Trener Strejlau: „Mieliśmy wyniki bez infrastruktury i sprzętu”
- Nie chcę stresować dzieci i trenerów, nie zejdę podczas treningu na murawę stadionu – tłumaczył Andrzej Strejlau (lat 76), były trener Legii Warszawa i reprezentacji Polski za czasów Kazimierza Górskiego i Jacka Gmocha, który zjawił się w Łomży na zjeździe absolwentów AWF z roku 1963 i na zaproszenie Młodzieżowego ŁKS. - Bez szkolenia młodzieży nie da się zbudować jakiejkolwiek dobrej reprezentacji, zwłaszcza jeśli klub nie ma pieniędzy na kupowanie zawodników. W ŁKS-ie pracował w 2008 i 2009 roku mój wychowanek z Legii Rysiek Milewski. Przepiękny macie obiekt, piękne miejsce, widać zapał i zdolności organizatorskie działaczy, skoro trenuje aż 450 chłopców...
Trener Andrzej Strejlau z wysokiego okna budynku stadionu miejskiego przez godzinę przyglądał się treningowi na murawie, komentując z zacięciem zachowania zawodników i chętnie opowiadając o swojej drodze życiowej, napotkanych ludziach, przemyśleniach na temat sportowców i sportu, nie tylko w Polsce - Trenerzy zagraniczni mówią, że nie będą szkolić młodych, bo zostali sprowadzeni do drużyn seniorskich, a zwykle mogą dysponować, kogo potrzebują do składu – dzielił się bogatą wiedzą z boisk i zza kulis futbolu Andrzej Strejlau, znany jako komentator meczów piłkarskich na skalę światową. - Pracować też trzeba z drużyną, bo czasem nie mają wyboru, przecież trener, który zrywa kontrakt, będzie w klubach niemile widziany. A w Polsce jest powszechne mniemanie wśród znawców i laików, że jak nasi wygrywają, to zasługa zawodników, a jak przegrywają, winny trener. W razie klęski prezes nie zwolni 11 zawodników, tylko trenera. Jesteśmy zawsze kozłem ofiarnym.
„Wszystkich się kocha, gdy się widzi talent...”
Andrzej Strejlau pochodzi z Warszawy, urodził się na Bielanach w 1940 r. Zaczął życiową przygodę z piłką nożną jako 7-latek na podwórku przy ul. Przybyszewskiego. Tata był po Feliksie Stammie 2. trenerem kraju w boksie. - Nie było nowoczesnych boisk, sztuczna murawa, oświetlenie... – chwali łomżyński stadion. - Milicjanci przyjeżdżali z interwencją, biliśmy szyby. O dziwo, w spartańskich warunkach trenując, mieliśmy wyniki, mimo że nie było infrastruktury, sprzętu... Wielu chłopców sport pozwalał wyjść z biedy, większość z klubów stołecznych i reprezentacji pochodziła z małych miejscowości. Czasem piłkarz kryształ za granicą sprzedał, by kupić ortalion czy koszule non iron.
Zdaniem Strejalua, nie szkoła, Kościół czy państwo, ale rodzina powinna stanąć u początku kariery przyszłych gwiazd futbolu. Rodzice rozpoznawszy talent ruchowy mogą od 5. roku posyłać dziecko na wesołe treningi. - Polskie dzieci należą do najbardziej otyłych i najszybciej tyjących w świecie – przestrzegł selekcjoner, który za swe największe odkrycie uważa Andrzeja Szarmacha, i postulował raz na pół roku zawody sportowe udziałem rodziców w szkołach. - Na wzorach buduje się postawy, nie na słowie – tłumaczył. - Nawyki ruchowe są w sporcie najważniejsze, najlepsi trenerzy powinni pracować z młodzieżą. Lato długo dobijał się do reprezentacji, a byli razem z Szarmachem najlepsi w świecie. W 1974 na Mistrzostwach Świata w Niemczech asystentem Kazimierza Górskiego był Jacek Gmoch, a ja byłem 2. trenerem. Mieliśmy i mamy wielu wspaniałych i utalentowanych ludzi.
Trener jednak nie powiedział, kogo z tamtych lat i obecnie ceni najwyżej: masa nazwisk i wyników, jakimi się biegle posługiwał, dawała wyobrażenie o niebotycznej wiedzy o futbolu w światowym i rodzimym wydaniu: - Wszystkich się kocha, kiedy się widzi talent, ambicję, pracowitość i postępy.
Wybitna Bielicka, gibki „Dziki” Boguski
Trener Strejlau uważa, że matki są wyrozumialsze dla dzieci, ojcowie – zbyt ambitni. - Sami kiedyś grali i nie poradzili sobie na boisku, a uważają, że dziecko powinno – analizował z wyrozumiałym uśmiechem, jaki permanentnie gościł na jego twarzy. - Niech sami rozpoznają i rozwijają talenty z dzieckiem. Nie widzę dla nas jako nacji lepszego sposobu rozwoju sportu i zdrowego, i masowego.
Specyfikę precyzyjnych wypowiedzi stanowiły b. obszerne wyjaśnienia, pełne anegdot i nawiązań biograficznych. Bywało - całkiem nieoczekiwanych. Okazało się, że jako dziecko w telewizyjnym programie bajek na dobranoc Strejlau poznał Hankę Bielicką, którą 10 lat po Jej śmierci nazywał „wybitną łomżynianką”. - To wybitna postać polskiej kultury, czym Łomża może się poszczycić – wspominał życzliwie, tak jak dzielnego, zwinnego, gibkiego Rafała Boguskiego. Zwracał uwagę na częste, dokładne i na najwyższym poziomie kontrole lekarskie ew. następców „Dzikiego” z ŁKS-u. - Wybitny zawodnik nie może czekać, aż w Łomży zbierze się drużyna na Ekstraklasę – doradzał. - Jaka partia by nie była u władzy, dba oto, żeby mieć media za sobą, jako głos społeczny, nieważne, czy w państwie demokratycznym, czy autorytarnym – komplementował dziennikarzy, zachęcając i przedstawicieli redakcji do objęcia opieką i pomocą sponsorską poszczególne grupy dzieci MŁKS.
W spotkaniu uczestniczyli: Grzegorz Opaliński, trener koordynator MŁKS, oraz prezes MŁKS Marcin Trojanowski i, na boisku, ok. 25 chłopców z rocznika 2004 z trenerem Adrianem Mleczek.
Mirosław R. Derewońko