Triathlon dla jednej twardzielki i 32 twardzieli
Piotr Stefanowski z Białegostoku zwyciężył w IV edycji Triathlonu MOSiR Łomża. Łączny dystans 19.200 km przepłynął, przejechał rowerem i przebiegł w czasie 00:51:33, wyprzedzając Michała Utykańskiego z Ełku i Adama Nizio z Białegostoku. Jedyna kobieta wśród uczestników, Magdalena Kaczko z Białegostoku, uzyskała czas 01:04:28, a wśród 10 zawodników z Łomży najlepszy okazał się Michał Sowa, minimalnie wyprzedzając ubiegłorocznego zwycięzcę Daniela Pupka oraz Dariusza Poredę. Dużo emocji wywołał też udział w zawodach ich najstarszego, bo 63-letniego uczestnika, Zbigniewa Zielińskiego z Łomży oraz najmłodszego, debiutującego w triathlonie 13-latka z Białegostoku, Kacpra Omieliańczyka.
Pogoda na takie zawody okazała się w niedzielne przedpołudnie wymarzona: upał znacznie zelżał, wiał ożywczy wiaterek, a temperatura wody była, jak określali zawodnicy, w sam raz. Na starcie na plaży miejskiej stanęło ich ostatecznie 33, w tym 10 reprezentantów Łomży i sporo przyjezdnych, w tym z Warszawy, Białegostoku, Ostrołęki, Legionowa, Choroszczy czy Ełku. I właśnie reprezentant tego miasta, Michał Utykański (w ubiegłorocznej edycji trzeci) narzucił najostrzejsze tempo podczas pływackiego dystansu na 1200 metrów, wyprzedzając kolejnych rywali o ponad 20 metrów. Stracił do nich nieco podczas trzech rowerowych pętli na trasie rowerowej liczącej 15 km, ale nadrobił podczas trzykilometrowego biegu, dzięki czemu ukończył zawody na drugim miejscu z czasem 00:52:14, tuż przed Adamem Nizio z Białegostoku (czas 00:52:16). Zwycięzca Piotr Stefanowski z Białegostoku jednak cały czas kontrolował sytuację, również dzięki temu, że znał już doskonale trasę łomżyńskiego triathlonu, finiszując z sukcesem na mecie na bulwarach.
– Startowałem tu już po raz trzeci, ale pierwszy raz udało mi się wygrać! – mówi Piotr Stefanowski. – Wygrana zawsze cieszy, niezależnie na jakim dystansie; emocje niesamowite, jestem bardzo szczęśliwy! Pogoda była świetna, bo trochę nam upał zelżał, ale było słonecznie, więc super na taką imprezę, atmosfera też była doskonała.
Jedyna kobieta w tegorocznych zawodach, Magdalena Kaczko z Białegostoku, osiągnęła czas 01:04:28, poprawiając tym samym swe ubiegłoroczne osiągnięcie o ponad trzy minuty.
– Jestem bardzo zadowolona ze swojego startu! – mówi Magdalena Kaczko. – Poszło mi lepiej niż w tamtym roku i liczę, że z roku na rok będzie jeszcze lepiej. Uwielbiam triathlon, to dla mnie ogromne wyzwanie i podnoszenie poprzeczki coraz wyżej!
W kategorii najlepszego zawodnika z Łomży zwyciężył Michał Sowa z czasem 00:52:16, który wyprzedził ubiegłorocznego zwycięzcę Daniela Pupka (00:53:09) i Dariusza Poredę (00:53:18).
– Wracam do Łomży po trzech latach, bo brałem udział w pierwszej edycji – mówi Michał Sowa, czwarty w klasyfikacji generalnej. – Impreza jest coraz lepsza, startują w niej coraz lepsi zawodnicy, co widać po lepszych czasach, a atmosfera cały czas super!
– Tak jak w tamtym roku nie brakowało wymagających rywali – dodaje Daniel Pupek, w tym roku piąty. – Przechodziłem też różne kontuzje: to pachwina, to kolano, to bark. Wyleczyłem się, ale niestety – sezon nieprzejeżdżony rowerem i na drugiej pętli trochę dało to sobie znać. Ale nie odpuszczam i jak zdrowie dopisze to w przyszłym roku będziemy biegać dalej!
Publiczność szczególnie gorąco kibicowała dwóm zawodnikom: najmłodszemu Kacprowi Omieliańczykowi z Białegostoku oraz najstarszemu Zbigniewowi Zielińskiemu z Łomży, który na co dzień, podobnie jak Daniel Pupek, jest pracownikiem MOSiRu – różnica wieku pomiędzy seniorem a juniorem zawodów wynosiła bowiem aż 50 lat.
– Było ciężko, bo ogólnie to mało biegam i kondycja jest u mnie bardzo słaba – mówi 13-letni Kacper Omieliańczyk. – Był to też mój pierwszy triathlon i spodobało mi się – w przyszłym roku też przyjadę i wystartuję!
– Bieg zawsze wychodzi mi najgorzej, dlatego biegnę zawsze swoim tempem i młodsi zawodnicy mnie mijają – ocenia 63-letni Zbigniew Zieliński. – Ale pływanie i rower dobrze mi poszły: startuję tu już trzeci raz i za każdym razem poprawiam wyniki. Dzisiaj miałem czas w granicach godzina i sześć-siedem minut. W tamtym roku było to 68 minut, a jeszcze wcześniej 72 minuty, tak więc czym jestem starszy, tym mam lepsze czasy – zobaczymy, jak wypadnę za rok!
Wojciech Chamryk