Przejdź do treści Przejdź do menu
środa, 24 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Festiwalowa inauguracja w słońcu i deszczu

Koncertowy maraton rozpoczął główną część XXI Festiwalu Muzyczne Dni Drozdowo – Łomża. W niedzielę odbyło się aż sześć koncertów, w tym uroczysta inauguracja festiwalu w parku Muzeum Przyrody w Drozdowie i finał dnia w Centrum Katolickim w Łomży. Gwiazdami otwarcia festiwalu byli pianista Maciej Gański i Duo Sopot wiolonczelistki Anny Sawickiej i akordeonistki Elżbiety Rosińskiej, zaś wieczorem zaprezentował się wrocławski zespół Sisi Kucheza, grający zaskakujące wersje polskich i światowych przebojów. – Rozpoczynamy nową erę naszego festiwalu – podkreślał jego twórca i dyrektor artystyczny Jacek Szymański. – To nowy, pierwszy festiwal po 20 latach – dwudziesty pierwszy i wyjątkowy jak nigdy dotąd!

W tym roku festiwal rozpoczął się już 15 czerwca, zaś w sobotę i niedzielę odbyło się kolejnych siedem koncertów. Jednak dla publiczności takim swoistym sygnałem, że ma on miejsce jest koncert inauguracyjny w parku dawnego dworku Lutosławskich. 
Dlatego, mimo wiszącego w powietrzu deszczu, zaopatrzeni w parasole, płaszcze i peleryny przeciwdeszczowe słuchacze przybyli do Drozdowa. Czekała ich tam spora atrakcja, bowiem zestawienie takich instrumentów jak wiolonczela i akordeon nie zdarza się często, tym bardziej, że Anna Sawicka jest koncertmistrzem sekcji wiolonczel Opery Bałtyckiej, a Elżbieta Rosińska dziekanem wydziału instrumentalnego Akademii Muzycznej w Gdańsku. Artystki zaprezentowały zarówno utwory komponowane z myślą o taki  duecie, transkrypcje znanych przebojów, jak „Le grand tango” Astora Piazzolli, fragmenty klasycznych dzieł w rodzaju „Łabędzia” z „Karnawału zwierząt” Saint - Saensa jak też utwory solo na wiolonczelę oraz akordeon: „Preludium nr 21” Weiberga oraz „Sonatinę nr 1” Olczaka.
– Do stworzenia duetu zainspirował nas utwór, który wykonałyśmy dziś jako pierwszy – „Introdukcja Allegro” Matyasa Seibera – mówi Elżbieta Rosińska. – Jest to pierwsza kompozycja napisana oryginalnie na wiolonczelę i akordeon w latach 40. ubiegłego wieku. A ponieważ kiedyś postanowiłam uzupełnić swój solowy koncert o część kameralną, znałam wiolonczelistkę, bo pobierałyśmy nauki w tych samych szkołach – i tak to się zaczęło!
– Najpierw wykonywałyśmy utwory które były transkrypcjami, ale potem okazało się, że na ten skład jest bardzo dużo kompozycji – dodaje Anna Sawicka. – Mamy więc bardzo szeroki repertuar, głównie muzykę współczesną, ale dzisiaj starałyśmy się pokazać różne oblicza takiego składu, pasujące na koncert plenerowy.
Znany już festiwalowej publiczności pianista Maciej Gański wykonał zaś pieśni Chopina i Schumanna w transkrypcjach Liszta, co zakończyło się bisem, podobnie jak w przypadku Duo Sopot, a parasole okazały się niepotrzebne.

Summertime pod parasolami
Pogoda nie była już tak łaskawa dla słuchaczy, którzy zapełnili patio w Centrum Katolickim im. papieża Jana Pawła II  przy parafii Krzyża Świętego. Z czasem jednak przestało padać, a żywiołowe wersje wielkich przebojów w wykonaniu młodych wrocławskich muzyków z zespołu Sisi Kucheza sprawiły, że nikt nie myślał o kaprysach zmiennej aury.  Zespół tworzą bowiem klasycznie wykształceni muzycy: lider i pianista Piotr Łukaszczyk, perkusista Krystian Skubała i – grający z nimi zaledwie od poprzedniej środy – basista Wojciech Bergander. Razem z wokalistą Jakubem Giernatowskim i śpiewającym gitarzystą Maciejem Knopem stworzyli oni na bazie znanych przebojów coś zupełnie nowego. Zagrali bluesa, funky, żywiołowego rock and rolla i jazz, często przerabiając poszczególne utwory tak, że publiczność rozpoznawała je dopiero po refrenach, jak w zagranym w jazzowej aranżacji „Fever” czy przerobionym na bluesa „Johnny Be Goode”.
– Wychodzimy z założenia, że jak nie można czegoś zrobić lepiej, to można to „popsuć” po swojemu – mówi gitarzysta Maciej Knop. – Takie aranżacje wynikają też z braków w instrumentarium, bo zaczęliśmy od trudnych utworów, np. Michaela Jacksona i brakowało nas mniej więcej tylu, ilu nas było – dlatego musieliśmy sobie radzić inaczej.
– Brać oryginał i próbować go zagrać tak samo to jest błąd – dodaje basista Wojciech Bergander. 
– Coverbandów jest mnóstwo, a fajnie jest zrobić coś więcej – wziąć utwór, który wszyscy znają i zrobić go po swojemu, np. „This Love” Maroon 5 czy „Sweet Home Chicago”.
Takie podejście było szczególnie słyszalne w rozciągniętym do kilkunastu minut klasyku The Rolling Stones „You Cant Always Get What You Want”, z popisami solowymi wszystkich muzyków. Publiczność zachwyciły też energetyczne wersje przebojów Czesława Niemena i Breakout, dlatego koncert zakończyło kilka bisów – jak przyznają muzycy, był to jak dotąd najdłuższy występ w historii zespołu. 
– To jest taka moja odskocznia, bo nie da się wariować na fortepianie grając muzykę Mozarta czy Bacha, a ja jestem bardzo energicznym mężczyzną – dlatego powstał ten zespół! – mówi Piotr Łukaszczyk, którego zobaczymy jeszcze na festiwalu również w roli pianisty wykonującego klasyczny repertuar.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk

Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę