Kilkuset sportowców na Memoriale Aleksandra Wojno w Łomży
- Może skok w dal dzisiaj w ogóle się nie odbędzie, bo organizatorzy nie przygotowali skoczni, po deszczu deska napęczniała, a to nie tylko dbałość o dokładne wyniki, ale i o zdrowie zawodników, żeby nie mieli kontuzji lub sobie krzywdy nie zrobili na całe życie – irytuje się Wiktor Gryniewicz (lat 63), sędzia z białostockiego okręgu sędziowskiego, patrząc jak zawodnicy próbują umocować złożoną z kilku części i przykręcaną śrubami część, z której skoczkowie wybijają się, jak Przemek Łyskawy z Liceum Sportowego w Łomży. Ma rekord w dal – 6 m 53 cm i trójskoku – 14 m 23 cm i szansę na poprawienie rekordów życiowych podczas 27. Memoriału Aleksandra Wojno.
Pierwszy raz odbyły się w na stadionie w Łomży, nie Białymstoku, z powodu remontu stadionu BOS. - Takie łomżyńskie rządy dziś na miejskim stadionie, w tych warunkach to nie święto sportu, tylko nerwy i wstyd – denerwował się długoletni trener i sędzia lekkoatletyczny Jerzy Witkowski, mocując się z ciężkimi płotkami na bieżni po powtórzonym biegu na 110 m z powodu ich błędnego rozstawienia.
- Trudno policzyć, ile razy tu byłem, obiekt jest nieodpowiednio przygotowany, praktycznie nigdy odpowiednio pod względem technicznym– ocenia sędzia Gryniewicz. - Ja powinienem przyjechać i stwierdzić, że wszystko jest w porządku dla przebiegu rywalizacji i bezpieczeństwa zawodników. Przecież to ogromna odpowiedzialność i nieszczęście, jeśli któremuś z zawodników belka ucieknie. To się dzieje rok w rok, pani dyrektor się tłumaczy, że pracuje dopiero tydzień. Nie ma na to słów.
Damian z oszczepem wyrusza po mistrzostwo
Deszcz padał od rana, pochmurno i nie za ciepło na stadionie nad Narwią, lecz po godz. 10. zaczęło robić się słoneczniej i cieplej. Organizatorzy zaplanowali przyjazd około 600 zawodników ze szkół średnich w Podlaskiem, jednak wizualnie wydawało się, że jest ich sporo mniej. Przyjaciel patrona memoriału i inicjator przed 27 laty zawodów na Łomżę nie narzekał. - Po remoncie stadionu do nas zapraszamy – tak Jan Zalewski (lat 70), wiceprzewodniczący Rady Krajowej LZS i wojewódzkiej zręcznie wymija pytanie o warunki i organizację. Dominik Mieczkowski, 16-latek z „Ekonomika” w Łomży nie jest tak wyrozumiały, a wściekły, że skoczył przez opóźnienia i nerwy „tylko” 6 m 30 cm, gdy stać go na 6 m 84 cm. - To nie mistrzostwa Polski, uspokój się – pociesza kolegę Mateusz Konstanty, 18-latek z wynikiem 6 m 23. Po chwili uśmiechają się na myśl, że to nie koniec świata.
Damian Budziszewski, jeden z najradośniejszych sportowców w barwach LŁKS Prefbet Śniadowo – Łomża, też w nie najlepszym humorze na terenie wokół rozbiegu oszczepników. - Zero kondycji, nie spałem całą noc, czymś się zatrułem – tłumaczy brak energii na powitanie 17-latek z Liceum Sportowego, którego trenerem jest o dwa lata starszy Mateusz Mierzejewski z II LO . - Damian jest bardzo zdolny, szybki, sprawny, najważniejsze, że ma chęci – chwali Mateusz. - Miał zimą kontuzję pleców i barku, trenowaliśmy z głową i poprawił wynik z oszczepem 700 -gramowym na 61, 40 m.
