Nasz drogi MOSiR
Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Łomży gospodaruje na 15 hektarach uzbrojonego terenu w mieście, a powierzchnia użytkowa wszystkich budynków – między innymi, stadionu, obu basenów, hostelu i administracji MOSiR oraz Portu Łomża - wynosi ok. 10 tysięcy metrów kwadratowych. Ta duża, nie tylko jak na Łomżę, firma zatrudnia 106 osób na etatach. Przez dziewięć miesięcy 2015 r. na jej utrzymanie poszło z budżetu miasta ponad 5 mln 341 tys. zł, w tym na pensje z pochodnymi ponad 2 mln 780 tys. zł. W planie roku ma to być blisko 7 mln 788 tys. zł. Czy Łomżę stać na drogi i drożejący MOSiR, którego dochody z usług przez trzy kwartały wynoszą ledwie 1 mln 427 tys. zł?
To pytanie stawiają sobie co roku radni przy uchwalaniu budżetu zadłużonego po uszy miasta. Tym razem ciekawość co do kondycji finansowej miejskiej jednostki budżetowej jest tym większa, że po dyrektorze Sławomirze Grygo przejął ją we władanie dwa razy młodszy Andrzej Modzelewski. Pod jego zarządem powstała na październikową sesję Rady Miasta informacja o stanie organizacyjnym i finansowym MOSiR. Nowy dyrektor objął rządy w lipcu; wcześniej jako radny na etacie w MOSiR prawie półtora roku był specjalistą do spraw marketingu, czyli do organizacji i promowania imprez.
Dokładamy za mało? Zbudujmy nowszy basen
MOSiR dysponuje kilkunastoma obiektami, oprócz wymienionych, i udostępnianymi nieodpłatnie: boisko Orlik 2012 i siłownia na dworze przy ul. Katyńskiej, skate park na dawnej strzelnicy, plaża miejska (od 2015) czy scena mobilna. „W przypadku MOSiR, podobnie jak w przypadku szkoły, biblioteki trudno mówić o pojęciu zysku i straty”. Nawet jeżeli przychodzi to komuś wypowiedzieć z trudnością, to zyski i straty finansowe dotyczą nawet tak uduchowionej działalności jak oświata i sztuka. A tym bardziej sport i rekreacja. Z dokumentu dowiemy się jednak, że dochody za dziewięć miesięcy w MOSiR wzrosły w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku o 4,5 procent, a wydatki o 0,9 procent. Zwróćmy uwagę, że niecały wzrostowy procent wydatków dotyczy blisko 8 mln zł, gdy powyższe niecałe 5 procent – niespełna 1,5 miliona zł, czyli sumy około pięciokrotnie mniejszej. Po zarobkach 106-osobowej załogi, drugi kosztochłon to nowy basen, przemianowany przez dyr. Modzelewskiego na park wodny, z palmą przy wejściu. Na razie w tym roku to „tylko” 2 mln 37 tys. zł, ale w planie do końca roku ma pożreć jeszcze 650 tys. zł. Jednocześnie dochody PW z biletów to 869 tys. zł, czyli zaledwie 43 procent kosztów utrzymania obiektu. Tymczasem – jakby tego dokładania do rozkoszy w wodzie było za mało – ekipa prezydenta Mariusza Chrzanowskiego w założeniach polityki społeczno-ekonomicznej dla Łomży na 2016 r. proponuje... rozbudowę bazy MOSiR: Parku Wodnego o część zewnętrzną w postaci basenu i wodnego placu zabaw dla dzieci, natomiast kompleksu sportowo-rekreacyjnego Orlik 2012 o kolejne boisko do piłki nożnej, lecz pod warunkiem... uzyskania dofinansowania ze środków zewnętrznych! I planowany jest zakup sprzętu na siłownię w parku wodnym i stadionie! Czemuż radni nie chcą nigdy poznać i analizować liczb... W dokumencie mowa, że „w projektach unijnych ani w jednym wypadku nie zakładano, że obiekty te będą dochodowe”, lecz zakładano odpowiednią liczbę wejść, minimalne zatrudnienie i korzyści, jak poprawa stanu zdrowia mieszkańców, lepsze wykorzystanie czasu wolnego czy więcej turystów. Jeszcze nie wpłynęli oni do Portu Łomża na tyle licznie, by podnieść jego rentowność z 10 procent.
Frekwencja „imponująca”, tylko tłumów nie widać
Krótko mówiąc: kiedy budowaliśmy z dofinansowaniem unijnym nowe obiekty, to zakładaliśmy, że nie będzie z nich dochodu, a jak zbudowaliśmy, to okazało się, że trzeba je finansować z pustawek kasy miasta Łomża. Autorzy opracowania piszą, że „odpowiednia” liczba wejść jest realizowana „z nadwyżką”, lecz nie precyzują, z jakim naddatkiem i „czy” zyskiem. Uważają, że MOSiR prowadzi „oszczędną politykę wydatków” i zwiększania dochodów, dlatego twierdzą, że „głównym kryterium oceny działalności powinno być korzystanie z obiektów i imprez ze strony mieszkańców Łomży. W tej dziedzinie jest ona imponująca i bardzo często na granicy możliwości przepustowych obiektów”.
Wykorzystanie „imponujące”, i to na granicy możliwości „przepustowych” obiektów?! Ktokolwiek bywał w poprzednim i w tym roku na festynach czy zawodach na stadionie miejskim, bulwarze nad Narwią, w Porcie Łomża, na obu basenach czy Orliku 2012 – musiałby wesprzeć się jednak własną pamięcią i przywołać raczej wspomnienie przygnębiających pustek na imprezach, z pewnością nie imponujących tłumów. Przecierajmy oczy ze zdumienia na opinie własne organizatorów z MOSiR.
Mirosław R. Derewońko