Łódź ratownicza dla strażaków OSP w Piątnicy
- Cieszę się, że nasza straż piątnicka doczekała się po kilku latach starań łodzi „Jacek 2” do akcji na rzece Narew na trzy, cztery osoby – mówi Antoni Włodkowski, 59-letni prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Piątnicy i komendant gminny OSP Piątnica. - Kosztowała 18 i pół tysiąca złotych, w tym 5 500 zł kadłub, z lawetą i wyposażeniem strażackim do prowadzenia akcji, na co dostaliśmy pieniądze z Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Silnik za około 6 tysięcy złotych dokupił wójt Piątnicy Krzysztof Kozicki. W niedzielę odbyła się uroczystość poświęcenia łodzi ratowniczej.
Uroczystość poświęcenia i przekazania łodzi strażakom ochotnikom poprzedziła msza święta w kościele, którą sprawował ksiądz wikariusz Paweł Grala, kapelan strażaków gminy Piątnica. Przed świątynią stała podpięta do wozu strażackiego ze sprzętem ratownictwa medycznego nowa łódź. W poświęceniu wzięli udział: ks. proboszcz piątnicki Szczepan Dobecki, prezes Zarządu Powiatowego OSP Kazimierz Dąbkowski, zastępca komendanta Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łomży Grzegorz Wilczyński. - Do akcji na Narwi nasza łódź będzie mogla wypłynąć wkrótce, po wprowadzeniu do podziału KM PSP – opowiada komendant OSP Włodkowski. - Od chwili alarmu w ciągu trzech do pięciu minut będzie mogła ruszyć na patrol po rzece, gdy zachodzi konieczność, gdy coś dzieje się na Narwi. Otrzymaliśmy ją także jako wyróżnienie za czołowe miejsca w liczbie wyjazdów do pożarów i wypadków drogowych, w 2015 roku było 114. Więcej jest tych drugich.
Drużyna OSP Piątnica to ponad 40 osób, w tym około 20 przeszkolonych; sześć kobiet strażaczek również bierze udział w pracach społecznych OSP. Obecnie w każdej chwili w akcjach na wodzie może wziąć udział czterech sterników i czterech płetwonurków, lecz będą szkoleni kolejni, ażeby zapewnić pełną dyspozycyjność jednostki, gdyż tamci pracują zawodowo. Komendant Antoni Włodkowski kieruje OSP w Piątnicy od ośmiu lat, kontynuując tradycję rodzinną po tacie, który zakładał straż w Budach Czarnockich, gdzie służy brat Antoniego. - Był wozakiem, bo wówczas do pożarów jeździł wozem z motopompą, zaprzężonym w konie – wspomina z uśmiechem komendant, zadowolony z dwóch synów i córki, kontynuatorów rodzinnej służby w straży wzorem ich dziadka.
Mirosław R. Derewońko