Puzonowa rumba u kapucynów
Złożony z czterech puzonistów TrombQuartet zagrał w kościele ojców kapucynów podczas XXII Międzynarodowego Festiwalu Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża. Artyści z Poznania popisowo wykonali zarówno utwory klasyczne, jak też muzykę filmową, rozrywkową i standardy jazzowe. – Ten kwartet puzonowy jest ewenementem w skali kraju! – podkreśla dyrektor artystyczny festiwalu Jacek Szymański, dodając, że istnieją różne kwartety, puzonowe już znacznie rzadziej, ale ten jest jedynym działającym tak regularnie i na tak wysokim artystycznym poziomie. – Wiemy, że istnieje kwartet puzonowy w Krakowie, w Warszawie jest kwartet zajmujący się tylko muzyką dawną, są na pewno obowiązkowe kwartety w szkołach średnich czy akademiach muzycznych, ale koncertujący i robiący próby kwartet puzonowy – w tej chwili jesteśmy chyba jedynym takim zespołem w Polsce – potwierdza Piotr Banyś.
Festiwal Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża to nie tylko koncerty z muzyką klasyczną, operetkową czy wystawienia klasycznych oper, ale też każdego roku w jego programie są wydarzenia trudne do zaszufladkowania. I tak po prezentacji muzyki tybetańskiej, chorału gregoriańskiego, bandurowego duetu małżeństwa Kuźmyczów z Ukrainy czy bawarskiego zespołu Monsters Of Humppa przyszła pora na autorski koncert zespołu TrombQuartet. Piotr Banyś, Wojciech Jeliński oraz bracia Marek Kaczor i Tomasz Kaczor to muzycy niezwykle wszechstronni, znani chociażby ze współpracy z Filharmonią Poznańską im. T. Szeligowskiego oraz Teatrem Wielkim im. S. Moniuszki w Poznaniu.
– Od początku założyliśmy, że chcemy, aby ten zespół regularnie koncertował i przeprowadzał próby – mówi Tomasz Kaczor. – Zaczęło się to wszystko od hobby, bo gramy na puzonach i po kilku próbach kwartetu stwierdziliśmy, że byłoby fajnie zrobić coś więcej!
W Łomży wystąpili w kościele kapucynów i było to pierwszy festiwalowy koncert w tej świątyni w 22-letniej historii imprezy.
– Do pewnych miejsc wracamy, ale są też nowe miejsca koncertowe – podkreśla Jacek Szymański. – Dlatego po raz pierwszy koncertujemy w kościele przyklasztornym ojców kapucynów, bardzo pięknym architektonicznie obiekcie o świetnej akustyce!
– To wspaniałe miejsce, akustyka dosyć ciekawa – na początku próby wydawało się nam, że może za dużo jest tego pogłosu, że pewne niuanse, drobne nutki czy wartości gdzieś znikną, ale kiedy przyszli ludzie to wszystko się wyrównało – dodaje Piotr Banyś.
Koncert został podzielony na kilka bloków. W pierwszym artyści wykonali klasyczne kompozycje takich twórców jak np. Jan Sebastian Bach czy Józef Haydn, by płynnie przejść do romantycznych dzieł Piotra Czajkowskiego i Roberta Schumanna. Różnorodność programu podkreślał jego żartobliwy tytuł: „Słoń na trąbie rumbę rąbie”.
– Puzony mają olbrzymi zasięg dźwięku i moc brzmienia – wyjaśnia Jacek Szymański. – Stąd i tytuł dzisiejszego koncertu, bo słonie operują infradźwiękami, tymi bardzo niskimi, niekoniecznie słyszanymi przez człowieka, ale też tymi bardzo wysokimi rejestrami, jak się nawołują.
Nawiązywał do tego żartobliwy standard „Baby Elephant Walk” Manciniego o małym słoniątku, muzycy zaprezentowali też, oczarowanej ich kunsztem i zgraniem publiczności, wiązankę przebojów George'a Gershwina, filmowy temat z cyklu przygód agenta 007 Jamesa Bonda, rozsławione przez Ray'a Charlesa „Georgia On My Mind” czy legendarne „Take Five”, grając łącznie z bisem aż 19 utworów.
– Zaczęliśmy dziś od baroku i skończyliśmy na jazzie, ale nasz repertuar jest znacznie bogatszy – zaznacza Piotr Banyś. – Jest dużo transkrypcji, utworów aranżowanych czy pisanych specjalnie na kwartet puzonowy, ale sięgamy też po utwory renesansowe, po muzykę współczesną i polskich kompozytorów. Teraz naszym głównym celem jest nagranie płyty, w tym kilku utworów zagranych z sekcją rytmiczną, myślimy też o autorskich kompozycjach czy samodzielnych aranżacjach utworów, które chcielibyśmy grać.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk
