Jaki piękny „gęboj” na ulicach Łomży
O 23 miejsca w Radzie Miasta walczy niemal 300 chętnych, a o jeden fotel prezydenta miasta 7. Ostrą konkurencję widać już przy ulicach. Na plandekach rozciągniętych pomiędzy słupkami znaków drogowych, albo na płotkach i łańcuchach wzdłuż jezdni wiszą piękni, młodzi i uśmiechnięci. Wiszą tam pełni nadziei na wybór z przekonaniem, że zrobili wszystko aby się pokazać. Okazuje się, że przynajmniej niektórzy z nich aby dać się zauważyć zajmują cały horyzont... kierowcy na skrzyżowaniu, czy pieszemu na przejściu.
Generalnie aby móc zawisnąć przy łomżyńskich ulicach kandydaci potrzebują zgody z ratusza, ale to w którym miejscu się wywieszą zależy już od nich.
- Wyrażając zgodę na umieszczenie materiałów wyborczych w pasie drogowym, Wydział Gospodarki Komunalnej nie ingeruje w ich lokalizację, jednak każdorazowo zwraca uwagę komitetom na konieczność zachowania bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego i estetykę miasta – mówi Łukasz Czech zaznaczając, że z zasady nie udziela się zgody na umieszczenie materiałów wyborczych na sygnalizatorach świetlnych, latarniach, słupach oświetlenia ulicznego oraz bezpośrednio na skrzyżowaniach i nad drogami.
Pozostawiona dowolność w wyborze miejsca prezentacji daje więc pole do popisu. Większość kandydatów wisi rozciągniętych wzdłuż ulic, ale niektórzy wykazali się większą kreatywnością rozciągając się np. na słupkach znaków drogowych w poprzek do jezdni. Zdarzają się też kandydaci swoim jestestwem skutecznie przysłaniają cały świat poza nimi. I właśnie z takimi przysłaniającymi widoki kandydatami mają teraz walczyć policjanci i strażnicy miejscy. Tak przynajmniej chcą najwyższe władze miasta. Wczoraj z Urzędu Miejskiego do policji i straży miejskiej zostało wysłane pismo w którym wiceprezydent Beniamin Dobosz (on akurat do wyborów nie staje) „prosi” o zwrócenie uwagi czy lokalizacja umieszczanych w pasie drogowym plakatów (banerów) wyborczych nie zagraża uczestnikom ruchu drogowego. Jak zaznacza wiceprezydent wystąpienie ma związek z „licznymi telefonami mieszkańców Łomży w sprawie”, a Kodeks wyborczy stanowi, że ,,policja lub straż gminna jest obowiązana usuwać na koszt komitetów wyborczych plakaty i hasła wyborcze, których sposób umieszczenia może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo bezpieczeństwu mienia bądź bezpieczeństwu w ruchu drogowym”.
Dziś rano pisma nie było jeszcze w straży miejskiej, ani w policji.
Problem może być znacznie większy niż się wydaje. Materiały wyborcze, a więc i wyborcze plandeki porozciągane przy ulicach Łomży podlegają ochronie prawnej i zrywać ich tak sobie nie można.