Jak w prywatnym folwarku...
O tym, co się dzieje w miejskich spółkach, mieszkańcy Łomży wiedzą niewiele. Informacje ze spółek są chowane niczym tajemnice Układu Warszawskiego, a przekazywane odpowiedzi na pytania są wybiórcze i pokrętne. Formalnie spółki należą do miasta, ale funkcje właścicielskie jednoosobowo pełni prezydent Łomży. W miejskiej rzeczywistości to on decyduje, kto ma nimi kierować, ile ma zarabiać i ...komu ma płacić.
Na początku grudnia prezydent Mariusz Chrzanowski zapowiedział zmiany w zarządach dwóch największych miejskich spółek MPEC i MPWiK. Zmiany wymusza nowa ustawa kominowa, czyli o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami. Uchwalone w czerwcu, przez rządzącą w kraju większość posłów prawo miało ograniczać gigantyczne zarobki prezesów w największych publicznych spółkach, ale w Łomży oznacza ono, że pobory zarządzającym MPEC-em i MPWiK-iem trzeba znacząco podnieść. Dlatego ogłaszając to prezydent Łomży zapowiadał, że od 1. lutego 2017 roku w obu spółkach będą zarządy jednoosobowe, a nie dwuosobowe. Dla nowych prezesów oznaczać to miało nowe kontrakty menedżerskie z poborami po ok. 13 tys. zł miesięcznie, czyli podwyżki, bo dotychczas członkowie zarządów zarabiali po ok. 8 tys. zł miesięcznie.
O tym, kto od lutego miał kierować spółkami było tajemnicą poliszynela. Nazwiska padały jeszcze w grudniu, choć formalnie do lutego nikt nie został powołany. Przed miesiącem pytaliśmy w ratuszu, czy prawdą jest, że prezydent wskazał jako przyszłych prezesów spółek: MPEC Radosława Żegalskiego, a MPWiK Mariusza Konopkę? Pierwsza odpowiedź przyszła dwa tygodnie później i wyczytać z niej można, że „27. grudnia 2016 roku odbyły się Zgromadzenia Wspólników Spółek MPWiK Sp. z o.o. oraz MPEC Sp. z o.o., które podjęły decyzje skutkujące zmniejszeniem liczebności zarządów wspomnianych spółek, jednak nie podjęto uchwały o powołaniu wskazanych w pytaniu osób na stanowisko prezesa.” Łukasz Czech z ratusza napisał, że „organem właściwym do podpisania z Członkiem Zarządu umowy o pracę bądź kontraktu menedżerskiego jest Rada Nadzorcza.” Na uwagę, że pytanie nie dotyczy tego, czy prezydent powołał prezesów, ale czy wskazał ich jako przyszłych prezesów, po kolejnych dwóch tygodniach ratusz odpisał, że „podczas Walnych Zgromadzeń Wspólników spółek MPEC i MPWiK nie podjęto uchwał, w których bezpośrednio wskazane byłyby jakiekolwiek osoby na stanowisko przyszłych prezesów zarządów tych spółek.”
Rady są, decyduje ktoś inny
Pytania o nowych zarządzających spółkami wywołują konsternacje także w samych spółkach. 11. stycznia, a więc na ponad tydzień przed planowanymi posiedzeniami rad nadzorczych, na których mieli być powołani „nowi” prezesi, oficjalnie pytaliśmy o to kiedy planowane jest najbliższe posiedzenie Rady Nadzorczej spółki i jaki jest program tego posiedzenia. Odpowiedzi, podobnie jak z ratusza, doszły po dwóch tygodniach – już po posiedzeniach. MPEC podał, że najbliższe posiedzenie planowane jest na 31. stycznia 2017 r. (ostatecznie przesunięto na 1 lutego), a porządek obrad dotyczy analizy bieżącej działalności przedsiębiorstwa. Zarząd MPWiK poinformował, że ostatnie posiedzenie Rady Nadzorczej odbyło się 20. stycznia, ale o porządku nic nie wspomina odsyłając z pytaniami do Rady Nadzorczej.
