Jak Krystian chce zostać strażakiem...
Jesienią będzie miał – jak podkreśla - już 14 lat. Jest uczniem Publicznego Gimnazjum nr 1 w Łomży i... chce zostać strażakiem. Krystian już udowodnił, że ma do tego niezbędną... odwagę. Chłopak w ubiegłym tygodniu widział jak piorun uderzył w budynek ujęcia wody na Rybakach. Chwilę później uniosły się nad nim gęste kłęby czarnego dymu. Dwóch kolegów Krystiana uciekło, on został i wezwał na ratunek straż pożarną. - Na szczęście nic strasznego tam się nie stało, ale chcemy oficjalnie i publicznie podziękować Krystianowi za godną naśladowania obywatelską postawę – mówił Grzegorz Lewańczuk, prezes MPWiK w Łomży wręczając chłopcu markowy plecak wypakowany zeszytami i komplet długopisów firmy Parker.
Krystian opowiada, że gdy piorun uderzył w ujęcie wody na Rybakach on kręcił się kolegami w okolicach Starego Rynku. Mówi, że błyskawica i huk był tak wielki, że aż podskoczyli. Razem ruszyli w kierunku miejsca gdzie uderzył piorun. Po drodze koledzy uciekli, a Krystian widząc gęste kłęby czarnego dymu chwycił za telefon i wezwał straż pożarną.
- Telefon do straży znam na pamięć – mówi chłopak wymieniając jednym ciągiem 998 i numer alarmowy 112. - Nie pierwszy raz już wzywałem strażaków. Wcześniej, na początku wakacji, jak byliśmy z kolegami nad rzeką, to zauważyłem, że pali się trawa na łące też zadzwoniłem po straż pożarną.
14-letni Krystian opowiada, że jak dorośnie chce zostać strażakiem.
- Byłem u strażaków najpierw z przedszkolem, a później jeszcze ze szkoły i bardzo mi się tam podobało – mówi.
Tak jak każdy prawdziwy strażak na nagrody nie liczył. Zaskoczony był już tym, że został zaproszony do prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, do którego należy także ujęcie wody na Rybakach. Grzegorz Lewańczuk postanowił jednak wręczyć mu nagrodę za „godną naśladowania obywatelską postawę”.
- Po uderzeniu pioruna nic strasznego na Rybakach się na szczęście nie stało. Spaliło się coś w zasilaniu, a kłęby dymu, które widział Krystian, pochodziły z naszego zasilania awaryjnego – starego agregatu prądotwórczego, który zbudowany jest na bazie starego, czołgowego silnika diesla – opowiada prezes Lewańczuk. - Co prawda elektrycy kilka godzin musieli tam popracować, ale najbardziej nas cieszy to, że Krystian wykazał się prawdziwą postawą obywatelską. Gdyby faktycznie zaczęło się palić, dzięki jego interwencji strażacy mogliby szybko ugasić pożar.
Ujecie wody na Rybakach jest jednym z dwóch zapewniającym dostawy świeżej wody do mieszkań w Łomży. Stąd podawane jest około 200 tysięcy litrów wody na godzinę. W większości dociera ona do mieszkańców starej części miasta.
fot. Krzysztof Mierzejewski