Poetycki „Pasjans na dwóch”
– To recital dwóch dojrzałych facetów z pewnym dorobkiem, którzy lubią się ze sobą spotykać, także na estradzie! – mówi Grzegorz Turnau. – Taką formę występu przenieśliśmy z życia prywatnego. Nie pisaliśmy sobie dialogów czy scenariusza do programu „Pasjans na dwóch”. To, jak się ze sobą porozumiewamy prywatnie przenieśliśmy na scenę i to się sprawdza od wielu lat. Sprawdziło się również w Łomży, gdzie publiczność wypuściła Andrzeja Sikorowskiego i Grzegorza Turnaua ze sceny dopiero po trzech bisach, gdy zaprezentowali większość ze swych ponadczasowych przebojów: solo, w duecie, a nierzadko w bardzo zaskakujących wersjach.
Andrzej Sikorowski i jego zespół Pod Budą był już gwiazdą polskiej piosenki, gdy młodszy o 18 lat Grzegorz Turnau zaczynał swoją, równie wielką, karierę. Podobne postrzeganie świata, stylistyka twórczości czy nawet poczucie humoru zbliżyły ich do siebie i tak narodził się pomysł wspólnego, kameralnego, bo tylko na dwa głosy, fortepian i gitarę, recitalu. Zarejestrowali go na płycie i od blisko 10 lat z powodzeniem występują w duecie. W niedzielny wieczór zaprezentowali się w Łomży od strony mniej znanej publiczności, wykonując nie tylko piosenki, ale też gawędząc, żartując i przekomarzając się na scenie, niczym w kabarecie.
– To typowo towarzyska forma spotkania – wyjaśnia Grzegorz Turnau. – Spotykamy się, gadamy w samochodzie, gadamy w hotelu, a potem gadamy na scenie!
Nie mogło się też jednak obyć bez kultowych przebojów obu artystów. „Bardzo smutna piosenka retro”, „Nie przenoście nam stolicy do Krakowa”, „Kraków - Piwna 7”, napisana przez Andrzeja Sikorowskiego dla Maryli Rodowicz „To już było”, „Bracka” czy „Cichosza” były przyjmowane przez słuchaczy z ogromną radością, ale chętnie słuchano też tych nowszych, np. przejmującej ballady „Lekcja religii” Sikorowskiego czy wiązanki utworów z nowego projektu Turnaua, „Siedem widoków w drodze do Krakowa”. Nie zabrakło też przypomnienia miejsc których już nie ma oraz ludzi z nimi związanych: twórcy Piwnicy pod Baranami Piotra Skrzyneckiego („Żal za Piotrem S.”), Marka Grechuty („ Historia pewnej podróży” jego autorstwa) czy Wiesława Dymnego, autora tekstu ponadczasowego „Pejzażu horyzontalnego”.
– To nie jest kwestia takiego naszego bardzo przemyślanego zamiaru – wyjaśnia Andrzej Sikorowski. – Miasto Kraków to jest równocześnie coś takiego, gdzie plotą się losy ludzi których nie ma, którzy są i będą kontynuować nasz pomysł na życie artystyczne. Dlatego ten krakowski grajdół, bo ja to mówię z całym przemyśleniem, jest takim tyglem, w którym topi się to stare z tym nowym. I to, że Turnau i Sikorowski śpiewają dzisiaj na przykład piosenkę skomponowaną przez Pawluśkiewicza, to jest cały czas powrót do tego, co uważamy za własne, mądre i potrzebne!
Słuchacze bardzo chętnie włączali się do wspólnego śpiewania z artystami, co szczególnie efektownie zabrzmiało w „To już było”; zaskoczyli też Grzegorza Turnaua perfekcyjnym gwizdaniem we wstępie i rozwinięciu „Cichosza”, gdzie zastąpili partię oboju.
– Od początku miałem wrażenie, że publiczność łomżyńska była świadoma po co przyszła, kogo chce wysłuchać i znała nasze piosenki, co jest istotne – mówi Grzegorz Turnau. – Jest bardzo wielu artystów, estradowych produkcji, ogromna ilość koncertów i należy docenić to, że cały czas przychodzą na nasze wspólne występy, Andrzeja solowe, bądź moje z zespołem: świadomi tego, czego mogą się spodziewać, że nie są to jakieś awangardowe, eksperymentalne formy, ale piosenki zakorzenione już w jakiejś poetyce, kojarzące się z Krakowem, czasami Piwnicy pod Baranami, z której też się wywodzę.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk