Napad na lombard w Łomży czy pijacka breweria
We wtorek wieczorem po godzinie 19. dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Łomży otrzymał zgłoszenie, że dwóch młodych mężczyzn kręci się w okolicy jednego z lombardów w mieście. Osoba zgłaszająca to zdarzenie poinformowała również, że jeden z mężczyzn miał rzucić butelką w drzwi. Na miejsce natychmiast udał się patrol, który szybko zatrzymał podejrzewanych o ten czyn.
Okazało się, że obaj mężczyźni byli pod wyraźnym wpływem alkoholu. Pierwszy, 28-latek, który rzucił w szybę drzwi lombardu butelką, miał w wydychanym powietrzu prawie 2 promile; drugi, towarzyszący mu 20-latek, trochę ponad promil. Obaj byli już wcześniej znani policjantom i zostali zatrzymani do wytrzeźwienia. Starszemu z nich zostanie prawdopodobnie dzisiaj postawiony zarzut zniszczenia mienia, a młodszy będzie świadkiem skutków „wyczynu” kolegi. Służby informacyjne łomżyńskiej policji nie podawały do publicznej wiadomości zdarzenia, czekając na zawiadomienie w tej sprawie właściciela lombardu. - Wstrzymywaliśmy się z podaniem informacji, ponieważ nie wiedzieliśmy, czy właściciel poczuje się pokrzywdzony i czy w ogóle zgłosi ten pijacki „napad na lombard” - przyznaje Urszula Brulińska z KMP w Łomży. - Dopóki osoba poszkodowana nie złoży nam zawiadomienia, nie możemy nic zrobić. Ale właściciel zgłosił się, oszacował szkody na 500 zł.
Zniszczenia mienia są w świetle prawa kwalifikowane różnie, w zależności od oszacowanej sumy strat. - Jeżeli kwota strat wynosi 437 zł 50 groszy, jest mniejsza lub równa, to czyn kwalifikowany jest jako wykroczenie, podpada pod artykuł 124 kodeksu wykroczeń. Takich zdarzeń było w Łomży od 1. stycznia do 31. lipca tego roku 40. Mogła to być wybita szyba, porysowany błotnik, urwana klamka czy lusterko w samochodzie. Jeśli oszacowana strata jest na kwotę wyższą niż 437 zł 50 gr, to kwalifikacja prawna jest z artykułu 288 paragraf 1 kodeksu karnego. Takich przestępstw było w mieście od początku roku do końca lipca 80. Warto zastanowić się, gdzie i kiedy wyrzucać butelkę.
Mirosław R. Derewońko
