Kurpiowskie rzeźby w łomżyńskim muzeum
Rzeźby pochodzące z dawnych kapliczek, w tym unikalne okazy z przełomu XVIII i XIX w. składają się na kolejną wystawę stałą w Muzeum Północno-Mazowieckim w Łomży. – Adam Chętnik napisał kiedyś, że ludzie na Kurpiach potrafią zrobić wszystko – mówi autorka scenariusza wystawy Wiesława Pawlak. – I jeżeli chodzi o rzeźbę to potwierdzam, bo rzeczywiście mogli zrobić wszystko! Wystawa zainaugurowała też obchody roku Adama Chętnika w łomżyńskim muzeum, dlatego na jej otwarciu gościł Jacek Chętnik – wnuk wybitnego etnografa i założyciela skansenu w Nowogrodzie.
– Ta wystawa, to pierwszy krok muzeum w uczestnictwo w obchodach roku rocznicowego Adama Chętnika – mówi Jacek Chętnik. – W 2015 r. jest 130 rocznica jego urodzin i chociaż inauguracja odbyła się w Warszawie 16 stycznia w Centralnej Bibliotece Rolniczej, to jesteśmy już umówieni z panem dyrektorem na uczestnictwo w wielu kolejnych wydarzeniach. Bo wartość tego roku polega na tym, żeby tę symbolikę Adama Chętnika wykorzystać dodatkowo dla promocji regionu i działalności muzeum!
„Kurpiowskie osóbki” wpisują się doskonale w jubileuszowy rok Adama Chętnika (1885-1967), tym bardziej, że część prezentowanych na niej eksponatów pochodzi również ze zbiorów noszącego jego imię Skansenu Kurpiowskiego w Nowogrodzie. Wystawa składa się z dwóch części. Na pierwszej zaprezentowano religijne rzeźby, świątki i kapliczki, które przez setki lat były naturalnym elementem krajobrazu kurpiowskiej wsi. To, podyktowany warunkami lokalowymi, wybór najciekawszych i najbardziej reprezentatywnych krucyfiksów, rzeźb kapliczkowych, ale też domowych, eksponowanych w tzw. „świętym kącie” kurpiowskiej chaty, tradycyjnych rzeźb, wykonanych przez ludowych twórców.
– Rzeźbiarze nie mieli ziemi, często wędrowali, ale cieszyli się ogromnym szacunkiem i uznaniem – opowiada Wiesława Pawlak. – Zapotrzebowanie na ich prace było bardzo duże, ale jednocześnie rzeźby musiały odzwierciedlać autentycznych świętych, dlatego musieli być bardzo sprawni technicznie.
Przekonują o tym prace Łukasza Raczkowskiego czy Andrzeja Kaczyńskiego z połowy XIX w., ale też tych bezimiennych twórców, którzy nigdy nie sygnowali i nie podpisywali swoich rzeźb, które jednak dotrwały do naszych czasów. Wystawę oryginalnych rzeźb i rekonstrukcji, jak np. kapliczki brogowej z końca XIX w. z figurą św. Jana Nepomucena z miejscowości Kozioł, dopełnia prezentacja multimedialna z setkami zdjęć kapliczek, które uległy zniszczeniu w czasie obu wojen światowych, bądź zostały rozgrabione przez „kolekcjonerów” oraz tych istniejących do dziś, a także informacje o regionie, o rzeźbiarzach, oraz poszczególnych świętych.
– Najstarsze zdjęcia zrobił Adam Chętnik w latach 20. XX wieku – mówi Wiesława Pawlak. – Następne zdjęcia zostały wykonane przez kolejne pokolenia muzealników, a wystawę poprzedziły wyjazdy terenowe, w których oprócz mnie brali udział nasz fotograf Bolesław Deptuła i kierowca Kazimierz Zawłocki. Byłam przekonana, że nic nie znajdziemy, że teren został już przez nas dokładnie przeszukany, ale dzięki naszemu kierowcy znaleźliśmy jeszcze po lasach kilka kolejnych kapliczek!
– Planując wystawy stałe zakładaliśmy, że będziemy pokazywać wystawy związane z regionem – dodaje dyrektor Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży Jerzy Jastrzębski. – Pokazujemy więc rzeźby z terenu Kurpiowszczyzny – Puszczy Zielonej, ale chodziło nam też o to, że o ile bursztyn – który zostanie pokazany w następnej w kolejności, w grudniu tego roku na wystawie stałej „Bursztyn dorzecza Narwi” – jest bardziej związany z tą kulturą materialną, to wystawa rzeźb ma związek z kulturą duchową regionu.
Wojciech Chamryk