Światowy Dzień Chorego z cukrem we krwi
- Czułam się bardzo dobrze, o wszystkim mogłam sobie pomyśleć, tylko nie o cukrzycy – opowiada Halina Sokołowska (lat 67), członkini Stowarzyszenia Diabetyków, która z ok. pięćdziesięciorgiem koleżanek i kolegów spotkała się z okazji 23. Światowego Dnia Chorego w Centrum Rehabilitacji św. Rocha w Łomży. - Przypadkowo odkryłam 10 lat temu, w naszym szpitalu, że mam cukrzycę. Kilka lat wstecz wystąpiły powikłania typu naczyniowego i przechodzę teraz intensywne leczenie farmakologiczne. W Warszawie się leczę. W Łomży nie ma poradni naczyniowej, a diabetologiczna jest tylko w ośrodku SOMed, tam kolejki są na pół roku. Powinna być reaktywowana przy szpitalu.
Halina Sokołowska jest pielęgniarką i nie jest zdenerwowana na siebie, że długo żyła nieświadomie z nieleczoną cukrzycą, a na środowisko lekarzy. - Regularnie miałam robione pracownicze badania okresowe i żaden nie zdiagnozował u mnie poważnej choroby cywilizacyjnej XXI wieku. Cukrzyk ma często zimne dłonie i zimne stopy, nawet w ciepłych pomieszczeniach. Na mrozie wyje z bólu.
Chory z samotności się przewraca
Oddział Rejonowy Stowarzyszenia Diabetyków w Łomży, działający w mieście i powiecie, liczy 359 członków dorosłych i 22 dzieci i młodych. Prawie polowa nie płaci składek, ponieważ – jak przypuszcza niestrudzona prezes i serce stowarzyszenia Teresa Gołębiewska – pustki w kieszeni... - Leki cukrzycowe są bardzo drogie, nie wszyscy je wykupują, zaniedbując czasem nieodwracalnie własne zdrowie – martwi się Halina Sokołowska. - To zatrważające, to chyba ewenement w skali kraju, że nie mamy w Szpitalu Wojewódzkim poradni naczyniowej i diabetologicznej. Nasi chorzy jeżdżą z Łomży do Ostrołęki i Białegostoku, albo jak ja, aż do Warszawy. Nie każdego na to stać...
Gdy 79-letnia Zofia Dadełło kończy zapisywać na liście obecności wpłacających składki kolejnych ludzi, trwają badania poziomu cukru i cholesterolu we krwi, ks. Andrzej Mikucki z Caritas Diecezji Łomżyńskiej wita się z chorymi i przygotowuje się do mszy św.. Danuta Kolasińska (lat 82) także się na nią wybrała. - Przynależność i działalność w takim stowarzyszeniu ważna jest dla wszystkich chorych, nie tylko dla cukrzyków – twierdzi dziarska staruszka. - Chory w grupie znajduje wsparcie i ma więcej dobrego kontaktu ze światem. Jak siedzi sam, to wpada w ponuractwo i się przewraca.
Łomżyńskie Stowarzyszenie Diabetyków w 2014 r. prowadziło 21 szkoleń dla prawie 600 osób, wydało na sprzęt medyczny, m.in., glukometry, ponad 2 tys. zł, rozdało żywność za ponad 14 500 zł i odzież za ponad 1 600 zł. Zorganizowano trzy pikniki, gdyż spotkania niosą aktywność i radość. Cukrzycy co roku wyjeżdżają na pielgrzymki i wycieczki, na przykład, do Torunia i Częstochowy.
Każdego dnia można udzielić pomocy
- Gdzie tu jest coś do picia... – Halina Szantula (lat 78) rozgląda się po pomieszczeniu ze stolikami, na których stoją talerze z ciastkami na spotkanie po mszy św. - Przed chwilą w badaniu wyskoczył mi bardzo wysoki cukier, więc szybko zrobiłam sobie zastrzyk i muszę dostarczyć organizmowi dużo płynu... Już 15 lat sama sobie robię zastrzyki z insuliny, to nic strasznego. Cukrzyca wyszła mi przypadkowo przy badaniach ogólnych. Był u nas dr Ejsmont ze wspaniałym wykładem o cukrzycy i powiedział, m.in., że ta choroba strasznie się ostatnio po świecie rozplenia. Więc skomentowałam, że to zrozumiałe, skoro to choroba zakaźna. A po wykładzie jedna starsza pani mnie zapytała, czy to jest to prawda... I zrozumiałam, że jak się żartuje, to trzeba wiedzieć o czym i z kim. Jakie u siebie przed laty zauważyłam symptomy nieuświadomionej choroby? Piłam dużo, nie koniaki, a herbatę i kawę. Byłam spragniona, że na lekcje biologii i chemii w Liceum Medycznym szłam ze szklanką...
Polskie Stowarzyszenie Diabetyków w Łomży ma początki w działającym 10 lat od 1983 r. przy TPD kole przyjaciół dzieci chorych na cukrzycę, którego przewodniczącą – jak dziś prezesem PSD – była Teresa Gołębiewska (lat 76). - Światowy Dzień Chorego obchodziliśmy z Janem Pawłem II i Benedyktem XVI, a teraz z papieżem Franciszkiem – wspomina prezes wielkiego serca. - Ten dzień światu przypomina, że oprócz młodych, zdrowych i sprawnych, są wśród nas ludzie starzy, chorzy i niepełnosprawni. Po jednych to widać, jak siedzą na wózkach, a po innych nie, gdyż są cukrzykami, niektórzy w naszym PSD nawet od 30 lat, cierpią i chodzą. Dla mnie lata pracy to jak gdyby misja społeczna... Każdego dnia mam do kogo pójść, zadzwonić, mam komu doradzić i udzielić pomocy. Szczęśliwie, nie jestem chora na cukrzycę, a to poczucie obowiązku we mnie jest. Mam to we krwi.
Mirosław R. Derewońko