Witaminy D – cała prawda
W zalewie informacji, które ostrzegają przed „zgubnym” wpływem słońca na nasz organizm, czasami zdarza się publikacja o wydźwięku wręcz przeciwnym. Jeżeli na dodatek autorem tej publikacji jest lekarz specjalizujący się w walce z nowotworami – tym bardziej warto ją przedstawić. Oto tłumaczenie artykułu z dziennika „Daily Mail”.
Badania skupiały się na wykryciu wahań poziomu witaminy D i uzależniania jej poziomu od ekspozycji skóry na promienie UV w solarium oraz jej suplementacji na drodze pokarmowej.
Wykryto, że największe wahania sezonowe występowały u grupy ludzi starszych, z których już 49 % cierpło na niedobór witaminy D w miesiącach letnich a na początku lutego dotykał on już 74% badanych.
Grupę probantów w wieku od 20 do 53 lat poddawano ekspozycji na promienie UV w solarium, które wyposażono w lampy niskociśnieniowe o współczynnikach UVB/UVA wynoszących do 5% amerykańskiej skali porównawczej.
Poziom witaminy D w krwi podnosił się o 1% z każdą minutą nasłoneczniania. Po 10 minutach można było zanotować 10% wzrost ilości witaminy D we krwi. Po tygodniu naświetlań zanotowano 50%wzrost, a po pięciu tygodniach 150% stanu początkowego. Wzrost skończył się na poziomie 150%, co oznacza, że poziom ten jest maksymalnym naturalnym i jednocześnie stabilnym stanem dla organizmu. Pomimo dalszego naświetlania nie doszło do zatrucie organizmu witaminą D, które występuje tylko w przypadku jej suplementacji pokarmowej.
Dyrektor Centrum Badań Klinicznych uniwersytetu w Bostonie Prof. Michael F. Holik wypowiada się na temat wyników projektu w następujący sposób: „Niedobór witaminy D jest problemem znanym na całym świecie i dotyczy on zarówno dzieci, dorosłych jak i osób starszych. Nasłonecznianie skóry w solarium emitującym wystarczającą ilości promienie z pasma UVB jest bardzo prostą, dobrą i wygodną alternatywą zapobiegania tym niedoborom. Wyprodukowana w ten bezpieczny i naturalny dla organizmu sposób witamina D3 może znacznie złagodzić skutki witaminowej zimy. Wierzę, że korzyści wynikające z ekspozycji na promienie ultrafioletowe są dużo większe niż zagrożenia z tym związane – nawet jeśli włączymy w to korzystanie z solariów w miesiącach zimowych, kiedy brakuje naturalnego słońca. Przede wszystkim dlatego, że organizm ludzki przekształca energię słoneczną w witaminę D, niezbędną do budowy silnego systemu immunologicznego, mocnych kości i jakże pomocną w walce z depresją oraz nowotworami.
Najnowsze doniesienia z kręgów medycznych mówią również o tym, że witamina D pomaga w powstrzymywaniu objawów choroby Alzheimera. Badania prowadzono na brytyjskich pacjentach powyżej 65. roku życia.
Niedobory witaminy D prowadzą również do rozwoju choroby znanej jako osteomalacja. To osłabienie kości prowadzące do reumatyzmu i chronicznych bólów krzyża.
Bez witaminy D jesteśmy dużo bardziej narażeni na codzienne, bardziej popularne infekcje – przeziębienia i grypę. Wzrasta również ryzyko zachorowania na poważniejsze schorzenia, jak choćby gruźlica.
To, co jednak może wydać się najbardziej zaskakujące, to fakt, że istnieją dowody, że witamina D chroni przed nowotworami. Najnowsze badania pokazują, że w krajach, w których jest najwięcej słonecznych dni w roku, skala zachorowań na raka piersi, prostaty i jelita grubego jest kilkakrotnie mniejsza niż w mniej nasłonecznionych częściach świata.
