Pamięć o „czynie styczniowym”

Adam Sokołowski, Muzeum Północno-Mazowieckie w Łomży przypomina, że zbliża się 155. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego. Ówcześni mieszkańcy Łomży i okolicy aktywnie przygotowywali się do insurekcji i brali w niej czynny udział. Wielu za ten zryw narodowy zapłaciło życiem. - Wydarzenia lat 1863-1864 niewątpliwie wpisują się w długą, ponad stuletnią drogę Polaków ku Niepodległej – mówi Adam Sokołowski, podkreślając, że tegoroczne wspomnienie o „czynie styczniowym”, zbiega się z 100. rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę w roku 1918.
„Bić się czy nie bić”
Ta narodowa kwestia zajmowała umysły wielu pokoleń polskich elit okresu zaborów. W październiku 1862 roku władze Królestwa Polskiego ogłosiły plan przeprowadzenia branki zimą 1862/1863. Cel był jasno określony – rozbić struktury spiskowców przygotowujących powstanie i uniemożliwić jego wybuch. Decyzja o brance postawiła członków Komitetu Centralnego Narodowego w trudnej sytuacji. W tych okolicznościach, ważna stawała się już nie tylko kwestia: „bić się czy nie bić?”, ale jeśli się „bić” to kiedy? Zwlekać, przeczekać brankę i zimę, czy przyspieszyć wybuch, aby ratować struktury i mocno zaawansowane przygotowania? W celu przeanalizowania sytuacji spotkano się 3 stycznia 1863 roku. W emocjonalnym przemówieniu Stefan Bobrowski przekonał naradzających się członków KCN, że nie ma innego wyjścia jak wybuch powstania w momencie przeprowadzania branki. Tylko tak można ocalić wieloletni wysiłek konspiracyjny, ludzi i patriotycznego ducha. Bobrowski przekonywał do przyspieszenia terminu wybuchu zrywu, mimo, że nie wierzył w militarne szanse jego powodzenia. Wierzył za to w inny sens powstania: połączenie go z rewolucją społeczną oraz jako sposób na ochronę przed utratą tożsamości narodowej. Brankę przeprowadzono w nocy z 14/15 stycznia. 16 stycznia ponownie spotkali się członkowie KCN: podjęto decyzje o przekształceniu w Tymczasowy Rząd Narodowy i wyznaczono datę wybuchu powstania na noc z 22/23 stycznia.
W Łomży od lat aktywnie uczestniczono w przygotowaniach do insurekcji. Angażowali się nauczyciele (m.in. Jakub Waga, Ludwik Wroński) uczniowie (m.in. bracia Józef i Tytus, synowie ówczesnego prezydenta Łomży Ignacego Jedlińskiego, Władysław, syn Jakuba Wagi, Henryk, syn Ludwika Tocka, znanego aptekarza) księża, zakonnicy, pastorzy, rabini, osoby publiczne i zwykli mieszkańcy. Łomża była częścią struktur podziemnych, miała powstańczego naczelnika i komisarza, a region łomżyński był ujęty w planach strategicznych powstania (m.in. bliskość granicy z Prusami stwarzała możliwość przemytu broni, traktowanie regionu jako pomostu do rozszerzenia działań na Litwę, czy sąsiedztwo kolei Warszawsko-Petersburskiej przez Łapy).
„Poszli nasi w bój bez broni”
Zgodnie z planem, do pierwszych wystąpień na terenie Królestwa Polskiego doszło już 22 stycznia, pomimo niesprzyjających warunków: braku broni, pieniędzy, sojuszników, nieodpowiedniej pory roku. Na 5 milionów mieszkańców Królestwa Polskiego, zaprzysiężonych było 25 tys. osób, kilka tysięcy przystąpiło do walk w pierwszych dniach. Przez szeregi powstańcze przewinęło się 200 tys. osób. Rosjanie w styczniu 1863 roku dysponowali w Królestwie 100 tys. żołnierzy, w następnym roku ich liczba wzrosła do 400 tys. Tylko kilkanaście procent powstańców miało broń, mimo to zbrojny zryw trwał szesnaście miesięcy, podczas których stoczono ponad 1200 potyczek i bitew. W regionie łomżyńskim operowały powstańcze oddziały Konstantego Ramotowskiego, Antoniego Wolskiego, Władysława Cichorskego. W samej Łomży walki się nie toczyły, miasto było natomiast miejscem licznych represji wobec mieszkańców wspierających powstanie i samych powstańców, którzy wpadli w ręce rosyjskie. Przy Szosie Zambrowskiej znajduje się pomnik upamiętniający ofiary tych represji postawiony w 1916 roku w miejscu dokonywania egzekucji. Współpracownikami Traugutta - jako dyrektorzy wydziałów Rządu Narodowego - byli dawni wychowankowie łomżyńskiego gimnazjum Rafał Krajewski i Józef Toczyski. Razem z nim zostali straceni na stokach Cytadeli Warszawskiej w sierpniu 1864 roku.
„Za grobem zwycięstwo”
Powstanie upadło i bezpośrednio nie przyniosło niepodległości. Zdaniem wielu historyków, przy całym tragizmie i beznadziei szans na sukces militarny i polityczny, insurekcja dała jednak pewne korzyści: m.in.: wymusiła na carze przeprowadzenie uwłaszczenia chłopów oraz stała się kolejnym ogniwem na rzecz poszerzenia i zachowania tożsamości narodowej społeczeństwa, któremu groziło wynarodowienie i rusyfikacja. Trzeba pamiętać, że legenda roku 1863 patronowała powstaniu Drugiej Rzeczpospolitej, a powstańcy byli traktowani w niej jak żołnierze i bohaterowie. „Państwo tajemne” stało się także wzorem dla „Polskiego Państwa Podziemnego” okresu II wojny światowej. Niemcy chcąc złamać polski ruch oporu studiowali literaturę opisującą działanie „podziemia” roku 1863. Do dzisiaj pamięć o wydarzeniach sprzed 155 lat jest ciągle żywa, a sens na nowo odczytywany przez kolejne pokolenia świadomej części Polaków. Bez względu na różne oceny decyzji o wybuchu powstania i celowości zrywu, dokonywane przez polskich historiografów, „bohaterstwo pozostaje bohaterstwem i ma wartość samą w sobie”. Wspomnienie o „czynie styczniowym”, zbiega się w tym roku z 100 rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę w roku 1918. Wydarzenia lat 1863-1864 niewątpliwie wpisują się w długą, ponad stuletnią drogę Polaków ku Niepodległej.
Adam Sokołowski
Muzeum Północno-Mazowieckie w Łomży