Zbliżał ołtarz do mieszkania parafianina
- Pod powłoką twardości krył się wrażliwy człowiek – wspominał ks. bp Janusz Stepnowski zmarłego ks. inf. Henryka Jankowskiego. Ordynariusz Łomżyński przewodniczył Mszy świętej pogrzebowej zmarłego w czwartek w wieku 81 lat byłego wieloletniego proboszcza parafii pw. św. Brunona z Kwerfurtu. W ostatniej drodze księdzu infułatowi towarzyszyło kilkaset osób – księży, wiernych z parafii i mieszkańców Łomży oraz okolic, gdzie wybudował cztery kościoły.
We wstępie do Mszy świętej biskup Stepnowski wspominał życie zmarłego księdza. Henryk Jankowski urodził się 1 maja 1936 roku we wsi Jabłoń Jankowce w parafii Jabłoń Kościelna. Po ukończeniu Wyższego Seminarium Duchownego w Łomży w 1959 rok przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Czesława Falkowskiego. Pracę duszpasterską rozpoczął jako wikariusz w Rzekuniu, Zambrowie, Rajgrodzie, Kuleszach Kościelnych, Łapach i Kolnie. W grudniu 1976 roku ks. Jankowski trafił do Łomży, gdzie zlecono mu budowę kościoła pw. św. Brunona.
- Był to pierwszy kościół budowany w Łomży po II wojnie światowej – podkreślał biskup Stepnowski zwracając uwagę, że będąc proboszczem tej parafii do 2010 roku ks. Jankowski zbudowała także trzy inne świątynie: pw. św. Jadwigi Śląskiej w Kupiskach, pw. NMP Częstochowskiej przy ul. Poznańskiej oraz pw. Zmartwychwstania Pańskiego na cmentarzu parafialnym przy ul. Wojska Polskiego, na którym przygotował także miejsce dla siebie.
Wraz z nim w koncelebrze Mszę świętą pogrzebową sprawowali także biskupi Tadeusz Bronakowski i biskup senior Stanisław Stefanek. Poprzedni Ordynariusz Łomżyński w kazaniu wspominał lata współpracy ze zmarłym księdzem infułatem. Chwalił Jego rozeznanie i umiejętności organizacyjne. Podkreślał, że Jego kapłaństwo wchodziło w szczegółowe wymiary gospodarcze tej ziemi, ale zwracał uwagę także na Jego wrażliwość.
- Zawsze podkreślał, że nie może inaczej sprawować swojej misji, bo pochodzi z rodziny odpowiedzialnych gospodarzy - mówił biskup Stefanek.
Biskup wspominał też, że zmarły ks. Henryk Jankowski chciał „zbliżyć ołtarz do mieszkania parafianina” - Stąd się wzięły te inicjatywy kolejnych budów kościołów – podkreślał zamaczając, że w opinii ks. Jankowskiego „kościół budują wierni w oparciu o głęboki związek z Chrystusem i troskliwe gospodarowanie”.
Zmarłego kapłana pożegnali także przedstawiciele parafii i kościołów które zbudował.
- Był nie tylko budowniczym świątyni, ale dbał o duchowe wartości parafian – mówił Bernard Szymański, reprezentant parafii pr. św. Brunona.
- Zbudowane kościoły będą trwać na wieki – dodawał Mieczysław Kuzia, przedstawiciel parafii z Kupisk.
- Miesiąc temu razem świętowaliśmy 20-lecie powstania parafii Najświętszej Marii Panny Częstochowskiej - mówiła przedstawicielka parafii zaznaczając, że już wtedy widać było zmęczenie księdza, ale także radość na Jego twarzy. – Mówimy Bóg zapłać i do zobaczenia – dodała.
Wieloletniego proboszcza parafii św. Brunona w Łomży wspominał także jego następca ks. Dariusz Nagórski. Tak jak biskupi podkreślał, że o zmarłym księdzu Jankowskim powszechnie uważano, że był wymagający i twardy. - Ale pod zewnętrzną powłoką twardości krył się niesłychanie wrażliwy człowiek. Wrażliwy na drugiego człowieka, wrażliwy na sprawy Kościoła i na sprawy Ojczyzny – mówił ks. Nagórski.
Wspominał, że przyszedł do tej parafii przed 25, jako wikariusz. Niektórzy zastanawiali się, czy da radę wytrzymać rok. Przez 9 lat był wikariuszem u ks. Jankowskiego, a później przez 9 lata proboszczem w stworzonej przez Niego parafii w Kupiskach. Gdy przed siedmiu laty zastępował Go na funkcji proboszcza parafii, to - jak wspominał - ks. Jankowski chciał tylko jednego – aby był zachowany dziesiątek różańca odmawiany po Mszy świętej w tym kościele od 1980 roku. - To szczegół, który pokazuje jaki On był – mówił.
Ciało zmarłego ks. infułata Henryka Janowskiego zostało pochowane we wcześniej przygotowanym przez niego grobie na cmentarzu parafialnym przy ul. Wojska Polskiego.
- Spoczął między wami, bo większość swojego życia spędził tu i miał takie pragnienia, aby zostać między wami na wieki – mówił biskup Janusz Stepnowski.