Na początku naszego wieku z kolei powstały pierwsze urządzenia do naświetlania promieniami UV, wykorzystywane właśnie w leczeniu wspomnianych schorzeń. W dzisiejszych czasach, kiedy konwencjonalna medycyna potrafi zaradzić niemal wszystkim schorzeniom, rola słońca została zminimalizowana. Co więcej – nasila się antysłoneczna propaganda, w efekcie której młodzi ludzie wolą spędzać dziesiątki bezproduktywnych godzin, grając na komputerze z zacienionych pomieszczeniach, zamiast wykorzystać ten czas na aktywność fizyczną. Ten problem nie dotyczy wyłącznie młodych ludzi – właściwie wszyscy przyjmujemy zbyt mało witaminy D. Dietetycy wykorzystują tę sytuację, by promować produkty wzbogacone o witaminę D, jak margaryna, mleko, a także ryby czy tran. Jest to jak najbardziej słuszny kierunek, ale musimy mieć świadomość, że sama dieta i suplementacja nie zapewni nam optymalnego poziomu witaminy D. Na przykład w przypadku wzbogacanego nią mleka – do uzyskania minimalnego poziomu witaminy D dziennie należałoby wypijać około 10 dużych szklanek. Dodatkowo musimy wyjść z założenia, że zostanie ona w 100% przyswojona przez organizm, na co gwarancji nie ma. Witamina ta dostępna jest również w postaci leków – jednak z ich przyjmowaniem należy uważać. Ten sposób suplementacji może prowadzić do szybkiego i groźnego w swoich skutkach przedawkowania – w przeciwieństwie do naturalnie syntezowanej z energii słonecznej, której przedawkować nie można. Właśnie dlatego witamina D w kapsułkach jest dostępna wyłącznie ze wskazania lekarza, a jej przyjmowanie powinno się odbywać pod ścisłym nadzorem. Gospodarka naturalnie pozyskiwaną witaminą D odbywa się automatycznie – organizm magazynuje nieaktywną jej formę w skórze i pobiera dokładnie tyle, ile potrzeba. Co więcej – nasz organizm dostosowuje się w perfekcyjny sposób do warunków życia na słonecznej planecie i w przypadku nadmiaru słońca produkuje ciemny pigment, by ograniczyć wrażliwość skóry na promienie ultrafioletowe, nie pozbawiając się w ten sposób możliwości dalszej produkcji witaminy D.
Nie oznacza to, że powinniśmy wystawiać się na działanie promieni słonecznych bez umiaru, np. w czasie urlopu raz w roku – to doprowadzi tylko do groźnych poparzeń. Na urlopie zapominamy o niebezpieczeństwach i często opalamy się całymi dniami, parząc się przy tym bardzo często. To właśnie poparzenia, a nie samo opalanie, są główną przyczyną raka skóry – ich konsekwencje mogą być odczuwalne wiele lat później. Należy więc jasno odróżnić dwie istotne sprawy – umiarkowaną, ale w miarę ciągłą i zarazem bardzo zdrową ekspozycję skóry na życiodajne słońce od przesadnego i niezdrowego opalania się do poparzeń. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca kilkuminutowy kontakt ze słońcem, co najmniej raz na 2–3 dni. To wystarczy do utrzymania optymalnego poziomu witaminy D przez cały rok.
W krajach, w których trudno o naturalne promienie słoneczne, ich niedobór można uzupełniać za pomocą urządzeń opalających, stanowiących idealną alternatywę dla życiodajnego słońca. Czas opalania i rodzaj urządzenia powinien być dopasowany do fototypu i oczekiwań klienta, który coraz częściej nie przychodzi do solarium tylko po brąz.
Bardzo ciekawe są wyniki badań nad rakiem skóry przeprowadzone w Szwecji. Wyniki te są jednoznaczne – przypadki nowotworów skóry wśród osób unikających solarium są znacznie częstsze niż wśród tych, którzy od promieni ultrafioletowych nie stronią.
Raczej trudno się spodziewać, żeby lekarze kiedykolwiek zaczęli wystawiać recepty z kilkuminutowymi sesjami opalania na solarium. Nie ma jednak wątpliwości, że byłby to doskonały środek prewencyjny i nie stałoby się nic złego, gdyby delikatne opalanie zostało wpisane na listę leków.