Uczeń dawno przerósł mistrza – Mateusz rzucił ponad 52 m. Oszczep 800-gramowy to krótsze loty – Damian Budziszewski na memoriale osiągnął wynik 53 m 86 cm; Mateusz – 49,91 m. - Mam cel: olimpiada, chociaż najpierw są mistrzostwa Polski przede mną – uśmiecha się do marzeń ambitny chłopiec, zdolny na siłowni 5 razy podnieść z przysiadu 115 kg. Skoro jest ambicja, będą efekty, jak kadra B oszczepników, będąca zapleczem kadry narodowej Polski. A na razie obozy z KS Podlasie.
Mistrzowie z historii, mistrzowie na przyszłość
Stanisław Gano, 76-letni trener klubu Atletyk z Białegostoku, ma 150 medali mistrzostw Polski w karierze swoich zawodników i 150 absolwentów po studiach. -Można naukę ze sportem połączyć – przedstawia trzech, być może, następców tak wybitnych wychowanek jak Bronisława Doborzyńska, wicemistrzyni świata '75 w przełajach i siedmiokrotna mistrzyni Polski, i płotkarka Danuta Wołosz – 60 m przez płotki w 7 s 95 setnych i złoto na mistrzostwach Europy w Wiedniu '79. Debiutanci na razie, a może mistrzowie niebawem...? Patryk Andrzejewski (lat 17, 800 m), Tomasz Aniołkowski (lat 17, 100 m i 400 m) i Mateusz Feszler, lekkoatleta najmłodszy, 14-letni, wszechstronny. - Oni z miejsca skaczą 2 m 60 cm - 2 m 80 cm – chwali podopiecznych trener Gano. Razem z Aleksandrem Wojno studiowali w AWF Poznań, dyplom '74. - Szybcy: jak się ma mocne nogi, będzie się biegać.
Właśnie tacy mocarze przyjechali z Ciechanowca. Uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych: Mikołaj Ważyński (lat 16, 100 m i 400 m) i Sylwester Miłkowski (lat 17, rzut kulą); trenerem obu jest Artur Szymoniak. - Przyjechałem na memoriał po raz pierwszy, żeby zobaczyć, jak zawody wyglądają, żeby samemu się przekonać na własne oczy i sprawdzić swoje możliwości, poznać nowych kolegów – mówi onieśmielony pierwszym wywiadem drobny i szczupły Mikołaj. - Lubię biegać, to sprawia przyjemność, to pasja. Chcę pokazać, jak jestem szybki, zwinny i sprytny.
„Cały rok ćwiczą w pocie czoła, jeżdżą na obozy”
Takie cechy przydadzą się w przyszłości: chłopiec ze tydzień dostanie pierwszy mundur jako uczeń 1. kl. mundurowej. Przebiegowi zawodów przygląda się z przyjemnością Marek Brzozowski, 54-letni nauczyciel wychowania fizycznego w Publicznym Gimnazjum nr 1 w Łomży. - Wielu z tych łomżyńskich zawodników w szkołach średnich i klubach to są moi wychowankowie – cieszy się z kontynuacji przez nich pasji sportowych. - Cenne są takie zawody, żeby dać dzieciom i młodzieży szansę rozwoju i sprawdzenia w porównaniu z rówieśnikami, jakie robią postępy. Cały rok ćwiczą w pocie czoła, jeżdżą na obozy letnie i zimowe, więc należy im się satysfakcja z dyplomu i medalu.
- Przed biegiem mówiłem organizatorom, że płotki źle rozstawili, nikt nie słuchał – mówi medalista 110 m pp z wynikiem 15 s13 Artur Dakowicz (rekord: 14,85 s), KS Podlasie. Udało mu się bez bólu z trzech kroków pierwszej serii zrobić pięć, ale niektórzy w rozpędzie nad ziemią uderzali boleśniej.
Mirosław R. Derewońko
Fot. Marek Maliszewski