Naukowcy do Łomży, olimpijczycy I LO do Warszawy i Google
Mgr Stanisław Janikowski to absolwent informatyki Politechniki Warszawskiej i I LO w Łomży. W auli szkoły z 402-letnią tradycją 28-latek opisuje, jak działa wyszukiwarka Google, w którym trzy lata pracuje, chwaląc sobie zajęcia, atmosferę i zarobki w firmie. Po wykładzie okazuje się, kiedy z żoną schodzi do sekretariatu, że w okresie liceum był laureatem olimpiady matematycznej. W tym samym czasie Michał Łupiński, tegoroczny maturzysta i finalista olimpiady matematycznej, spotkał się z młodszymi w sali 21, by opowiedzieć o systematyczności, pasji. Absolwenci I LO to niejedyni goście Dnia Nauki z aż siedmioma wykładami, jaki od ponad 20 lat odbywa się przy Bernatowicza.
- Dni Nauki to misja – mówi z przekonaniem polonistka Jolanta Szabuńko, wicedyrektor I LO. Jaka misja...? - Wiedza nade wszystko i postawa ciekawości wobec świata i człowieka – precyzuje. - Dni nauki organizujemy u nas po to, aby dać uczniom szansę spotkania z przedstawicielami środowiska naukowego – wyjaśnia Katarzyna Lipska, historyczka i opiekunka olimpijczyków z tej dziedziny. - Spotkania wiążą się z wiedzą nielekcyjną, nieprogramową, wąską dziedziną, powalającą ukazać coś ciekawego z innej perspektywy. To furtka, żeby uczniowie zastanawiali się, co robić w przyszłości.
W Internecie niemal wszystko pozostawia ślad
Cała aula tłumnie zajęta przez licealistów. Ekran nad sceną, gdy 28-letni prelegent ściska niepewnie mikrofon i zaczyna arcyciekawą opowieść o kulisach działania tego, czego używamy w większości instytucji, do pracy w firmach i nauki oraz rozrywki w domach na co dzień. - Plotka głosi, że Chuck Norris zmieścił Internet na jednej dyskietce – żartuje informatyk Stanisław Janikowski. Porównuje Sieć do biblioteki: trzeba zebrać najlepiej wszystkie „książki świata”, czyli materiały opublikowane na stronach internetowych, potem skatalogować, ocenić wartość i uporządkować zasoby, z których będą korzystać czytelnicy, czyli internauci. Są to kilkumiliardowe tłumy czytelników każdego dnia i każdej nocy, zważywszy na strefy czasowe, więc trzeba nie lada potężnej armii „bibliotekarzy”, aby mogli maksymalnie szybko przekazać wyszukiwane pozycje... Tak w skrócie działa wyszukiwarka Google, w której oprócz tysięcy informatyków i serwerów najprzydatniejsze okazują się crawlery – roboty informatyczne, pieczołowicie sczytujące wszystkie strony internetowe oraz przeczesujące do nich linki. Prawdę zatem mówią mądrzy ludzie, że w Internecie niemal wszystko pozostawia ślad i było, jest lub będzie zauważone na chwałę czy porutę mniej lub bardziej świadomego użytkownika. - Tworzymy z 7 – 8-osobowym zespołem rozwiązania do renderowania grafik trójwymiarowych i efektów specjalnych, aby udostępniać artystom i studiom nasze zasoby obliczeniowe – uchyla rąbka tajemnicy, nad czym obecnie pracuje. To zgodne z oficjalną misją firmy Google: uporządkowanie światowych zbiorów informacji i uczynienie ogólnodostępnymi. Komunikacja internetowa między stolicą a Łomżą jest o niebo łatwiejsza niż dojechanie na czas dr Katarzyny Adamiak na spotkanie o zarządzaniu organizacją w turbulentnym środowisku. Młodzi czekali, ale było warto. - Ekonomia ma wiele wspólnego z codziennym życiem społecznym – chwaliła dobry wykład pracownika SGH Katarzyna Lipska. - Wyraźniej to widać w sytuacjach trudnych. Brak komunikacji w firmie objawia się tym, że pracownicy między sobą milczą, a słaby szef ogranicza się tylko do przydzielania zadań.
„Zadania trzeba umieć samemu rozwiązać”
Za wielką jak szafa gdańska na plecach katedrą w sali 21 zasiedli tegoroczni olimpijczycy. Wielce uczona i utytułowana szóstka maturzystów: Kinga Gacka – finalistka XLV Olimpiady Literatury i Języka Polskiego, Piotr Niedbała – finalista i laureat Olimpiady Geograficznej, Szymon Zborowski – finalista Olimpiady Filozoficznej, Mateusz Blacha – dwa razy finalista Olimpiady Geograficznej, Wojciech Szabuńko – dwukrotny finalista Olimpiady Filozoficznej oraz laureat Olimpiady Wiedzy Antycznej. Profesor Jan Łukasiuk prowadzi z filozoficznym spokojem spotkanie, w czasie którego można dowiedzieć się, jak zostali olimpijczykami, zdobyli indeksy na wybrane uczelnie w Polsce i czy odkryli coś w trakcie przygotowań dla siebie. - Byłem kompletnym leniem, a dopiero olimpiada zmobilizowała mnie do nauki – pół żartem, pół serio tłumaczył Mateusz Blacha. - Najważniejsza jest systematyczność, żeby krok po kroku docierać do rozszerzania pola wiadomości. O poziomie naszej wiedzy nie decyduje kilkanaście zadań na maturze, ale trzeba umieć je samemu rozwiązać.
- Moim zadaniem, warto wyrobić w sobie pasję, zainteresować się czymś, polubić, wtedy praca nie będzie tak męczyć – radził Michał, uważając, że pytanie matematyczne „z jakiego powodu” bliskie jest również filozofom. - Świat nie jest czarno-biały, jak często przedstawiają go media – ostrzegał Szymon, idący na informatykę. - Przydatne są zdolności psychologiczno-filozoficzne każdego dnia.
Mirosław R. Derewońko