Malarskie przypadki Michała Sikorskiego
– Kilka lat temu po generalnym remoncie potrzebny był mi obraz na pięknie odnowioną ścianę – mówi Michał Sikorski. – Ale jak zobaczyłem cenę olejnego obrazu, który chciałem kupić, to od razu włączyła mi się w oczach kasa fiskalna. Pomyślałem, że sam taki namaluję. A jestem uparty, więc było to dla mnie wyzwanie: jak to, ja nie dam rady?! I namalowałem! Po pierwszym obrazie poszły następne, a efekty siedmiu lat pracy: 25 wybranych kwiatowych motywów i górskich krajobrazów Michał Sikorski zaprezentował na wystawie w Galerii N.
Zaczynając przygodę z malarstwem Michał Sikorski rzucił się na głęboką wodę, bo wcześniej nie interesował się sztukami plastycznymi i nie miał z nimi do czynienia. W dodatku zaczął od, niepolecanego początkującym, malarstwa olejnego na płótnie, wychodząc z założenia, że w tej technice będzie miał możliwość dokonywania poprawek.
– Nigdy nie uczyłem się rysowania ani malowania, nie kończyłem szkoły plastycznej – mówi Michał Sikorski. – Miałem tylko lekcje plastyki w podstawówce, ale rysowałem z obowiązku, bo był to przedmiot szkolny i trzeba było to robić. Zakupiłem więc płótno malarskie, zestaw farb olejnych i zabrałem się do malowania. I o dziwo coś mi nawet wyszło.
Zachęcany do dalszego malowania przez rodzinę i przyjaciół tworzył dalej, koncentrując się początkowo na kwiatach, które znajdowały nabywców, były też mile widzianymi prezentami.
– Dla kogoś, kto zaczyna przygodę z malarstwem jest to temat wręcz rewelacyjny – wyjaśnia autor. – Kwiaty zawierają w sobie tyle form, kształtów, kolorów i są bardzo pięknym i wdzięcznym motywem do malowania – według mnie są łatwiejsze do malowania niż krajobrazy górskie. Potem poszedłem za ciosem i powstawały kolejne kwiaty, zresztą dobrze czuję się w takich motywach.
Z czasem Michał Sikorski poszerzył paletę swych twórczych zainteresowań, a na jego obrazach coraz częściej zaczęły pojawiać się górzyste, majestatyczne pejzaże.
– Tym to sposobem i zupełnie przypadkowo, chłopak pracujący i mieszkający na wsi koło Łomży zaczął amatorsko zajmować się malowaniem obrazów olejnych – mówi Michał Sikorski. – I co najlepsze sprawia mi to niesamowitą frajdę!
Tkwiący w malarzu-amatorze potencjał dostrzegli też inni, dzięki czemu w roku ubiegłym miał on dwukrotnie możliwość zaprezentowania swej twórczości: podczas Nocy Muzeów w Muzeum Diecezjalnym w Łomży oraz w Muzeum Przyrody w Drozdowie w ramach IV Europejskiego Festiwalu Filmowego i Sztuk Wszelakich „Łomża Ja i Ty” Stowarzyszenia ,,Ja i Ty”.
– Głównym sprawcą tych wszystkich trzech wystaw jest Zbyszek Brzeziński – podkreśla Michał Sikorski. – Znałem go prywatnie jako kolegę, ale nigdy mu się nie przyznawałem, że maluję obrazy. Któregoś dnia zobaczył u mnie na profilu na Facebooku zdjęcia tych moich obrazków i zapytał: Michał, ty malujesz? I tak to się zaczęło.
Nie wygląda też na to, by malowanie w przypadku pana Michała miało się szybko zakończyć, tym bardziej, że zaczął intensywnie poszerzać swą wiedzę teoretyczną w tym zakresie.
– Malowanie mnie wciągnęło, ale cały czas podchodzę do niego hobbystycznie – wyjaśnia Michał Sikorski. – Teraz na sztaludze też mam zaczęte kwiatowe rzeczy oraz architekturę, bo maluję mały kościółek. Robię to jednak poza pracą, kiedy wieczorami mam wolny czas, no i mam też na to ochotę i siły – wtedy maluję, tak dla przyjemności. Uważam, że każdy powinien sobie znaleźć taką odskocznię od szarej codzienności, bo to jest tak, jakbyśmy wprowadzali do naszego życia minerały i witaminy, które wzbogacają jego smak!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk