Scream Maker akustycznie w Pikoterii
Są jedną z największych nadziei polskiego hard rocka. Mają na koncie ponad 140 koncertów, w tym dwutygodniową trasę po Chinach. Ich debiutancki album „Livin’ In The Past” wydała amerykańska wytwórnia, a gościnnie zagrały na nim takie sławy jak Jordan Rudess z Dream Theater czy Wojciech Hoffmann z Turbo. Łomża była kolejnym etapem liczącej ponad 20 koncertów trasy Scream Maker. W piątkowy wieczór, zagrał w herbaciarni Pikoteria, prezentując akustyczne wersje własnych utworów oraz klasyki Whitesnake, Mr. Big, Judas Priest i Iron Maiden.
Koncert warszawskiego zespół poprzedziła Monika Adamska, która z towarzyszeniem gitarzystów Piotra Lewandowskiego i Konrada Malickiego zaśpiewała kilka piosenek. Scream Maker w Pikoterii zaprezentował się jako trio: Sebastian Stodolak – śpiew oraz Michał Wrona i Łukasz Mackiewicz – gitary.
– Nieczęsto gramy akustycznie i każdy nasz taki koncert jest lepszy! – mówi Sebastian Stodolak. – Mają one jakąś specyficzną atmosferę, zupełnie inną niż w tym pełnym metalowym rynsztunku, czujemy się na nich bardziej domowo, familijnie. Jest super i myślę, że będziemy kontynuować tę formę występów.
I chociaż był to dopiero piąty akustyczny występ, kojarzonego ze znacznie bardziej dynamicznymi, elektrycznymi koncertami, zespołu, to w tej łagodniejszej odsłonie Scream Maker byli równie przekonywujący. Muzycy w wersjach unplugged zaprezentowali zarówno utwory ze swego albumu oraz EP-ki „We Are Not The Same”, w tym przebojowe „Wanna Be A Star”, „Livin’ In The Past”, czy zagrany po raz pierwszy akustycznie „Yesterday’s Gone”, ale też kilka standardów hard ‘n’ heavy.
– To jest konieczne – wyjaśnia Sebastian Stodolak. – Nie każdy nasz utwór, który gramy elektrycznie jest łatwo transformowalny na formułę akustyczną. A z drugiej strony, jak już grasz akustycznie, to przychodzą różni ludzie, również tacy którzy cię nie znają i żeby skupić czyjąś uwagę potrzebujesz takich haczyków i utwory znane spełniają taką funkcję.
Wspomniane przez jednego z najlepszych młodych wokalistów młodego pokolenia „haczyki” sprawdziły się w Łomży doskonale, bo mało kto nie zna „To Be With You” Mr. Big, „Love Ain’t No Stranger” Whitesnake, „Before The Dawn” Judas Priest czy „Wasted Years” Iron Maiden. Dlatego zespół grał blisko dwie godziny, wykonując aż 21 utwory, w tym wspomniane już przeboje Mr. Big i Iron Maiden ponownie, na bis.
– Pikoteria jest świetnym miejscem na takie akustyczne sety, ale jeśli chodzi o koncerty elektryczne, to skoro mamy takiego bębniarza, który taszczy ze sobą perkusję na 30 m², to potrzebujemy większej sceny w jakimś klubie – podkreśla Sebastian Stodolak. – A my chcemy jak najwięcej koncertować, sprawia nam ogromną radość jak ludzie przychodzą specjalnie na nasz koncert, dlatego bardzo chętnie wrócilibyśmy do Łomży z pełnym składem!
Wojciech Chamryk
Współpraca: Dorota Orzechowska
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk