Porażki łomżyńskich koszykarzy
W niedzielę i poniedziałek dwie drużyny koszykarskie z Łomży rozegrały swoje mecze ligowe. Seniorzy UKS-u Dziewiątka PWSIP ulegli na wyjeździe rezerwom Tura Bielsk Podlaski 76:111 (12:35, 25:27, 17:29, 22:20), a juniorzy GUKS-u Olimpijczyk we własnej hali nie sprostali Żubrom Białystok przegrywając 53:86(5:14, 14:19, 20:22, 14:31).
- Wszystko będzie zależało od tego czy zespół gospodarzy wystawi zawodników grających na co dzień w II lidze. I tak się stało. Oprócz dwóch najlepszych strzelców pierwszej drużyny Tura, w meczu z nami zagrali wszyscy pozostali - podkreśla trener Wójcik. Już w pierwszej kwarcie bardzo szybko grający bielszczanie wypracowali sobie bezpieczną przewagę. Po 10 minutach gry miejscowi prowadzili 35 do 12 i ekipie z Łomży ciężko było myśleć o wygraniu tego spotkania. Druga część była zdecydowanie bardziej wyrównana, ale i tak została wygrana przez ekipę Tura dwoma punktami.
Po zmianie stron gospodarze ponownie przyspieszyli, co zaowocowało dołożeniem do i tak wysokiej przewagi kolejnych 12 oczek (91:54). Walczący ambitnie gracze Dziewiątki w ostatniej kwarcie próbowali odrobić część strat. Dzięki niezłej grze w ataku tę odsłonę udało im się wygrać 22:20, ale w całym meczu zdecydowanie lepszy okazał się zespół Tura wygrywając 111:76.
Najlepiej punktującymi zawodnikami Dziewiątki byli Dominik Ziemkiewicz, który rzucił 21 punktów oraz Bartosz Chiliński - zdobywca 14 oczek.
- Drużyna z Bielska grała bardzo szybko. Co prawda mieliśmy przewagę pod koszem, ale nasi obwodowi gracze nie nadążali za rywalami i ciężko było nam pod kosz dograć piłkę - tłumaczy szkoleniowiec Dziewiątki - Ta porażka przekreśla praktycznie nasze szanse na znalezienie się w pierwszej dwójce, ale to chyba dla naszych młodych chłopców dobrze. Będziemy chcieli zająć 3 lub 4 lokatę i w kolejnej fazie rozgrywek zagrać o miejsca 7-12. Myślę, że będzie to lepsze dla nas pod względem szkoleniowym.
***
Dzień po spotkaniu seniorów, ważny mecz w rozgrywkach wojewódzkich czekał juniorów Olimpijczyka. Do Łomży przyjechał faworyt ligi, białostockiej Żubry. Obie ekipy już praktycznie zapewniły sobie awans do strefy mazowiecko-podlaskiej i rywalizacja toczyła się o prymat w województwie. Od początku w grze obu ekip było widać bardzo dużą nerwowość. Mimo wielu doskonałych okazji do zdobycia punktów, po pięciu minutach wynik na tablicy brzmiał 6:2 dla gości, a dwie minuty później 6:4! Niestety w końcówce gracze z Białegostoku zaczęli w końcu trafiać. Miejscowi natomiast nie potrafili umieścić piłki w koszu nawet z linii rzutów osobistych. W tej niechlubnej statystyce brylował bardzo aktywnie grający rozgrywający Patryk Gubik, który nie trafił w pierwszych dziesięciu minutach pięciu, a w całym meczu aż dziesięciu rzutów wolnych.
Druga kwarta do połowy bardzo przypominała pierwszą. Oba zespoły raziły nieskutecznością w równym stopniu. Mniej więcej na cztery minuty przed końcem pierwszej części gry przyjezdni odblokowali się i momentalnie z wyniku 13:18 zrobiło się 19:33. Koszykarze Żubrów bezlitośnie wykorzystywali każdy błąd w ofensywie Dziewiątki zdobywając punkty po szybkich kontrach.
Gdy w 25 minucie meczu przewaga gości osiągnęła 28 punkty (23:51) wydawało się, że spotkanie jest już rozstrzygnięte. Trener Żubrów ściągnął z boiska wszystkich swoich podstawowych zawodników i dał pograć rezerwowym. Jak się później okazało, nie był to dobry manewr. Ambitnie grający łomżanie przez niespełna 4 minuty rzucili aż 16 punktów nie tracąc ani jednego! Zdenerwowany takim obrotem sprawy szkoleniowiec gości od razu wymienił całą piątkę graczy i od razu to przyniosło zamierzony skutek. W ciągu ostatniej minuty łomżanie dwa razy zgubili piłkę w ataku co skrzętnie wykorzystali goście i przed ostatnią kwartą prowadzili 55:39.
Wydawało się, że gospodarze w ostatniej części gry są w stanie jeszcze nawiązać wyrównaną walkę z Żubrami. Ci jednak od początku postawili na bardzo twardą i agresywną obronę i raz po raz zmuszali do strat graczy Dziesiątki. Trener Wójcik próbował jeszcze rotować składem, wpuszczał na parkiet niższych, szybciej grających zawodników, ale na białostoczanach nie robił to wrażenia. Konsekwentnie realizowali założoną taktykę i ta konsekwencja przyniosła efekt w postaci wygrania tej kwarty 31 do 14 i całego meczu różnicą aż 33 punktów. Najlepszym strzelcem gospodarzy był w tym meczu Tyszka, który zanotował 23 punkty.
- Widać było, że Żubry to bardzo dobry zespół, który więcej od nas trenował i trenuje. Plusem jest na pewno to, że w ataku pozycyjnym trudno było im rzucić punkty, a większość z nich rzucili po naszych błędach. Gdyby było ich mniej, a także lepiej wykonywalibyśmy rzuty osobiste, to wynik mógłby być nieco inny - mówi trener Olimpijczyka.
is