Malarski świat Haliny Drożyner
– Najlepiej czuję się malując przyrodę, np. las – mówi Halina Drożyner. – Wtedy widzi się wszystkie detale, jakieś drobne szczegóły, a przy tym malując w plenerze najlepiej odpoczywam! Ukazujące barwne kwiaty, urokliwe leśne zakątki i piękno przyrody najnowsze obrazy łomżyńskiej malarki zaprezentowano w Galerii N. Jest to już czwarta wystawa indywidualna w dorobku artystki i jak zapowiada na pewno nie ostatnia.
Kiedy po przejściu na emeryturę Halina Drożyner zorientowała się, że wolnego czasu ma więcej niż kiedykolwiek, wróciła do swej dawnej pasji – malowania. Szybko przypomniała sobie, że była jedną z najzdolniejszych uczennic Gyarfasa Jeno Lörinczego i poświęciła się swemu ulubionemu tematowi, uwieczniając kwiaty oraz uroki ziemi łomżyńskiej. I nie dość, że preferuje farby olejne, to jest też zdecydowaną konserwatystką, unikającą malowania na podstawie zdjęć czy szkiców.
– Bardzo dobrze się maluje w plenerze, bo przy pogodnym dniu i jasnym słońcu wszystkie barwy są najpełniejsze, jest zupełnie inna gama kolorów i wszystko dokładnie widać – podkreśla Halina Drożyner, dodając, że dopiero po zobaczeniu tego piękna przyrody na własne oczy można spróbować przenieść je na płótno, dodając przy tym to i owo od siebie.
Na najnowszych pracach Halina Drożyner nie wprowadza zmian ani też nie eksperymentuje, za pomocą subtelnej kolorystyki i jasnych barw ukazując pejzaże, martwe natury oraz kwiaty.
– Kwiaty są dla mnie najwdzięczniejszym tematem – nie kryje Halina Drożyner. – Przy ich malowaniu trzeba się też spieszyć, bo mija kilka dni i już ich nie ma, są ciągłe zmiany!
Artystka z upodobaniem maluje też sceny niegdyś powszechne, ale teraz odchodzące już w niepamięć, jak np. prace polowe, pokazuje leśne kapliczki czy nawet zwykłe strachy na wróble.
– Lubię takie scenki obyczajowe – mówi Halina Drożyner. – Jest tu choćby obraz przedstawiający sianokosy. To scena z dawnych czasów, bo w tej chwili już tak się nie robi, a to były wtedy takie urocze, wręcz bajkowe sytuacje. Ustawiało się dziesiątki snopków, były tam ciekawe załamania światła, złociste, ale też i ciemniejsze barwy, i człowiek na to z przyjemnością patrzył...
Otwarcie kolejnej wystawy w jej dorobku w żadnym razie nie jest dla Haliny Drożyner pretekstem do spoczęcia na laurach – nie dość, że maluje regularnie przyrodę, to przygotowuje też pracę na konkurs plastyczny związany z polską armią, a później zamierza poświęcić się kolejnej, dotąd nieco zaniedbywanej, dziedzinie.
– Kiedy zacznie się jesień, pora mniej wesołej i ciekawej przyrody to spróbuję malować portrety! – deklaruje Halina Drożyner, dodając, że malowanie jest dla niej zbyt ważne, by miała je kiedykolwiek zarzucić, co posiadaczy jej obrazów i miłośników jej talentu na pewno nie martwi.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka - Chamryk