Do redakcji „Głosu Nowogrodzkiego”
Jestem czytelniczką „Głosu Nowogrodzkiego” i rodowitą mieszkanką Nowogrodu. W każdym numerze znajduję bardzo ciekawe artykuły dotyczące miasta Nowogrodu, jego historii, tradycji, kultury, ciekawych ludzi itp.
Chciałabym na łamach tej gazety, krótko przedstawić fragmenty dotyczące odbudowy, budowy naszego miasta i pracy przy Skansenie w Nowogrodzie w latach pięćdziesiątych.
W swoim artykule wykorzystam wiedzę i dokumenty w postaci zdjęć, które przekazał mi mój nieżyjący dziadek. Na wstępie przytoczę cytat Grzegorza Piramowicza, który pisał:
„ Mają to ludzie powszechnie z wychowania i prawie z przyrodzenia, iż miejsce, w którym życie odebrali, w którym rodzice ich wypielęgnowali, przenosząc je nad inne miejsca, życzą współziomkom swoim więcej, niż innym ,radzi by widzieli, żeby ich miasto, wieś, kraina opływała we wszystko, cześć i sławę u ludzi miała”. Powyższe zdjęcia przedstawiają odbudowę zabytkowego Kościoła parafialnego w Nowogrodzie, przy którym pracował m.in. mój pradziadek J. Frąckiewicz i dziadek A. Lutrzykowski (1954r.)
Z opowiadań mojej mamy wiem, że dziadek po wojnie zajmował się gonciarstwem. Z ciekawością poznałam technikę wyrabiania gontów i muszę przyznać że nie było to proste zajęcie.
Chciałabym na łamach tej gazety, krótko przedstawić fragmenty dotyczące odbudowy, budowy naszego miasta i pracy przy Skansenie w Nowogrodzie w latach pięćdziesiątych.
W swoim artykule wykorzystam wiedzę i dokumenty w postaci zdjęć, które przekazał mi mój nieżyjący dziadek. Na wstępie przytoczę cytat Grzegorza Piramowicza, który pisał:
„ Mają to ludzie powszechnie z wychowania i prawie z przyrodzenia, iż miejsce, w którym życie odebrali, w którym rodzice ich wypielęgnowali, przenosząc je nad inne miejsca, życzą współziomkom swoim więcej, niż innym ,radzi by widzieli, żeby ich miasto, wieś, kraina opływała we wszystko, cześć i sławę u ludzi miała”. Powyższe zdjęcia przedstawiają odbudowę zabytkowego Kościoła parafialnego w Nowogrodzie, przy którym pracował m.in. mój pradziadek J. Frąckiewicz i dziadek A. Lutrzykowski (1954r.)
Z opowiadań mojej mamy wiem, że dziadek po wojnie zajmował się gonciarstwem. Z ciekawością poznałam technikę wyrabiania gontów i muszę przyznać że nie było to proste zajęcie.