Muzyczne mikołajki z małym krawczykiem
Jak co roku muzyczny prezent mikołajkowy dla najmłodszych przygotowała Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego w Łomży. Zainteresowanie było tak duże, że trzeba było zorganizować aż trzy koncerty, na które tłumnie przybyły nie tylko przedszkolaki czy uczniowie szkół podstawowych, ale też młodzież ze szkoły muzycznej oraz liceum plastycznego. – Bajka była fajna, ale najciekawiej było jak zastukał święty Mikołaj i miał dla nas prezenty! – opowiada Piotruś, podobnie jak inne dzieci chcący wziąć udział w konkursie na scenie. Łomżyńscy muzycy wykonali bajkę „Historia małego krawczyka” Tibora Harsányiego w tłumaczeniu i opracowaniu dyrygenta Jacka Rogali i z udziałem aktorki Beaty Antoniuk.
Na koncertach łomżyńskich filharmoników publiczność zwykle w skupieniu i absolutnej ciszy delektuje się dziełami dawnych mistrzów czy współczesnych twórców, pozwalając sobie tylko od czasu do czasu, np. na koncertach sylwestrowych lub karnawałowych, na nieco żywsze reakcje. Są jednak wyjątki od tej reguły, takie jak familijne koncerty mikołajkowe z udziałem najmłodszej publiczności, gdzie dzieci często reagują bardzo żywiołowo i emocjonalnie na muzykę oraz towarzyszącą jej często sceniczną akcję – tak jak w ten czwartkowy wieczór.
– Dzieci w bardzo różny sposób przeżywają to co widzą – zauważa Jacek Rogala. – Bodźców jest kilka, poza muzyką też slajdy i opowieść, dlatego jedne zachwycają się, słychać westchnienia, drugie klaszczą, trzecie głośno komentują, czwarte tańczą – tylko niektóre siedzą w skupieniu i słuchają – nic, tylko cieszyć się, że przyszły i muzyka tak na nie oddziałuje.
Podkreślana dynamicznymi i melodyjnymi dźwiękami, ilustrowana barwnymi pracami Jagody Wawrzynkiewicz historia o perypetiach dzielnego krawczyka, który po pokonaniu dzika, dwóch olbrzymów i jednorożca otrzymał w nagrodę pół królestwa i poślubił piękną księżniczkę, bardzo zainteresowała dzieci.
– Podziwiam te dzieci, bo pytałam niektóre z nich i miały 4-5 lat – mówi Beata Antoniuk, aktorka Teatru Lalki i Aktora w Łomży. – Wspaniale reagowały, bardzo żywiołowo, tak jak powinny. Naprawdę słuchają tego w wielkiej dyscyplinie i widać, że są zachwycone!
– Trzeba było dostosować tę bajkę do naszych realiów – dodaje Jacek Rogala. – Troszeczkę inaczej ją ułożyłem, skróciłem utwory tak, żeby częściej pojawiało się słowo, bo to utwór skomponowany sto lat temu, kiedy koncentracja słuchacza była nieco inna i można było opowiedzieć pewną historię i zilustrować ją odpowiednio długim fragmentem muzycznym.
Muzyka i bajka przyciągały uwagę dziecięcej publiczności, jednak na każdym z koncertów: o godz. 10.00, 12.00 i wieczornym o 18.30 największe poruszenie wywoływało pojawienie się postaci w charakterystycznym czerwonym ubraniu i z workiem na plecach. Nawet ci do tej pory spokojni nagle się ożywiali, przy konkursowych pytaniach wyrastał w górę las rąk, a również najmłodsze dzieci wykazywały niezłą orientację w zakresie wiedzy muzycznej, za co otrzymywały oczywiście nagrody i słodycze. Nie brakowało też deklaracji, że w filharmonii bardzo im się podoba i chciałyby przychodzić tu częściej, może nawet już na koncert sylwestrowy, skoro „też ma być fajny”, na co dziadkowie czy rodzice reagowali zwykle pozytywnie.
– Myślę, że na zasadzie: „czym skorupka za młodu nasiąknie” jest nadzieja, że te dzieci będą wracały do filharmonii i kiedyś będą przyprowadzały do niej swoje dzieci! – ocenia Beata Antoniuk.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk