Chałupy, studnie, pieniądze i obrączki przy drodze S8
- Badania prowadzimy na 102 arach terenu, z czego sprawdziliśmy 59 arów i udało nam się znaleźć 444 obiekty nieruchome: chałupy, jamy gospodarcze, paleniska i cztery studnie drewniane – mówi archeolog Mieczysław Bienia (lat 49) z Białej Podlaskiej, prowadzący duże prace archeologiczne we wsi Cibory Kołaczki przy łączniku drogi dojazdowej do ekspresówki S8 z Białegostoku przed Mężeninem. - To bardzo ciekawe i ładnie położone stanowisko: jakby wydma, piaszczysta wyspa, otoczona z każdej strony terenami gliniastymi. Widać, że ludzie lubili tutaj się osiedlać. Najstarsze fragmenty ceramiki i krzemienia znalezione w Ciborach pochodzą sprzed pięciu i więcej tysięcy lat.
Rozpoczęte w maju badania, którymi kieruje Bogdan Wetoszka z pracowni Bina w Komarówce Podlaskiej, trzeba było przerwać, ponieważ przygotowujący pod drogę teren budowlańcy usypali na środku obecnego wykopaliska hałdę o wysokości około 5 m i podstawie 20 m. Pod koniec tygodnia 10 – 12 pracowników archeologicznych powróci do poszukiwań. - Najstarsze z dotychczasowych znalezisk są wiórki krzemienne sprzed 5 – 8 tys. lat przed naszą erą, które mogły być grocikami do strzał, wkładkami do narzędzi tnących lub ostrzami – opowiada Mieczysław Bienia, prowadzący pracownię Izis z Białej Podlaskiej, która przebadała, m.in., w 2012 r. ulicę Żydowską w Łomży. - W okolicy Ciborów Kołaczków ludzie osiedlali się tym chętniej, że teren był suchy i nasłoneczniony.
Mała wieś wędrująca przez tysiąclecia
Druga faza osadnictwa i odkryć pochodzi z okresu kultury niemeńskiej, 2 500 do 1 700 lat przed Chrystusem. Odnaleziono fragmenty potłuczonych naczyń, w tym ostrodennych, ze stożkowatym dnem, dla łatwiejszego wstawienia w piasku lub umieszczenia na konstrukcji nad paleniskiem. - W poprzednich stuleciach odkrywane po innych kulturach znaleziska nie były dokumentowane, często je niszczono podczas budowy zamku, pałacu czy domu – wyjaśnia archeolog. - Nasza praca trochę przypomina wysiłki kryminologa, rekonstruującego na podstawie fragmentów bieg wydarzeń życia. Potłuczone naczynia prowadzą dociekania o przeszłości również do trzeciej fazy historycznej: do kultury łużyckiej sprzed 600 – 400 lat p.n.e., gdy powstawał Biskupin czy kwitła demokracja Aten. - Mamy też dużo fragmentów naczyń grubościennych, ich ścianka ma nawet powyżej centymetra, garnki są wprawdzie prymitywnie wykonane, lecz mają bogate zdobienia – kontynuuje Mieczysław Bienia. - Pochodzą z okresu pojawienia się na tych ziemiach Słowian, z jakiegoś IX lub X wieku. W Ciborach Kołaczkach mamy też liczne ślady zamieszkiwania naszych bezpośrednich przodków z XII czy XIII wieku, jak obiekty mieszkalne, niewielkie chałupy na około 3 na 4 metry. Musiały być małe, ze względu na trudności z ogrzewaniem większej izby. Niewykluczone, że niektóre to mogły być większe i cieplejsze ziemianki z wykopaną częścią mieszkalną i dachem tuż nad powierzchnią.
Drewniane kłody studni odkrywają słoje
Ludność z wczesnego średniowiecza, dziesiątkowana przez choroby i której nie było takie mnóstwo jak współcześnie, nie była zanadto przywiązana do terenu. Jeśli w wyniku uprawy ziemia jałowiała, kilkunastoosobowe osady przenosiły się kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów dalej i powracały „do siebie” po kilku latach. Siali i zbierali na nowo plony, aż do wieku XIII, kiedy to ustala się wartość miejsca, za czym idzie przywiązanie do ziemi „rodowej”. Wówczas wiele wędrownych, w swoisty sposób opisany powyżej, wiosek zamienia się w osady, pozyskując nazwę. W połowie XV w. źródła pisane potwierdzą nazwę Cibory Kołaczki, która w mowie ludu mogła istnieć i stulecie wcześniej. - Znaleźliśmy też sporo monet, na razie najstarszy jest denar jagielloński z 2. połowy XV w. - uchyla rąbka tajemnicy badacz. - Mamy niezbyt cenne, dosłownie i w przenośni, szelągi Jana Kazimierza. Ciekawe są obrączki, miedziane, brązowe i srebrne, oraz pierścionki z drutu, z miejscem na oczko z kamienia. Ciekawi jesteśmy wyników badania dendrochronologicznego próbek drewna z chałup i ze studni. Na podstawie układu słojów specjaliści z AGH w Krakowie określą datę ścięcia drzewa. Owszem, mogło leżeć pięć, sześć laty przed wykorzystaniem, ale to i tak znacznie precyzyjniejsza metoda na określenie dawności, niż radiowęglowa, pozwalająca datować z dokładnością + - 60 lat.
Mirosław R. Derewońko