Hala czeka na decyzje...
- Za długo dyskutujemy. Trzeba wreszcie zdecydować i zacząć robić – mówiła dr Krystyna Leszczewska, prorektor Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży, która uczestnicząc w debacie nad przyszłością hali targowej na Starym Rynku, zapewne tak jak większość obecnych, dowiedziała się, że „prace” nad określeniem jej przyszłego charakteru trwają już od 7 lat. - Pierwszą koncepcję przedstawiliśmy w 2008 roku. Ostatnie rysunki prezentowane pod koniec 2012 roku to wersja 7d – mówił Zenon Zabagło architekt z Biura Projektowego Atelier Zetta, które na zlecenia miasta zajmuje się rysowaniem kolejnych koncepcji hali targowej. Ta ostatnia też została odrzucona i projektanci czekają na kolejne określenie wizji hali. Teraz władze miasta chcą ją wypracować w drodze konsultacji społecznych, które formalnie rozpoczęła czwartkowa debata publiczna. Niestety nie było na niej prezydenta miasta, jego zastępcy, ani architekta miejskiego, a prezentujący władze Jerzy Lipiński, naczelnik Centrum Obsługi Inwestora niewiele wniósł do dyskusji.
Debata odbyła się w auli I Liceum Ogólnokształcącego przy ul. Bernatowicza. Prowadziła ją Dorota Sawicka dziennikarka z Białegostoku. Już pierwsze jej pytania: czy jest plan zagospodarowania tej części miasta? i co widzi tu prezydent? były zaskoczeniem dla przedstawiciela ratusza. Podobnie było w kwestii finansowej – ile mniej więcej jest potrzebne na remont hali i skąd mogą być pieniądze. Sytuację nieco ratowała tu Anna Kadłubowska naczelnik wydział rozwoju i funduszy zewnętrznych ratusza, która mówiła, że szansa na rewitalizację być może będzie w nowym Regionalnym Programie Operacyjnym województwa, ale raczej niewielka.
- Ja nie myślałabym tylko o rewitalizacji, ale o „infrastrukturze dla usług użyteczności publicznej” - odpowiadała dr Leszczewska wskazując, że w tym priorytecie środki mają być znacząco większe. - Ja halę targową widzę jako serce starego miasta widzianego od teatru po bulwary.
Prorektor PWSIiP mówiła, że naukowo to tam gdzie sektor prywatny uważa, że inwestycja jest nieopłacalna, a sektor publiczny uważa ją za ważną to powinien zrealizować ją sektor publiczny i zaprosić do współpracy sektor prywatny. I w jej ocenie tak powinno być w przypadku hali na Starym Rynku, w której ona widziałaby centrum informacji turystycznej, otwarte przestrzenie wystawowe i jakieś komórki do wynajęcia pod działalność gospodarczą.
W trakcie dyskusji pomysły podały różne – centrum kultury, którego w Łomży nie ma, klub dla młodzieży, utrzymanie handlu czy biura dla biznesmenów.
Andrzej Chwalibóg architekt i urbanista z Politechniki Białostockiej wspominał, że jeszcze w latach 70-tych ubiegłego wieku też opracowywał koncepcję rewitalizacji hali i Starego Rynku, we współpracy z Wiesławem Sielskim, „ale poszła do kosza”. Wskazywał, że w całym kraju obserwowany jest kryzys miast spowodowany powstawaniem galerii handlowych, a ta hala to szansa dla Łomży, potrzebna jest tylko tzw. kotwica – ja w galeriach handlowych – która ściągnie ludzi.
- Zawsze wydawało mi się, że Łomża to skumulowanie kultury i ambicji. Ja widziałbym w niej funkcje wyższej kultury. Trzeba tylko wybrać która zasługuje na to aby być w tym obiekcie – mówił Andrzej Chwalibóg zachęcając do szerszego spojrzenia na „uprawienie” miasta, które jest „koncentracją form, ludzi i zdarzeń, które wszystkim służą”.
- Chylę głowę przed zaangażowaniem mieszkańców i że chcą w tym uczestniczyć – mówił z kolei Zenon Zabagło architekt z Biura Projektowego Atelier Zetta, które na zlecenia miasta zajmuje się rysowaniem kolejnych koncepcji hali targowej. Przedstawił trzy kolejne koncepcje jakie powstawały w latach 2008 – 2012. Na pytanie, która z nich mu podoba się najbardziej odpowiadał, że jest tak jak z pierwszą miłością – ta z 2008 roku, która zakładała utrzymanie architektury obiektu nie tylko na zewnątrz ale i wewnątrz. - Widziałbym tu nie tylko funkcje kultury i gastronomii, a także - to co pojawiło się w późniejszym czasie – zaproszenie młodzieży i ukrycie funkcji zabawowej w piwnicy hali.
- Za długo dyskutujemy.– mówiła dr Krystyna Leszczewska. - Rynek to wizytówka, która okazuje siłę, mądrość, tradycję i wielkość miasta. Dziś w Łomży to nie jest dobra wizytówka. Trzeba wreszcie zdecydować i zacząć robić – podsumowywała prorektor Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży.