Rodzinno-przyjacielska kwesta na zabytki starego cmentarza
Jako pierwszy w sztabie kwesty pojawił się o poranku jej niezmordowany organizator Józef Babiel, jako pierwszy wolontariusz odebrał metalową puszkę Jerzy Łuba. Środa Wszystkich Świętych była zimna, pochmurna i wilgotna, lecz przy bramach i wejściach starego cmentarza z 1801 r. w Łomży panował radosny rozgardiasz. Uśmiechy i śmiechy, pogawędki i pozdrowienia kwestarzy dla ludzi z chęcią wrzucających grosze, złotówki i banknoty na ratowanie zabytków cmentarnych, których 20 lat temu było około 560. Za pieniądze z kwesty, organizowanej od roku 1984 po raz 28., udało się wyremontować i odrestaurować ok. 250 nagrobków, płyt nagrobnych, kapliczek, ogrodzeń i krzyży. Dzięki kweście TPZŁ, na odnowienie figur z Madonnami i dziećmi przybyło kilkadziesiąt tys. zł.
- Przez wieki cmentarze znajdowały się przy kościołach, np. przy farze, zanim została Katedrą, ale za zaboru pruskiego Prusacy zażądali, aby cmentarze wyprowadzić poza obręb miast, ze względów sanitarnych – mówi przed bramą główną kwestarz od ponad 20 lat Sławomir Zgrzywa, konserwator zabytków. - Stary cmentarz usytuowano na wzgórzu piaszczystym za granicą miasta, kończącego się na Polowej. Obecność i troska o zabytki to świadectwo łączności pokoleń. Pochowano tu wielu znakomitych ludzi, a cmentarz jest ciągle pełen tajemnic. Mnie się udało odnaleźć groby przodków profesor Jadwigi Staniszkis. Potwierdziłem źródłowo i odnalazłem rodzinę jedynego generała armii carskiej i polskiej Stanisława Suryna (1858 - 1928), tu jest pochowany. Odnalazłem prapradziadka i praprababcię Jarosława i Lecha Kaczyńskich: Aleksandra Dunin Brzezińskiego i Julię. Ich córka Jadwiga wyszła za mąż za ppłk. Stanisława Jasiewicza z 17. pułku dragonów wołyńskich, mieszkał w Łomży prawie 30 lat. Z tego związku zrodził się dziadek braci Kaczyńskich Aleksander Jakub Jasiewicz, projektant Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, którego akt urodzenia posiadam... To ojciec Jadwigi Kaczyńskiej (1926 – 2013), matki dwóch ludzi, kształtujących politykę w Polsce.
Kwestują od lat solo, w duetach i trójkami
Józef Mioduszewski skończył 80 lat i za dziesięć ósma odebrał puszkę na datki, które zbiera ponad 20 lat... - Mam tutaj dużo znajomych i przyjaciół, jak czas przyjdzie, zapewne też na nim spocznę – zdaje po dyżurze ważącą z monetami i banknotami ponad 2 kg puchę. - Ludziom Piękno w każdej formie i postaci jest potrzebne, by uczynić nas bogatszymi wewnętrznie – ukazuje motyw działania.
W duecie kwestują małżonkowie: Bogumiła i Marek Olbryś, ponad 10 lat. Początkowo w bocznej bramce, lecz „awansowali” do głównej. - Nieważne, przy jakiej, ważne, że zbieramy, dla dobrej idei – śmieje się pedagog z „Wety”. - Fajne sytuacje były nieraz z kochanymi uczniami. Mówili, wiemy, że pani jest. Jeden mówił mi kiedyś, że specjalnie cały cmentarz obszedł, aż znalazł przy bramce. I to pamiętam, byłam podziębiona, brałam leki, a nie zawiodłam chłopaka. To jest naszego pokolenia odpowiedzialność, by zabytkowe miejsca były odnawiane. Przyklejałam znaczek kwesty 5-latkowi i powiedziałam, że może będziesz z puszką zbierał datki na ratowanie nagrobków i pamięci. Ks. Jan Twardowski radził: spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. Ja każdego dnia czuję bliskość kochanej, cudownej babci Stasi Ludwichowskiej. Zmarła w 1988, byłam w stanie błogosławionym. Kwestarską trójkę edukacyjną tworzą od ponad 10 lat dyrektorzy: III LO Grażyna Chodnicka, I LO Jerzy Łuba i „Ekonomika” Paweł Drożyner. 13. rok od godziny 8. do 9. 30 można ich spotkać przy bramie ewangelickiej z 1879 r. (przy Kopernika w niższej części; jej większa rówieśnica katolicka czeka na remont oraz zamknięcie wjazdu samochodom firm kamieniarskich, niszczących nagrobki i nastrój 216-letniej nekropolii). Pani Chodnicka ma grób mamy i taty i z nimi chce być pochowana. Pan Łuba ma ze strony małżonki groby przyjaciół i nauczycieli I LO, odwiedzanych przez uczniów; własnych planów na wieczność brak. Pan Drożyner ma groby pradziadków, dziadków, siostry, łączy go z cmentarzem bliskość szkoły. - Jesteśmy sąsiadami z ulicy Mikołaja Kopernika i jak patrzę na drugą stronę, zawsze myślę o wieczności – mówi oddając puszkę w kawiarni Teatru Lalki i Aktora. - Jak chodzimy z młodzieżą sprzątać groby, przypominam, że świat cmentarny wprowadza równość i tu leżą najubożsi i ci, co mieli kamienice w Łomży; którzy napisali dzieła, jak Feliks Bernatowicz (1786 – 1836) i którzy podbijali buty, jak Rafał Milewski (1909 – 1939). To egalitaryzm cmentarny.
Po siłę do życia, po namysł, refleksję i spokój
Przed Wszystkich Świętych uczniowie I LO odwiedzają groby profesorów ze zniczami, na których są biało-czerwone wstążki. W Zaduszki uczniowie i nauczyciele z „Ekonomika” stawiają lampki z nalepkami ZSEiO nr 6. Przygotowuje je matematyczka Elżbieta Szleszyńska. Brał udział w kweście w 1984 r. z inicjatorem Wiktorem Grochowskim i fotografem Bolesławem Deptułą. - Było ciepło – uśmiecha się ówczesna komendantka Szczepu nr 1 w SP nr 1, wydając identyfikatory kwestarzom. - O zmroku harcerze przeszli szpalerem przez cmentarz, szukali zagubionej dziewczynki. A przy kaplicy Śmiarowskich pod dwoma drzewami ludzie stawiali znicze za Katyń i za ks. Jerzego Popiełuszkę (1947 – 1984). One były zabierane przez pewnych panów z SB i wynoszone w workach na śmieci. Niektórzy odwiedzający nie wierzyli, byli niechętni, że wyłudzamy pieniądze. Długo musieliśmy tłumaczyć, że to na remonty nagrobków. Z roku na rok świadomość wzrastała.
Edward Matejkowski nie zwraca uwagi na „drobnostki”, która to kwesta, bo działa w niej „z ducha, z serca i idei, żeby to wszystko porządnie wyglądało”. Walor estetyczny, historyczny i filozoficzny (jak przemijanie żywota) miesza się z marzeniem. - Czekam intensywnie na ziszczenie się mojego marzenia, aby w Łomży powstało kolumbarium, nie chcę mieć grobu kamiennego, trzeba z duchem czasu iść – mówi były wiceprezydent Łomży. Polonista Adam Frączek stoi z naręczem chryzantem i patrzy na barwny tłumek między grobami. - Dbanie o pomniki, dzieła sztuki, to utrwalanie naszej tożsamości – twierdzi łomżyniak. - To korzenie, czujemy się odpowiedzialni w kontakcie z historią za naturalną więź z tymi, którzy odeszli. Na ten ponad 200-letni cmentarz powinniśmy przychodzić, gdy czujemy się słabsi, po siłę do życia. Po namysł, refleksję, spokój... To rodzaj terapii duchowej.
Mirosław R. Derewońko