Inauguracja sezonu w rocznicę tragicznych wydarzeń
Utwory Wolfganga Amadeusza Mozarta, Camille Saint-Saënsa oraz Preludium katyńskie Bogdana Szczepańskiego zabrzmiały na inauguracji nowego sezonu artystycznego łomżyńskiej Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego. – Preludium katyńskie to utwór, który powstał w szkicach na przełomie lat 2000/2001 – mówi jego twórca Bogdan Szczepański z Łomży. – Bezpośrednim przyczynkiem było spotkanie z przyjacielem naszej rodziny, nieżyjącym już starszym panem, który opowiadał, że bez mała po 60 latach odnalazł swojego ojca, a w zasadzie to, co po nim pozostało i przynajmniej wie, gdzie i jak zginął... Dzieło łomżyńskiego kompozytora wykonano w 76. rocznicę agresji sowieckiej na Polskę, a pamięć bohaterów września 1939 roku uczczono minutą ciszy.
Na inaugurację nowego sezonu łomżyńska orkiestra zagrała pod batutą dyrygenta Grigora Palikarova z Bułgarii oraz z udziałem solisty, portugalskiego skrzypka Emanuela Salvadora.
Preludium katyńskie, utwór oparty na motywach z polskich pieśni patriotycznych, został wykonany jako pierwszy. I chociaż Bogdan Szczepański miał już okazję słyszeć swe kompozycje w wykonaniu orkiestry, której podporą jest od niemal 30 lat jednak dla Preludium katyńskiego splot tragicznych wydarzeń dopisał ciąg dalszy.
– Utwór przeleżał dosyć długo, aż pod koniec 2009 r. poproszono mnie o tego typu kompozycję dla jednej z polskich orkiestr symfonicznych – mówi Bogdan Szczepański. – Wtedy, niemalże w ostatniej chwili, dopisałem drugą część, marsz żałobny. Koncert został zaplanowany na 13 kwietnia 2010 r. w Toruniu, jako koncert pamięci ofiar katyńskich, jednak wiemy co stało się 10 kwietnia, tak więc prawykonanie owych kompozycji wiązało się zarówno z pamięcią ofiar Katynia, jak i pary prezydenckiej oraz innych ofiar katastrofy smoleńskiej. Wtedy też zrezygnowałem z wykonywania części drugiej, jako zbyt przejmującej i tragicznej.
Kolejne punkty czwartkowego koncertu, zgodnie z jego tytułem „Trzy epoki”, były znacznie wcześniejsze i odznaczały się znacznie mniejszym ciężarem gatunkowym. Najpierw Emanuel Salvador z towarzyszeniem łomżyńskich filharmoników mistrzowsko wykonał Koncert skrzypcowy nr 5 A-dur KV 219 Wolfganga Amadeusza Mozarta, po czym po przerwie orkiestra zagrała jedną z najbardziej znanych symfonii tego kompozytora, Symfonię nr 28 C-dur KV 200.
– Mozart jest według mnie jednym z tych kompozytorów, których twórczości nie można nie kochać! – podkreśla Emanuel Salvador. – I chociaż może wydawać się, że jego muzyka jest niezwykle prosta, to tak naprawdę odpowiednie oddanie wszystkich jej kolorów, odcieni czy zadziwiających rozwiązań, niezależnie od tego, czy mówimy o operze, symfonii czy koncercie, jest już znacznie trudniejsze i wtedy okazuje się, jak bardzo są bogate. Jego utwory wciąż można odkrywać na nowo, wszystko w nich współgra, jest idealnie dopasowane, tak jak na perfekcyjnie skadrowanym zdjęciu.
Skrzypek pojawił się na scenie raz jeszcze, by zabłysnąć w wirtuozowskiej Introdukcji i rondo capriccioso op. 28 Camille Saint-Saënsa, francuskiego kompozytora z przełomu XIX i XX wieku, oczarowując słuchaczy nie tylko umiejętnościami, ale też nieukrywaną sympatią do Polski.
– W ubiegłym roku przeprowadziłem się do Polski, ponieważ przyjechałem poślubić polską dziewczynę – mówi Emanuel Salvador. – Jest również muzykiem i dyrektorem Baltic Neopolis Orchestra, z którą też współpracuję, bo moja aktywność artystyczna koncentruje się obecnie na Polsce. Mieszkam w Szczecinie i to jest teraz moja baza. Ale w Polsce koncertowałem sporo już wcześniej: w Kaliszu, Opolu, albo bardzo blisko Łomży, bo w Białymstoku, bo pierwszy raz byłem tutaj przed pięciu laty.
– Program koncertu ustaliliśmy razem z maestro Zarzyckim tak, żeby znalazło się w nim coś współczesnego oraz klasycznego – dodaje Grigor Palikarov. – Dużą niespodzianką okazała się dla mnie tutejsza orkiestra. Moim głównym zajęciem jest prowadzenie orkiestry Opery Narodowej w Sofii, dużej orkiestry symfonicznej w dużym mieście. Łomża ma, jak myślę, nie więcej jak 75 tysięcy mieszkańców, ale w Europie często spotykam się z sytuacją, że ludzie w małym miastach grają muzykę i czynią to bardzo dobrze. Podobnie jest tutaj: przygotowaliśmy program bardzo łatwo, bez żadnych kłopotów, koncert też wypadł nieźle, dlatego jako dyrygent jestem bardzo zadowolony i mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk