Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 28 marca 2024 napisz DONOS@

Reportaże i wędrówki Filipa Springera

Dlaczego dolnośląskie miasteczko Miedzianka zniknęło z powierzchni ziemi? Po co ktoś na Śląsku wybudował egipską piramidę, a pod Warszawą ogromny pałac? Filip Springer opisał wiele takich historii w swych reportażach i opowiedział o nich podczas spotkania autorskiego w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Łomży, którą odwiedził przy okazji pracy nad kolejną książką. – Staram się wybierać tematy, które mnie dotykają – mówi Filip Springer. – Książki o Miedziance by nie było, gdybym nie zobaczył pewnego zdjęcia i nie dowiedział się, że tego miasta już nie ma. Późniejsze książki wynikają zaś z takiej mojej niezgody i irytacji rzeczywistością, jak ostatnia „13 pięter”. Problem mieszkaniowy też mnie przecież bezpośrednio dotyka – mam 33 lata, nie mam zdolności kredytowej i muszę się na tym rynku mieszkaniowym odnaleźć!

Filip Springer
Filip Springer

Początkowo nic nie zapowiadało tego, że interesujący się fotografią i współpracujący z poznańskimi gazetami jako fotoreporter, student archeologii zacznie pisać. Jednak zmuszony sytuacjami, gdy na materiał musiał jechać sam, zadebiutował jako dziennikarz i przez dłuższy czas łączył te dwie profesje. W końcu jednak pisanie wysunęło się na plan pierwszy, a Filip Springer został tzw. wolnym strzelcem, publikującym w „Polityce”, „Rzeczpospolitej” czy „Przekroju”. Wtedy też pojawił się pomysł na pierwszą książkę, opisującą dzieje i mieszkańców miasteczka Miedzianka – górniczej miejscowości z siedmioma wiekami tradycji, któremu ostateczny cios zadało rabunkowe wydobywanie rudy uranu na potrzeby Związku Radzieckiego.
– Trafiłem na Miedziankę przez przypadek – wyjaśnia Filip Springer. – Znam Rudawy Janowickie bardzo dobrze, bo jeździłem tam dużo w młodości, a potem fotografowałem tam różne rzeczy. Ktoś pokazał mi archiwalne zdjęcia Miedzianki, niemieckiego Kupferberga i zapytałem: gdzie to jest?, bo nie mogłem go przykleić do żadnego fragmentu rzeczywistości, który tam był. Okazało się, że tego już nie ma. Poszedłem tam jeszcze tego samego dnia i rzeczywiście zobaczyłem, że nie ma całego miasta i tak to się zaczęło.
„Miedzianka. Historia znikania” była nominowana do wszystkich liczących się nagród literackich w Polsce roku 2012 z Nike na czele, a po niej poszły kolejne: „Źle urodzone. Reportaże o architekturze PRL-u”, „Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach” oraz „Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni”. Kolejnym tematem który zainteresował Springera był problem braku mieszkań, któremu poświęcił najnowszą książkę „13 pięter”.
– Przystępowałem do pisania tej książki ze świadomością tego, że temat mieszkaniowy jest bardzo rozległy i zawiera w sobie wiele wątków – mówi Filip Springer. – Z jednej strony mamy zagadnienia związane z wynajmem mieszkań, z drugiej kredytów hipotecznych, w tym kwestie tych we franku szwajcarskim, które są osobną historią. Dochodzą do tego kwestie czyścicieli kamienic, tło polityczno-społeczne, więc jest tego sporo. Musiałem wymyślić jakąś formę, która pozwoli ugryźć te wszystkie wątki i dlatego wymyśliłem, że ci bohaterowie będą mieszkać na 13 piętrach.
Autor opowiedział losy osób z różnych części kraju, jak sam mówi, od Stargardu Szczecińskiego do Cisnej, bowiem temat mieszkaniowy, o którym traktuje jego książka, dotyczy tak naprawdę wszystkich, nawet bezdomnych. Świadomie pominął ludzi, którzy mieszkania dostali bądź odziedziczyli, nie ma też historii skrajnych, ociekających problemami i dramatami, ponieważ doszedł do wniosku, że problem braku mieszkań jest najbardziej widoczny, kiedy opisze się średnią krajową, a nie ludzi, którzy mieli jakiegoś ogromnego pecha. Stąd historie ludzi, którzy nie mają gdzie mieszkać, chociaż w ich życiu nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, poza utratą pracy czy rozpadem związku, co może przecież spotkać każdego.
Filip Springer przyjechał do Łomży nie tylko na spotkanie autorskie, ale spędził w niej kilka dni zwiedzając, fotografując i zbierając materiały do kolejnej, mającej ukazać się pod koniec przyszłego roku, książki. Jest ona jednym z elementów projektu reporterskiego, łączącego publikację materiałów na blogach i w serwisach społecznościowych, w tygodniku „Polityka” i w radiowej Trójce.
– Pracuję teraz nad projektem Miasto Archipelag o byłych miastach wojewódzkich – zapowiada Filip Springer. – Chcemy się w nim przyjrzeć Polsce mniejszych miast, bo wśród tych byłych wojewódzkich są takie jak Łomża czy Sieradz, liczące około 50 tys. mieszkańców, ale też takie jak Częstochowa, która ma 230 tysięcy. Mamy takie głębokie uczucie, że są one nieopowiedziane, że do części z nich przykleiły się jakieś stereotypy, że Radom to ta chytra baba, Wałbrzych to biedaszyby i teraz Złoty pociąg, Suwałki, że zimno, a Łomża to droga na Mazury i nic więcej się o tym nie mówi.

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka– Chamryk


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę