odpowiadać za 0,6% zanieczyszczenia powietrza w mieście, ale władze miasta i tak planują zakup nowoczesnych autobusów zeroemisyjnych – pod warunkiem otrzymania dofinansowania unijnego.
Ponad rok temu Łomża, wraz z 40 innymi samorządami od Warszawy po Sokółkę, podpisała listy intencyjne z rządem dotyczące rozwoju elektromobilności. Szacowano, że łącznie samorządy te kupią około tysiąca elektrycznych autobusów. Łomża zadeklarowała chęć kupienia do 2023 roku 10 takich autobusów.
- Rząd Polski stawia sobie ambitne cele i my jako samorządowcy chcemy je wspierać – mówił dziś radośnie prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski.
W ratuszu odbyło się spotkanie na którym przedstawiciele Grupy Lotos prezentowali możliwość rozwoju transportu zeroemisyjnego w oparciu o technologię wodorową. Generalnie pomysł jest taki, że MPK nad swoim placem wybudowałby zadaszenie, na którym znalazłaby się farma fotowoltaiczna o mocy 300 kW, której energia wykorzystywana byłaby do produkcji z wody wodoru. Wodów miałby zaś zostać wykorzystywany do napędzania silników elektrycznych w miejskich autobusach. Tego typu instalacje na świecie już funkcjonują, przy czym prezentujący je Marek Fołtynowicz z Lotosu radził, aby postawić obok jeszcze turbiny wiatrowe, które prąd mogłyby produkować także nocą. Wodorowy autobus na 100 km potrzebuje od 10 do 14 kg tego „paliwa”, a łomżyńska instalacja wytwarzałaby go dziennie na jakieś 330 autobusokilometrów. To wystarczyłoby do napędzania dwóch – trzech autobusów.
Andrzej Petkowski z MPK podkreślał, że pomysł z „technologią wodorową” ma w Łomży dodatkowy argument, który w przypadku eletromobilności jest kluczowy. Elektryczne autobusy generują duże zapotrzebowanie na prąd i – jak mówił Petkowski - rejon energetyczny nie byłby w stanie go doprowadzić.
- Wydaje się, że to rozwiązanie optymalne dla nas – dodawał Petkowski wskazując, że zamiast budować kosztowne pantografy do ładowania autobusów, pieniądze mogłyby zostać przesunięte na budowę zadaszenia z fermą fotowoltaiczną i instalacji do magazynowanie prądu w postaci wodoru.
Koszty budowy takiej instalacji szacowane są na miliony Euro i ani MPK, ani miasta Łomży, bez dużej dotacji, na pewno nie będzie na to stać. Janusz Nowakowski, dyrektor MPK w Łomży podkreślał, że to tylko koncepcja i możliwy wariant, ale żadne decyzje w tej mierze nie zapadają. Mówił, że przedsiębiorstwo czeka na ogłoszenie przez Urząd Marszałkowski w Białymstoku konkursu na dotacje z RPO na transport bezemisyjny. Konkurs ma być jesienią i dopiero gdy będą znane jego wymagania, będzie można zabiegać o dotacje na realizację pomysłów.
- Albo wykorzystamy okazję i nowoczesne autobusy z dużym dofinansowaniem kupimy, albo będziemy musieli je kupować później za swoje – mówi Nowakowski wskazując wymagania nowej ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Zgodnie z jej zapisami spółki komunikacji miejskiej w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców mają mieć w swojej flocie 5% autobusów zeroemisyjnych do 1 stycznia 2021 roku, 10% do 2023 roku, 20% do 2025 roku i 30% w 2028 roku. - Takie są wymagania ustawy i na dzień dzisiejszy nie ma wyjścia - dodaje.
No chyba, że zgodne z prawdą staną się szacunki naukowców, że liczba mieszkańców Łomży w 2028 roku spadnie już poniżej 50 tysięcy. Wówczas wymagania nowego prawa wcale nas nie będą dotyczyły. Co ważne, to te szacunki zostały wzięte za wyjściowe do opracowania tzw. Planu Morawieckiego czyli rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. W dokumencie pod nazwą „DELIMITACJA MIAST ŚREDNICH TRACĄCYCH FUNKCJE SPOŁECZNO-GOSPODARCZE opracowano dla potrzeb Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” przygotowaną przez prof. Przemysława Śleszyńskiego z Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN (Warszawa, listopad 2016 r.) wskazano, że w Łomży do 2030 roku liczba mieszkańców spadnie do 48,5 tysięcy, a w 2050 r. w mieście ma mieszkań zaledwie 34,6 tys. osób.
zobacz: eMPeKi na czystsze powietrze