Cmentarz z czasów Imperium Rzymskiego przy drodze S8
- Ludzie często myślą, że cywilizacja rozwijała się w starożytnym Babilonie, Egipcie, Grecji czy Rzymie, tymczasem nasze badania pokazują, że na terenie północno-wschodniej Polski w tamtych czasach też żyli ludzie, uprawiali ziemię, budowali domostwa, walczyli, podróżowali i kontaktowali się z Europą – przekonuje Antoni Smoliński (lat 58), prowadzący prace archeologiczne we wsiach: Ostróżne i Wyszomierz na drodze S8 m. Zambrowem a Ostrowią Mazowiecką. - To nie są ziemie zapóźnione i odizolowane od cywilizacji europejskiej, o czym świadczą nasze znaleziska, takie jak kilka grobów ciałopalnych zmarłych z pozostałościami, między innymi, tarczy, grotów i zapinek.
Prowadzone od początku maja prace archeologów przy S8 przyniosły nowe, ciekawe i zaskakujące czasami odkrycia. Naukowcy przemieszczają się z budowlańcami, przygotowującymi dojazdy do wsi i objazdy ludzkich siedzib przy okazji porządkowania i unowocześniania drogi ekspresowej S8. - Niecałe 10 km od Zambrowa we wsi Ostróżne odkryliśmy osadę późnośredniowieczną z XV w. do XVII wieku, czyli mniej więcej od czasów króla Władysława Jagiełły do króla Jana Kazimierza z okresu potopu szwedzkiego – opowiada Antoni Smoliński, którego nasi czytelnicy mogą pamiętać z wykopalisk na Wzgórzu św. Wawrzyńca w Starej Łomży sprzed ponad 10 lat, kiedy to archeolog postawił tezę, że chrześcijaństwo na Ziemi Łomżyńskiej ma przynajmniej tysiąc lat. - Mamy tutaj dużo śladów po zabudowaniach, jamy osadnicze, jamy posłupowe i po piwnicach. Jest kilka studni, na razie odkryliśmy dwie, jednak spodziewam się więcej, z potłuczonymi fragmentami ceramiki. Z kolei jakiś kilometr dalej w kierunku Warszawy natrafiliśmy na ślady osady z epoki brązu, wstępnie datowanej na 1700 lat przed nasza erą. I tu mamy sporo fragmentów ceramiki. Siedem kilometrów od Ostróżnego w stronę Warszawy pozostałości osadnictwa późnośredniowiecznego jest jeszcze więcej w Wyszomierzu. Występują tu zabudowania i osiem studni z 2. połowy XVII wieku. Wody tam już prawie nie ma, widać, że obniżyły się stosunki wodne przez te prawie cztery stulecia, lecz wydobyliśmy z nich prawie całe dzbany ceramiczne. Jest też rozbita, prawie cała misa, makutra, i ładne kafle piecowe, przyozdobione, wskazujące na zamożny dwór lub obiekt sakralny. Na jednym z nich widać krzyż, na drugim – osiołka i postać siedzącą na nim z krzyżem w ręce. Przypuszczam, że pochodzą z końca XVI wieku. A że kafle są dobrze opracowane naukowo, ustalimy to dokładnie.
Nasz archeolog opowiada o pogrzebie z II w. naszej ery
- W Wyszomierzu odkryliśmy również największą dla nas gratkę, której bez prac budowlanych przy S8 chyba nikt nigdy w życiu by się nie tylko nie dokopał, ale i nawet nie domyślił. Otóż mamy tu sześć - osiem, a może i więcej grobów ciałopalnych z czasów Imperium Rzymskiego. W Polsce to okres tzw. kultury przeworskiej; wstępnie datujemy te groby na II wiek naszej ery. Określenie groby odbiega od dzisiejszych o nich wyobrażeń. Ponad dwa tysiące lat temu ciała zmarłych palono na stosach razem z przedmiotami codziennego użytku, niezbędnych im w dalszej wędrówce przez zaświaty. Była to osoba wojownika, celowo tak to formułuję, gdyż kobiety też wyposażano w broń, a przy niej znaleźliśmy dwa groty: oszczepu i włóczni oraz umbo. Umbo to wypukła część okazałej tarczy z kolcem wzmacniającym atak i osłabiającym uderzenia przeciwnika czy przeciwniczki. To umbo mogło także służyć do zadawania ciosu podczas walki. Przetrwał spalenie imacz do uchwytu, a do tego fibula – zapinki, bo przecież nie było guzików, czyli jakby dzisiejsze agrafki do spinania części ubioru i ozdoby. Ach, byłbym zapomniał, że w płytkiej jamie grobowej znaleźliśmy ostrogi, co nie pozostawia wątpliwości, że ta osoba jeździła konno. Było na tym cmentarzyku i przetopione szkło po paciorkach oraz naczynia importowane, tzw. terra sigillata, odlewane, a nielepione ręcznie, ponieważ Rzymianie odlewali naczynia taśmowo. Mamy przypuszczenie, że mogła to być osoba, która do walki się wynajmowała, tak jak to współcześnie robią i żołnierze, i opryszki różnej maści. Groby były stosunkowo płytkie, a wsypywano do nich zmieszane rytualnie popioły ze spalenia ciała z pozostałościami po spaleniu przedmiotów użytkowych. Broń niszczono, zaginano, aby rabusie nie mogli jej ponownie użyć w walce. Spodziewam się po cmentarzysku jeszcze kilku niespodzianek...
Do Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży z terenu wykopalisk przy drodze S8 przywieziono do posklejania około półmetrowej wysokości pękatą, prawdopodobnie, popielnicę grobową. Budzi zainteresowanie tym większe, że w środku znajdowały się przepalone kamienie. I kości. Ludzkie...?
Mirosław R. Derewońko