W obu przypadkach odpowiedzi zawierają tylko fragment prawdy. W przypadku MPEC posiedzenie RN odbyło się 19. stycznia, ale zostało przerwane na kilkanaście dni w związku z niemożliwością rozdzielenia władzy pomiędzy obecnych członków zarządu spółki. Tak samo było w MPWiK, dlatego obrady z 20. stycznia przerwano do 3. lutego. W trakcie posiedzeń rad nadzorczych, uczestniczący w obradach przedstawiciel prezydenta jednoznacznie wskazywał, kogo chce, aby powołano na prezesów spółek. Problemem nie było to kto, lecz kim w spółkach mają zostać dwaj pozostali członkowie zarządów, których do władz tych spółek powołano zgodnie z wcześniejszą wolą prezydenta.
Miało być tanie, ale nie będzie...
Po dokończeniu posiedzeń Rad Nadzorczych w ubiegłym tygodniu wcześniejsze pogłoski potwierdziły się. W MPEC prezesem 1. lutego został Radosław Żegalski, a w MPWiK prezesem od 3. lutego jest Mariusz Konopka. Jak się okazuje, odwołany z zarządu MPEC Paweł Laskowski jest w spółce dyrektorem ds. finansowo-prawnych MPEC. Wcześniej takiego stanowiska nie było, a Laskowski jako członek zarządu nadzorował pion finansowo-prawny spółki. Po ujawnieniu tego faktu, prezes Żegalski przysłał oświadczenie, w którym napisał, że to wynika ze struktury spółki, która ma być zmieniona do końca pierwszego kwartału. Później prezes ma rozważyć możliwość dalszej współpracy z Laskowskim, przy czym zastrzega, że „nie będzie to zatrudnienie na stanowisku kierowniczym i na dotychczasowych warunkach”.
Dodajmy, że Paweł Laskowski to jeden z najbliższych ludzi Mariusza Chrzanowskiego, który od grudnia 2014 roku jest prezydentem Łomży. Obaj ukończyli Wydział Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. Laskowski był wymieniany przez Chrzanowskiego wśród grupy osób, które pomagały mu wygrać wybory. We wrześniu 2015 roku nieoczekiwanie prezydent doprowadził do odwołania wieloletnich prezesa i wiceprezesa MPEC, a wówczas 27-letni Paweł Laskowski został jednym z dwóch (obok Radosława Żegalskiego) członków zarządu spółki. W przypadku Laskowskiego była to jego pierwsza praca.
Podobnie jak w przypadku MPEC także w MPWiK w pracy zostaje były już członek zarządu Zbigniew Sasinowski. Formalnie nie został on z zarządu odwołany, ale sam złożył rezygnację. Było to związane wypełnieniem woli prezydenta, aby formalnie od 1. lutego zarządy były jednoosobowe. - Zarząd Spółki (MPWiK – dop. red.) w związku z rezygnacją Zbigniewa Sasinowskiego z dniem 1 lutego stał się jednoosobowy – jedynym członkiem zarządu został Mariusz Konopka. Na posiedzeniu Rady Nadzorczej w dniu 3 lutego br. podjęto uchwałę na mocy której określono nazwę jednoosobowego Zarządu Spółki jako Prezes Zarządu – wyjaśnia Łukasz Czech z ratusza zaznaczając, że fakt, iż uchwała ta została podjęta w dniu 3. lutego nie skutkuje żadnymi negatywnymi konsekwencjami dla Spółki oraz prowadzonych przez nią spraw.
To jaką funkcję ma obecnie Sasinowski w MPWiK jest dobrze skrywaną tajemnicą. Na pytania nikt nie chce odpowiedzieć. Wiadomo, że latem ubiegłego roku, gdy Sasinowski był powoływany na członka zarządu MPWiK, miał 64 lata, czyli znajdował się w okresie ochronnym przed przejściem na emeryturę. W takim przypadku, pracodawca, nie łamiąc przepisów prawa, nie może rozwiązać z pracownikiem umowy o pracę za wypowiedzeniem, a przesuwając go na inne stanowisko, nie może zmniejszyć jego dotychczasowych poborów.