Wspomnienie o Żydach, których już w Łomży nie ma...
Regina Cichocka patrzy z dala na tablicę w ścianie budynku przy Senatorskiej, przed którą stanęło kilka delegacji z wiązankami biało-czerwonych kwiatów i zniczami. - Ja tu wychowana, pamiętam dużo, przyjaciółki Żydówki miałam, Sarę i Rachelę, których rodzice prowadzili sklepy z odzieżą, i Izabelę Gołąbek, której ojciec Jan Gołąbek miał przy Senatorskiej duży młyn i kaszarnię, to bardzo zamożni byli ludzie, ale dobrzy sąsiedzi... - opowiada 92-latka na uroczystości złożenia w południe znaków pamięci w 75. rocznicę likwidacji żydowskiego getta. Stąd na początku listopada 1942 do obozu przejściowego w Zambrowie i potem do Auschwitz wywieziono około 8 000 Żydów. - Byli tacy, co przechowali Żydów ze współczucia, a byli i tacy w Łomży, co za pieniądze i dla pieniędzy Niemcom Żyda wydali – wspomina sybiraczka, bo ojca i ją z rodziną Rosjanie wywieźli na Syberię.
Delegacje czekały na wybicie godziny 12. w południe i hejnał Łomży z wieży ratuszowej. Dzwony z wieży katedralnej biły, kiedy składał wiązankę prezydent miasta Mariusz Chrzanowski, znicze po obu stronach schodka donikąd postawili wiceprezydenci: Agnieszka Muzyk i Andrzej Garlicki. Za nimi delegacja Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej z prezesem Zygmuntem Zdanowiczem, Wawrzyńcem Kłosińskim i Jackiem Cholewickim, następnie komendant Hufca Nadnarwiańskiego Jan Domański z kapucynem O. Janem Bońkowskim i podporucznikiem Tomaszem Wyczewskim z XIII Batalionu Piechoty Lekkiej Obrony Terytorialnej w Łomży...
„Nasi Żydzi sąsiedzi byli bardzo życzliwi...”
Regina Cichocka powoli kiwa w milczeniu siwą głową, patrząc na to składanie kwiatów, bo pamięta, że tutaj, na rogu Giełczyńskiej z Senatorską, stała efektowna, z podcieniami i rzeźbieniami synagoga: „z czerwonej cegły, z dużym napisem po żydowsku nad wejściem”. Niemcy zniszczyli bożnicę – według ks. Witolda Jemielitego – podczas bombardowania miasta we wrześniu 1939, według Reginy Cichockiej – ta dopiero po podpaleniu przez Niemców się zawaliła... - Ulice Senatorska, Zielona, Woziwodzka, Rybaki, Żydowska to była ich dzielnica – opowiada o swojej międzywojennej Łomży, gdzie urodziła się w 1926. Mieszkała na parterze w drewnianym budynku piętrowym przy Dwornej, po drugiej stronie kościoła Panien Benedyktynek. - Dziś w tym miejscu stoi dom z bramą, a przed wojną mieszkało kilka rodzin, polskich i żydowskich – prowadzi do miejsca dzieciństwa 92-latka. - Lubiłyśmy z koleżankami bawić się na podwórku i chodzić na spacery po mieście, do parku ludowego, do parku miejskiego i lasu jednaczewskiego, na plażę nad Narew. Piasek był taki złocisty, czyściutki... Nasi Żydzi sąsiedzi byli bardzo życzliwi, my nieraz nawet ich podziwialiśmy, że są lepsi i bardziej religijni niż Polacy. W piątek wieczorem zapraszali zawsze na zapalenie świecy szabasowej, bo w sobotę mieli święto, szabas, częstowali świąteczną chałą. A przy Długiej było więcej sklepów żydowskich, jak naszych.
Regina Cichocka twierdzi, że w Łomży także zdarzały się – jak w całej Generalnej Guberni i Bezirk Białystok, do którego należała podczas okupacji niemieckiej Łomża – przypadki, że Polacy donosili Niemcom, kto przechowuje Żydów lub gdzie się ukrywają. Czasami robili to jak z bogatym Żydem Wajsbrotem z Rządowej (pisownia nazwiska nieustalona – red.) – donosząc okupantom, kiedy Żyd nie miał czym opłacić kryjówki, a czasami donosili, żeby okraść pozostawione puste mieszkanie. - Jan Gołąbek zostawił wszystko, uciekał z rodziną i znajomym Polakiem, który wywiózł ich chyba swoim samochodem, i to może jeszcze w 1939... – wspomina staruszka, uczennica pobliskiej SP nr 6 (obecnie muzeum). Jej ojca wojskowego Mieczysława Strękowskiego aresztowali i wywieźli Rosjanie w 1940 r. W drugiej wywózce w czerwcu 1940 wywieźli Renię z rodziną. - Ojciec był w armii generała Andersa, zmarł 24. grudnia 1944, leży pochowany w Egipcie - smutno kończy córka. I rozchmurza się, przypomniawszy sobie, że z wycieczką żydowską przyjechała tu Izabela Gołąbek.
Mirosław R. Derewońko
zobacz: 75. rocznica likwidacji getta w Łomży