Mały Karolek będzie miał koncentrator tlenu. Dziękujemy!
W piątkowe popołudnie prosiliśmy Państwa o pomoc w „zorganizowaniu” specjalistycznego urządzenia medycznego, koncentratora tlenu dla ciężko chorego małego Karolka. Państwa reakcja przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Zgłosiło się wielu gotowych pomóc. Najważniejsze jest jednak to, że dosłownie już kilka minut po opublikowaniu tekstu do redakcji zadzwoniła osoba, która posiada takie urządzenie i zgodziła się je bezpłatnie udostępnić Karolkowi. - Jestem ogromnie szczęśliwa! – mówiła w piątek późnym popołudniem wzruszona Beata Łepkowska. – Dzwoniłam już do tej pani – dziś jest to już niemożliwe, ale umówiłyśmy się na sobotę, bo zgodziła się wypożyczyć nam koncentrator na tak długo, jak to będzie potrzebne.
Karolek przyszedł na świat 1 kwietnia tego roku, po przebiegającej bez komplikacji ciąży.
– Dopiero po porodzie dowiedziałam się, że jest taki chory – mówi mama, Beata Łepkowska. – Zespół Edwardsa to kariotyp nieprawidłowy męski – prosta trisomia chromosomu 18. partii, czyli każda komórka jego ciała jest chora, bo w każdej z nich występuje ten dodatkowy gen.
Dochodzą do tego poważne wady serca: ubytek przegrody międzykomorowej, ubytek przegrody międzyprzedsionkowej, drożny przewód tętniczy, coś z zastawką mitralną.
- To poważna wada, ale nie będzie operacji ze względu na tę drugą chorobę, która jest tak poważna, że mój synek może umrzeć dzisiaj, za miesiąc, albo za kilka lat – mówi zrozpaczona mama.
Kilka dni po urodzeniu dziecko trafiło na tydzień do Centrum Zdrowia Dziecka, po czym wróciło do łomżyńskiego szpitala, a od 11 czerwca jest w domu. Jest pod stałą opieką lekarzy i pielęgniarek z białostockiej fundacji „Pomóż im”. Stamtąd rodzice dziecka pożyczyli też koncentrator tlenu, dzięki któremu Karolek wciąż żyje.
Rodzice obawiają się sytuacji awaryjnej, w której w mieszkaniu zabraknie prądu. Nawet jeśli przerwa w dostawie energii potrawa tylko kilka czy kilkanaście minut, Karolek będzie skazany na śmierć. Rozwiązaniem byłoby wykorzystywanie urządzenia mającego swoje niezależne zasilanie, jest ono jednak bardzo drogie, a jego zakup przekracza możliwości finansowe rodziny.
– Hospicjum nie ma przenośnego koncentratora, z tym jesteśmy przykuci do łóżka. A Karolek przecież jeszcze żyje, moglibyśmy wtedy wyjść na dwór, chociaż przed dom. Może ktoś ma taki używany koncentrator tlenu, albo zna kogoś kto go ma i mógłby odstąpić za niewielkie pieniądze - poprosiła o pomoc Beata Łepkowska.
I reakcja była natychmiastowa. Taki koncentrator tlenu znalazł się w... Łomży. Nie jest to jedyna oferta pomocy dla chorego dziecka. Otrzymaliśmy też kilka maili z propozycjami wsparcia finansowego dla tej rodziny, które też jest potrzebne. Za wszystko w imieniu rodziny Karolka, i swoim serdecznie dziękujemy.