Nocny Kochanek Kapitana Bomby
Nocny Kochanek, żartobliwe wcielenie zespołu Night Mistress, rozpoczął w Łomży trasę koncertową. Ceniona przez fanów i znawców gatunku grupa hard 'n' heavy zdobyła ogólnopolską popularność po rozpoczęciu współpracy z twórcami kultowej kreskówki „Kapitan Bomba”, do której nagrywa lżejsze, bardziej przebojowe piosenki z prześmiewczymi polskimi tekstami. – Słynny już „Minerał...” i wystąpienie w „Zemście Faraona” dało nam dużego kopa, zapoczątkowało Nocnego Kochanka i bez tego sukcesu, tego zespołu pewnie by dzisiaj nie było – mówi wokalista Krzysztof Sokołowski. – Ale jak zobaczyliśmy liczbę wyświetleń na youtubie i to, co dzieje się na koncertach, stwierdziliśmy, że warto pociągnąć ten temat dalej. I do grudnia mamy zaplanowanych 27 koncertów, a w połowie września ukaże się płyta z tym materiałem!
Piątkowy koncert w klubie PopArt był nie tylko początkiem ogólnopolskiej weekendowej trasy Nocnego Kochanka, inaugurował też bowiem kolejny sezon koncertowy w Miejskim Domu Kultury – Domu Środowisk Twórczych oraz był premierą najnowszego nabytku placówki – cyfrowego miksera Behringer X32, który zastąpił wysłużoną analogową konsoletę. Okazji do jej wykorzystywania nie zabraknie też w przyszłości, bo już wiadomo, że w MDK zagrają jesienią m. in. Organek czy Wolf Spider, toczą się też rozmowy z innymi wykonawcami. Jako support przed Nocnym Kochankiem zaprezentowała się grupa SteelFire z Mińska Mazowieckiego. Zespół łączy w swych utworach przebojowość amerykańskiego rocka lat 80. z dynamiką hard rocka, dodając do tego przebojowe refreny i sporą dozę gitarowej wirtuozerii. Dlatego takie utwory jak: „Ready To Rock”, „Walk Of Shame” czy „Przyjmij to na twarz”, w którym żywiołowy i szalejący na scenie wokalista Paweł Markowski o mało nie znokautował statywem mikrofonu basisty, zostały bardzo ciepło przyjęte przez nieliczną jeszcze publiczność.
Night Mistress/ Nocny Kochanek zgromadził już pod sceną znacznie więcej słuchaczy, co jednak nie dziwi w kontekście popularności filmu i serialu „Kapitan Bomba”.
– Rzeczywiście wszystko zaczęło się od kapitana Bomby – mówi Krzysztof Sokołowski. – Ale zanim pojawiliśmy się w pełnometrażowej „Zemście Faraona” kilkakrotnie pojawialiśmy się u Bartka w kreskówkach, fragmenty naszych kawałków były tam często wykorzystywane. W jednym z odcinków pojawiliśmy się nawet jako zespół, właśnie jako Nocny Kochanek. Bartek Walaszek, reżyser kreskówki, celowo tak przekręcił naszą nazwę, zresztą jest to w jego zwyczaju, żeby wszystko robić na opak i stąd taka nazwa, mimo tego, że Night Mistress to nocna kochanka.
Swoistą klamrą spinającą występ, obecnie warszawskiego, kwintetu były utwory Iron Maiden: odtworzony przed intro „The Wicker Man” oraz zagrany jako ostatni bis „Fear Of The Dark”, jednak pomiędzy nimi muzycy zdecydowali się wykonać bardzo przekrojowy repertuar. Sięgnęli więc zarówno do dynamicznego heavy z najnowszej płyty „Into The Madness”, przypomnieli też polskojęzyczne utwory z pierwszego demo sprzed 10 lat, jak „Upadek” czy w „W sidłach”.
– Night Mistress to co innego, Nocny Kochanek to co innego, ale zdajemy sobie sprawę, że nie do końca da się to rozgraniczyć – zauważa Sokołowski. – Na ten moment jest więc tak, że ten repertuar mieszamy, aczkolwiek z biegiem czasu, szczególnie po wydaniu płyty, będą to już w większości koncerty oscylujące wokół Nocnego Kochanka.
Słuchacze najżywiej reagowali jednak na utwory z kultowej kreskówki, jak: „Wielki wojownik”, „Andżeju” czy „Minerał Fiutta”, często wtórując wokaliście czy śpiewając całe refreny. Równie gorąco przyjęto też przebojowy numer „Wakacyjny”, który za sprawą nakręconego na plaży żartobliwego teledysku już podbija internet.
– W ciągu ostatniego półrocza zdecydowaliśmy się, że zrobimy taką jajcarską płytę, bo zauważyliśmy, że nasza taka twórczość też cieszy się zainteresowaniem – wyjaśnia Sokołowski.
– Nie jesteśmy do końca poważnymi ludźmi, stwierdziliśmy więc, że w tym też się odnajdziemy.
Ludzie przychodzą głównie po to, żeby się pobawić, czasem pośpiewać te kawałki, których tekst dobrze znają i zazwyczaj chyba tak jest, że przy kawałkach które się zna, człowiek bawi się lepiej – dodaje wokalista Night Mistress.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk